Na wstępie zaznaczę, że jestem totalnie zakochana w tej książce.
Kiedy zaczęłam czytać całą serię, nie wiedziałam jeszcze jak potoczą się losy bohaterów i przez co będą przechodzić. Od pierwszej części, kiedy byłam pytana o ulubionego bohatera, powtarzałam, że jestem zakochana w Willu. I tak faktycznie był i nadal jest.
Jednak dopiero po przeczytaniu Nightfall zorientowałam się jak niewiele go było w poprzednich częściach. Tak naprawdę dopiero zauważyłam, że Will zawsze pojawiał się bardziej jako postać poboczna, nawet jeśli był w scenie, gdzie to on powinien być na pierwszym planie. Dopiero po przeczytaniu zrozumiałam co miała na celu Douglas.
Will rzadko pojawiał się w książkach, a kiedy już, to miał jakąś nieznaczącą rolę, było tak, bo autorka wprowadziła nas tym do jego stanu fizycznego jakim było radzenie sobie z problemami za pomocą alkoholu i narkotyków. Nie było go, abyśmy się do niego za bardzo nie przywiązali. My wszyscy jednak i tak go pokochaliśmy, bo żyliśmy w nadzieji, że to właśnie Will jest tym najspokojniejszym z Jeźdźców.
Okazał się jednak dziki jak jego przyjaciele, jednak w odróżnieniu od nich, Will najlepiej planował w samotności. W książce poznajemy go dogłębnie, jego psychikę, sposób patrzenia na świat itd. Jednak mimo to przez całą książkę niewiele osób zauważa sposób jego myślenia, który jest wręcz fascynujący.
Will myśli bardzo przyszłościowo, jest skrupulatny w planowaniu i zawzięty jeśli ma jakiś cel. Tak naprawdę dopiero na końcu książki dowiadujemy się, że wszystko co się wydarzyło było zaplanowanie z dokładnością co do godziny, co do minuty prawie że. Will zaplanował cały rok do przodu, zaplanował zamknięcie w Blackchurch, ratunek od przyjaciół, przejęcie miasta, zemstę, zakochanie się, pomoc przyjaciołom, a nawet to, kto będzie wyprowadzał jego psy i ile będzie miał posiadłości. Planował to wszystko, aby nic go nie zaskoczyło. Planował napad na Alfę, wprowadzenie anarchii, budowę kurortu i katakumb, a także odzyskanie Emory.
Will w tej książce nieustannie udowadnia jak wiele jest wart i ile znaczy dla niego rodzina. To on z całej 13 Jeźdźców jest tym najbardziej uczuciowym, kochającym i współczującym, bo to on został tego nauczony w rodzinnym domu wraz z braćmi, rodzicami, kuzynami, dziadkami. Will był tym, który sprawiał, że cały świat stawał się kolorowy, a ludzie w okół niego się uśmiechali, bo był jak promyczek nadzieji, której inni potrzebowali.
I taki był do końca, do ostatniej strony, ostatniego rozdziału, ostatniego zdani, słowa i książki. Will był, jest i będzie nadzieją dla reszty Jeźdźców, jego rodziny.