Jennifer Croft, tłumaczka prozy Olgi Tokarczuk, która za swoją pracę nad powieściami noblistki została uhonorowana nagrodą Bookera, spróbowała własnych sił pisząc autobiograficzną powieść „Odeszło, zostało”. Publikacji towarzyszą więc wielkie nazwiska, które, siłą rzeczy, przyciągają uwagę i sprawiają, że mamy wobec takiej literatury duże wymagania i oczekiwania. Sięgając po książkę, w swojej ignorancji nie byłam tego świadoma, miałam więc okazję odczytać tę historię taką, jaka jest: kameralną i głęboko emocjonalną.
Książka opowiada o siostrach Amy i Zoe, które od samego początku są nierozłączne i zawsze stają po swojej stronie w opozycji do matki, która bywa surowa i niewyrozumiała. Mają jednak szczęśliwe dzieciństwo. Dziewczynki są bardzo blisko, nie mają przed sobą tajemnic, cały czas spędzają razem, uczą się i bawią razem. Kiedy u Zoe zdiagnozowano guza mózgu, obie zostają w domu, by dzielić każdą chwilę, dużo czytać i uczyć się języków obcych. Jednak wkrótce pomiędzy siostry wkradają się tajemnice – najpierw drobne, potem wielkie, dotyczące najgłębszych uczuć. Niespełniona miłość Amy, o której nikomu nie może powiedzieć, kładzie się cieniem na ich relacjach, a przede wszystkim na duszy dorastającej dziewczynki. Wkrótce Amy, w bardzo młodym wieku, wyjeżdża na studia, a jej więź z siostrą rozluźnia się i pozostawia olbrzymią pustkę i tęsknotę.
Na pierwszy rzut oka historia może wydawać się banalna. Wielka siostrzana bliskość, potem nastoletnia niespełniona miłość, opowieść o zagubieniu młodej dziewczyny w studenckim środowisku, w którym leje się alkohol, pojawiają się narkotyki i pierwsze doświadczenia seksualne. Aż w końcu Amy stopniowo oddala się od rodziny nie tylko w wymiarze psychicznym, ale fizycznie, bo wyjeżdża do Rosji, Polski i innych krajów Europy Środkowo-Wschodniej. Jednak ta historia została napisana w wyjątkowym stylu, wzbogacona o zdjęcia wykonywane przez autorkę i jej matkę, dzięki czemu zapada w pamięć. Oszczędna w słowach, przemyślana opowieść, pełna emocji przedstawionych tak, jak je przeżywają dzieci i nastolatki. Tak, jak je sobie tłumaczą, jak interpretują wydarzenia, jak je widzą i czują.
Widać, że autorka ma wielki szacunek do słów, gdyż dobiera je w swojej opowieści wyjątkowo starannie. Pod prezentowanymi zdjęciami analizuje ich znaczenia w różnych językach, dostrzega powiązania i różnice. Ze swojej przeszłości wybrała wydarzenia najbardziej znaczące, choć tak banalne, jednak niosące największy ładunek emocji i znaczenia, kształtujące jej osobowość i ścieżkę życiową. Jej historia przedstawiona w książce jest bogata w symbolikę. Wśród emocji na pierwszy plan wysuwa się tęsknota – za bliskością, porozumieniem dusz, przeszłością.
Książka jest intymna, obnażająca, pokazuje liczne zakamarki przeszłości. Swoisty pamiętnik, pełen dziecięcych emocji, opisanych dorosłymi słowami. W mojej opinii to literatura zapadająca w pamięć, wyróżniająca się wyjątkowym stylem, wywodząca się z najbardziej osobistych przeżyć i ich interpretacji. Dla mnie ujmująca i szczera.