Dla szerszego grona czytelników, z mroków historii, postać Krystyny Skarbek wydobyła na światło dzienne Maria Nurowska. Jej książka "Miłośnica", spotkała się z dużym zainteresowaniem a kolejni pisarze, zafascynowani tą nietuzinkową kobietą, zaczęli tworzy własne opowieści o polskiej agentce, która prawie przez całą wojnę służyła w brytyjskim wywiadzie Secret Intelligence Service.
Swoją wersję historii o tej dzielnej, inteligentnej i odważnej kobiecie postanowiła opowiedzieć Monika Koszewska, autorka która debiut literacki ma już za sobą. "Niepokorna niezłomna. Krystyna Skarbek" to jej ósma książka. Zadanie postawiła sobie arcytrudne, biorąc pod uwagę jakie nazwiska już wcześniej podejmowały się tego wyzwania. Na pewno trzeba jej oddać iż włożyła dużo pracy aby jej opowieść była jak najbliższa prawdy historycznej. Ze szczegółami śledzimy więc na kartach książki zarówno akcje i zadania w które Krystyna Skarbek była angażowana jak i jej burzliwe życie prywatne - dwa małżeństwa i liczne romanse, łapiąc się na tym że jej historia bardziej przypomina film sensacyjny niż prawdziwe życie. Bo historia to zaiste filmowa i w filmowy sposób opowiedziana, co jednak w tym przypadku nie jest atutem tej powieści.
W 90% składa się ona z dialogów, które dla mnie często były niezrozumiałe. Tutaj utkwił mi w pamięci fragment jak bohaterka dostaje od swojego adoratora jakiś prezent. Wiemy, że nie są to diamenty (bo takie zdanie pada) i dowiadujemy się iż ten pomaga jej "to" założyć. Dopiero w następnym rozdziale domyślamy się, że były to (prawdopodobnie) koraliki imitujące perły, które zerwane przez Krystynę z szyi w trakcie ucieczki posłużyły do odwrócenia uwagi wrogiego patrolu.
Poza tym często trudno było dociec kto z kim rozmawia i jakie emocje towarzyszą wtedy bohaterom. Autorka bowiem wkłada w usta postaci zdania, które nie są opatrzone żadnym komentarzem z jej strony. Brak wtrąceń typu: wykrzyknęła zdenerwowana Krystyna, szepnął namiętnie Andrzej , powiedział dobitnie premier Churchill itd. Jest tylko zdanie kontra zdanie. To niestety nie jest film, aby czytelnik widział kto z kim rozmawiam i w jakiej atmosferze toczy się dyskusja. Bardzo przeszkadzało mi to w lekturze.
Oprócz tego poszczególne rozdziały nie zazębiały się ze sobą. Stanowiły oddzielne obrazy, przez co historia nie płynęła swobodnie a lektura bardziej przypominała oglądanie albumy ze zdjęciami albo fotosów z filmu, jeśli już trzymamy się tych filmowych porównań.
Książką zostawiła po sobie niedosyt. Mimo, iż życie Krystyny Skarbek to fascynująca historia, to tutaj zabrakło odpowiednich umiejętności aby ciekawie ją przedstawić. Niemniej życzę autorce, aby nie ustawała w wysiłkach pracując nad warsztatem, bo widać że ma w sobie pasję, która zapewne nie pozwoli jej odłożyć pióra na długo.
Książka z Klubu Recenzenta serwisu nakanapie.pl.