Horrory od zawsze z zamiłowaniem poszukiwały inspiracji w mitach, legendach i ludowych wierzeniach. Wśród panteonu naczelnych straszydeł prym wiodą m.in. podłe wąpierze i przystojni krwiopijcy. Napisano o nich już mnóstwo historii, a ich wizerunek na przestrzeni lat znacznie się zmienił. Pod butem kultury popularnej z przebrzydłego Nosferatu przekształciły się w błyszczącego w ciemności Edwarda. Jeżeli jednak kwestia wampiryzmu pojawia się w książce z serii Uczta wyobraźni, jasne jest, że dla energicznego wysysania krwi oraz uwodzenia bezbronnych niewiast nie będzie tu miejsca.
Czerwony śnieg Iana R. MacLeoda przedstawia trzy historie trójki bohaterów. Karl Haupmann był lekarzem na froncie wojny secesyjnej. Niedługo przed zakończeniem konfliktu na pobojowisku jednej z bitew natrafia na zdziczałą i zdegenerowaną postać obrabiającą zwłoki. Ezekiel Morel był restauratorem i malarzem żyjącym w Strasburgu w przeddzień rewolucji francuskiej. Spotkanie ze zjawiskowo piękną arystokratką owocuje powstaniem wstrząsającego tryptyku. Obrazy przedstawiają trzy oblicza kobiety. Jako młodą i piękną, starą i zmęczoną, ostatni natomiast to makabryczna wizja śmierci i rozkładu. Harriet „Harry” Mackenna była młodą marksistką i bojowniczką w walce z kapitalizmem. Po spowodowaniu przypadkowej śmierci zostaje wmieszana w poszukiwania tajemniczego kolekcjonera dzieł sztuki. Wszyscy oni kiedyś kimś byli. W różnych czasach i różnych miejscach. Nieoczekiwane spotkania sprawiły, że ich życia zostały całkowicie odmienione. Wypełnił je smutek, ból i niemoc. Historie, chociaż pozornie zupełnie od siebie oderwane, wzajemnie się przeplatają, a losy bohaterów łączy tajemnicza postać ukryta w cieniu oraz pragnienie odkrycia prawdy.
Spośród wymienionej trójki najciekawszym bohaterem wydaje się Karl Haupmann. Autor poświęca mu najwięcej czasu, a co za tym idzie, jego losy są najbardziej rozbudowane. Po ataku nienaturalnej bestii mężczyzna wyrywa się łapczywym szponom śmierci i sam zaczyna zmieniać się w potwora. Zachodząca w nim przemiana popycha go do odbycia wielopłaszczyznowej podróży. Wyrusza on w przeszłość śladami powracających wspomnień nienależących do niego. Przemierza on Europę i Azję, by poznać tajemnicę kryjącą się za mężczyzną, który przyczynił się do jego przemiany. Równocześnie odbywa podróż w przyszłość. Otaczający go świat pędzi nieustannie naprzód, zmienia się, a wraz z nim zmieniają się ludzie, podczas gdy sam uwięziony jest w nieśmiertelnej powłoce, ograniczony do roli obserwatora. Podąża on również tropem tajemniczej istoty odpowiedzialnej za wszystko. Pragnie zemsty i sprawiedliwości, lecz nie jest to jedyna walka, którą musi stoczyć. Kryje się w nim bowiem potwór, któremu nieustanie musi stawić czoła. Pozostali bohaterowie i ich historie, mimo że stanowią nieco mniejszą część książki, wcale nie są mniej intrygujący. Ezekiel wrzucony zostaje wprost w objęcia obezwładniającej fascynacji, natomiast Harriet przypada w udziale połączenie wszystkich elementów układanki oraz odkrycie prawdy.
Wizerunek wampira bardzo ucierpiał w ostatnich latach. W kinie grozy został niemal całkiem zapomniany. Nikt już nie sięga po jego motyw. W filmach panuje za to moda na przerażające dzieciaki. Wzorem współczesnego dziecięcia nocy stał się zagubiony przystojniak w skórzanej kurtce i opiętej koszulce, który swoją zbolałą gębą uwodzi nieszczęsne nastolatki. Teraz taki świeci w ciemności i dywaguje o wiecznej miłości. MacLeod wykonuje ukłon w bardziej klasycznym kierunku. Co prawda nie wywraca motywu do góry nogami i nie wiesza go pod sufitem. Nie tworzy niczego nowatorskiego. Stawia za to wampira ponownie na właściwiej półce. I to w niezwykle eleganckim i mrocznym stylu. Jego bohaterowie nie są potworami pragnącymi krwi i władzy. Nie użalają się nad sobą, udzielając wywiadów. To jednostki skrzywdzone, zagubione i zniszczone. Marzeniem każdego z nich było tworzenie. Karl pragnął leczyć ludzi. Wyrywać ich z objęć śmierci w takim podłym miejscu jak pole bitwy. Ezekiel chciał malować, wypuszczać spod pędzla rzeczy piękne. Hariett, chociaż z koktajlem Mołotowa w dłoni, też chciała budować lepsze jutro dla proletariatu. U MacLeoda wampiry nie są myśliwymi, a ofiarami. Zostają uwięzieni w czasie i zmuszeni do obserwowania zmieniającego się wokół nich świata. Pozbawieni dotychczasowego życia. Cierpiący, smutni i samotni.
Czerwony śnieg oprawiony jest w gęstą, ciężką i mroczną atmosferę. Ozdobiony onirycznymi wizjami, padającym śniegiem oraz ludzkim zepsuciem. Wampiry lubią czasem zatopić kły w świeżym, oddychającym jeszcze mięsku, trudno je winić, taką już mają naturę. To człowiek jednak niestrudzenie pozostaje na dobrej drodze do tytułu największego potwora. MacLeod, przemierzając z narracją kolejne epoki, nie tylko tworzy autentyczny klimat miejsca i czasu, ale w tle dokonuje prezentacji ludzkiej natury. Świat się zmienia, nadciągają nowe technologie i nowe odkrycia, ale człowiek pozostaje skory do destrukcji, bestialstwa i przemocy. Autor raczy nas eleganckim stylem, który sprawia, że zupełnie zapomina się, że Czerwony śnieg to „kolejna opowieść o wampirach”. Wodzi nas za nos, podsuwa podpowiedzi i zmusza do zaangażowania oraz powolnego odkrywania prawdy ukrytej za historią złożoną z przeplatających się opowieści. Tajemnica nie opuszcza nas nawet na chwilę, wszystko znajduje się na swoim miejscu, a wątki zostają ostatecznie zamknięte, nie pozostawiając niedosytu. Szkoda jedynie, że książka kończy się trochę za szybko i trochę zbyt chaotycznie.
RuBryka Popkulturalna ocenia 9/10
Recenzja ta została początkowo opublikowana na portalu Nerdheim.pl