Przemiana recenzja

Czy można wygrywać i jednocześnie czuć się przegranym?
Czy dar życia nie jest największym dowodem miłości?

Jodi Picoult po raz kolejny porusza trudne tematy i najczulsze struny naszego wnętrza.
PRZEMIANA to powieść o sile odkupienia i wybaczeniu.
Zostaniemy wplątani w historię różnych bohaterów (tak od siebie różnych!), gdzie będą wydarzenia relacjonować ze swojego punktu widzenia.

Michael, katolicki ksiądz, który pomimo wielkiej wiary zacznie wątpić.
Maggie, prawniczka, zmagająca się z własnymi kompleksami. Kobieta o wojowniczym sercu, przeciwna karze śmierci.
June Nealon, matka dziecka, które czeka na przeszczep serca. Przeszłość do dziś rzuca na nią mroczny cień.
Lucius, skazaniec bloku więzienia o rygorystycznym zaostrzeniu. Artystyczna dusza, homoseksualny morderca.
Wszyscy na swój sposób będą wspominać człowieka, który już nigdy nie wróci.

Brniemy przez historię z niemałym zdumieniem.
Możesz polubić Shay’a Bourne’a lub nim gardzić. Nie omieszkamy go ocenić według własnej hierarchii moralności.
Przyznam, że nie dałam się nabrać na przynętę, jaką zarzuciła nam autorka, od samego początku przeczuwałam, że „wina” skazanego na śmierć nie jest jednoznaczna.
Nie polubiłam June, wiem, że prawdopodobnie większość czytelników pałała dla niej współczuciem, ale dla mnie ta kobieta była ograniczona, ślepa i wierzyła tylko w co chciała.

Za czyjeś błędy trzeba płacić, a życie nie zawsze jest fair i to nam udowadnia ta powieść.
Błędy nie zawsze rysują się w ostrych konturach, czasami milczenie jest ceną, aby oszczędzić komuś cierpienia.
Kto nie pyta, ten nie błądzi, a szukanie jest ludzką rzeczą.
Czyż nie każdy z nas miał w swoim życiu jakąś chwilę zwątpienia?
A czy pytałeś siebie, jaką cenę musiałeś za to zapłacić?

PRZEMIANA to smutna historia o człowieku, który od zawsze był samotny i czuł potrzebę ocalenia kogoś. W końcu czy nie najlepszym sposobem na wymazanie błędów przeszłości, jest dać czemuś nowemu początek?

"To zabawne, że nawet kiedy człowiek umiera, wciąż walczy o kontrolę nad życiem. Chce odejść na własnych warunkach. Sam wybrać datę. Będzie sobie wmawiać absolutnie wszystko, byle podtrzymać wiarę, że nadal panuje nad sytuacją."