Schronisko, które przestało istnieć recenzja

Po książkę debiutanta sięgnąłem głównie dlatego, że dzieje się w miejscach, które znam i lubię: Jagniątków, Przesieka, Szrenica, Śnieżne Kotły, Śnieżka, itd. Kto zna ten region, wie, że mowa jest o Karkonoszach, widać, że są to góry bardzo bliskie sercu autora.

Rzecz zaczyna się mocno, oto 6 maja 1945 r., tuż przed kapitulacją hitlerowskich Niemiec, do noblisty Gerharda Hauptmanna do Jagniątkowa przybywa Karl Hanke, dowódca obrony Festung Breslau, który właśnie uciekł z miasta. Hanke deponuje u pisarza skrzynię z nieznaną zawartością, po którą chce się zgłosić po wojnie. A potem cała akcja książki krąży wokół owej tajemniczej skrzyni.

Po historii wojennej mamy dominujący w książce wątek współczesny, oto młody stomatolog z Wrocławia, Maksymilian Rajczakowski, przyjeżdża w listopadzie 2004 r. do nieczynnego schroniska Śnieżne Kotły, którego właścicielem był jego wujek, Paweł Rajczakowski; wujek zginął tragicznie w górach miesiąc wcześniej. Maksymilian interesuje się historią tego miejsca, ogólniej Karkonoszy, dowiaduje o się nierozwiązanych tajemnicach, tajemniczych śmierciach, animozjach pomiędzy właścicielami schronisk, trochę się dzieje.

Niestety intryga sensacyjna jest po prostu nudna i naiwna, wspomniany Maksymilian i jego sympatia Marta, bawią się w detektywów i wyjaśniają mroczne tajemnice Karkonoszy nierozwiązane od dziesięcioleci, im się zaś udaje w parę dni! Wiele rzeczy w tej opowieści zgrzyta, nie sposób wyliczyć wszystkich naiwności i psychologicznych mielizn. Po pewnym czasie uświadomiłem sobie, że to w gruncie rzeczy powieść dla młodzieży w stylu pana Samochodzika, wtedy lektura stała się łatwiejsza. Chociaż są w książce sceny seksu... no ale teraz mamy młodzież wcześnie dojrzewającą...

Ratują książkę opowieści o historii Karkonoszy, niektóre wręcz frapujące. Na przykład dowiedziałem się o ciekawych kulisach powstania schroniska na Szrenicy w latach 20. ubiegłego wieku; okazuje się, że powody były polityczne i związane z napiętymi stosunkami między Czechosłowacją a Niemcami. Takich historii jest w książce więcej. W posłowiu autor wyjaśnia, które z opowieści z historii gór zmyślił, a które są prawdziwe, tych drugich mamy całkiem sporo...

Myślę sobie, że dla kogoś, kto nie zna tego regionu, książka może być zwyczajnie nudna, ja znalazłem ją całkiem interesującą, co więcej poczułem wielką chęć powrotu do Karkonoszy, pewnie połażę po nich wiosną z książką Gortycha w ręku.

Audiobook jest bardzo dobrze czytany przez Aleksandra Orsztynowicza-Czyża.