Dostatek to dobrobyt, wystarczająca ilość czegoś. Motywem przewodnim powieści jest niedostatek. Raz mniejszy, raz większy, ale w sumie permanentny. Bohaterowie rzadko mają dostęp do podstawowych wygód, nie zawsze są najedzeni, a jeśli nawet, to krótko i śmieciowym jedzeniem.
Henry, po odsiedzeniu wyroku za handel narkotykami, mieszka z ośmioletnim synem, Juniorem, w przyczepie, a kiedy zostają z niej wyrzuceni, śpią w starym Fordzie pikapie. Henry szuka pracy, Junior jeszcze chodzi do szkoły lub jest do niej wożony przez ojca.
Tytuły rozdziałów autor skonstruował z kwot, jakie akurat z różnych źródeł ma do dyspozycji Henry, na przykład: 7 dolarów 55 centów, 300 dolarów, 11 dolarów 40 centów, 0 dolarów, 20 dolarów itd. Takie tytuły rozdziałów wydają się ekscytować krytyków, a lepiej opłaconych nawet wprawiać w euforię. Wyraźnie upatrują w tym geniuszu debiutującego autora. Przy okazji wyraźnie widać, jak zmieniają się uczucia, emocje, postawy życiowe i przekonania Henry’ego w zależności od posiadanej akurat gotówki.
„Dostatek” obejmuje dwa nurty czasowe, to jest teraźniejszość, a w niej codzienną walkę o przetrwanie, co często sprowadza się do zdobywania niewielkich kwot, za doraźnie wykonywane prace, kwot co najwyżej starczających na benzynę i najtańsze fastfoodowe jedzenie. Drugi nurt to przeszłość i wyjaśnienia, jak do tego doszło, że Henry z Juniorem wylądowali w starym Fordzie, jak zakończył się związek z Michelle oraz jak i dlaczego urwały się narkotykowo-pijackie, szalone eskapady z Alem, kolegą, do czasu może nawet przyjacielem.
Książka mocno przypomina „Elegię dla bidoków” – USA to straszne miejsce, głód, smród, ubóstwo, bezdomność, brak opieki medycznej, ale głównie rażąca niesprawiedliwość. I w tym miejscu właśnie robi się ciekawie, wręcz intrygująco. Nie ulega bowiem wątpliwości, że Junior na taki los nie zasłużył. Żadne dziecko nie zasługuje, bo niby za co. Natomiast ogrom współczucia niektórych czytelników dla Henry’ego uruchomił moją przekorę, której efekt mógłby wyglądać tak: handlarz narkotyków tygodnie i miesiące zaledwie po opuszczeniu więzienia nie może znaleźć dobrej pracy? Oj jakież to jest niesprawiedliwe i jakie straszne! Henry’ego właściciel wyrzuca z przyczepy mieszkalnej, bo ten nie płaci za jej wynajem? Oj, dlaczego, przecież to takie niesprawiedliwe i okropne! W taki sposób też można spojrzeć na niektóre wydarzenia opisane w książce.
Henry najwyraźniej nie jest w stanie pojąć w żaden sposób, że piękny „amerykański sen” kończył się na przełomie lat sześćdziesiątych i siedemdziesiątych, co oznacza też, że państwo jest współcześnie znacznie mniej opiekuńcze, niż to miało miejsce pół wieku temu.
„Stracił panowanie nad sobą. Źle zrobił, że wyrwał i zniszczył Juniorowi książkę, ale trudno, stało się. Przestał liczyć wypite piwa, więc z czystym sumieniem poszedł po następne, bo chuj z tym”*.
Jeżeli w „Dostatku” polski czytelnik potrafi znaleźć odniesienia do życiowych postaw i oczekiwań niektórych młodych Polaków, to widocznie dzieło Jakoba Guanzona dobrze spełniło swoje zadanie.
---
* Jakob Guanzon, „Dostatek”, przekład Jacek Żuławnik, wyd. Pauza, 2023, s. 349.