Gdyby nie fakt, że dość często odwiedzam antykwariaty czy wszelkiego rodzaju stragany ze starymi książkami pewnie nigdy nie sięgnęłabym po powieść Marii Kuncewiczowej, autorki lektury szkolnej w końcu. Wiem, że to niezbyt dobre podejście, jednak faktem jest to, że nie czytam z przyjemnością, gdy ktoś mnie do tego zmusza. Wyjątki od reguły istnieją, na szczęście. Tak było też z "Cudzoziemką" Kuncewiczowej i sporą liczbą innych lektur okresu dwudziestolecia międzywojennego. Chyba przez wzgląd na pozytywne wrażenia, jakie wywarła na mnie pozycja Kuncewiczowej znajdująca się w spisie lektur postanowiłam zakupić egzemplarz jej powieści pt. "Klucze".
Zakupiłam, całe 2 zł wydałam (wychwalajmy pod niebiosa antykwariaty) i z chęcią zapłaciłabym więcej za pierwszą książkę, którą przeczytałam w te, najdłuższe w mym życiu wakacje. Przeczytałam i zachwyciłam się. Może określenie to nie do końca pasuje do tej pozycji, czegoś na kształt dziennika, wspomnień samej autorki z drugiej wojny światowej. Dziennik ten zawiera mnóstwo przemyśleń Kuncewiczowej, i jakby urywanych opisów wydarzeń od września 1939 roku. Książka ta nie jest dosłowna, choć naszpikowana odniesieniami do polityki, opisami okrucieństwa wojny, ale ubranymi w aluzję literacką.
Autorka nie pisze wprost o śmierci małej dziewczynki, ona brutalnie wspominając o szmatach wiszących na drzewie uświadamia czytelnikowi, że są to szczątki dziecka. Książka ta, mimo pięknego, poetyckiego języka, metafor i opisów przyrody, mnóstwa pozytywnych akcentów nie należy do literatury łatwej. Nie czyta się jej z przyjemnością, pomijając zachwyt nad wspaniałym stylem Kuncewiczowej. Dziennik ukazuje dramat jednostki, która podczas wojny utraciła wszystko i zmuszona została do opuszczenia Polski. Do szukania drugiego domu we Francji, Anglii...
Tytuł dzieła idealnie wpisuje się w konwencję założoną przez autorkę. Uciekając przed wojną gromadzi ona klucze, które nie nadają się już do użytku. Nie dlatego, że są zardzewiałe, czy uszkodzone. One nie otwierają już żadnych drzwi. Drzwi od domu autorki, pokoju hotelowego czy pensjonatu po prostu nie istnieją. Już nie istnieją... Tytułowe klucze symbolizują zarówno materialne jak i duchowe straty człowieka, Polaka, którego spokojne życie, ufne spojrzenie na świat zmieniły się nie do poznania wraz z wybuchem wojny.