Passion recenzja

„Spoglądał na mnie inaczej niż do tej pory. Tak jakby nie chciał patrzeć już w inne oczy, całować innych ust, jakby to mnie pragnął najbardziej na świecie.”

Ona nie zna życia, on zna je aż za dobrze.

Nadeszła pora na to by na kolejne trzy miesiące stery zarządzania winnicą i pensjonatem przejął Grant. Mimo że nie za bardzo mu się to nie podobało, to załatwił w Atlancie wszystko tak, że mógł się zjawić w rodzinnym domu. Na miejscu zastał swoją młodszą siostrę i Larsa. W dalszym stopniu nie pałał do niego sympatią, ale ze względu na siostrę starał się zaakceptować jej decyzje. Nawet nie zdawali sobie sprawy z tego, że to nie był jeszcze koniec ich problemów. Grant nie planował żadnych romansów, uczuć chciał skupić się na pracy, ale już po kilku dniach jego myślami zawładnęła Isabelle. Kobieta jest córką pastora, czerpie przyjemność z tego, że może pomagać w parafii i wspierać ludzi, ale czuje, że życie zaczyna jej uciekać przez palce. Nigdy nie doświadczyła tego, co jej koleżanki, ciągle jest strzeżona. Jej pragnienia i marzenia nie mają dla jej ojca żadnego znaczenia i nie rozumie, dlaczego tak jest. Nawet nie zdaje sobie sprawy, jaką tajemnice skrywają jej rodzice. Gdy pojawił się Grant, wszystko się zmieniło, obudził w niej coś, co do tej pory było głęboko uśpione, a ona zapragnęła podążyć za głosem swojego serca i zobaczyć dokąd ich to zaprowadzi. Po drodze przyjdzie im pokonać kilka przeszkód, a jedną z nich będzie niechęć pastora do Granta. Jak potoczy się relacja między Grantem i Isabelle? Czy mężczyzna zniknie z jej życia po trzech miesiącach, a może wręcz przeciwnie? Czy za jego błędy przyjdzie jej również zapłacić?

I po raz kolejny Nana Bekher zabrała nas do pięknego i uroczego miejsca, jakim jest winnica Love&Wine, a każdy, kto się w niej pojawi zwłaszcza rodzeństwo Tumbler, ma szansę na poznanie, jak smakuje miłość i na nowo zacząć życie. Kolejna świetna historia pokazująca jak bardzo pragniemy kochać i być kochanymi. Pokazująca, że nawet mając dobre chęci, intencje można skrzywdzić własne dziecko. Oboje pragną niby czegoś innego i mają inne poglądy, ale jednak okazuje się, że są w stanie dać sobie nawzajem znacznie więcej, niż mogli przewidzieć. W ich relacji od samego początku czuć pożądanie i chemie. Z każdym kolejnym spotkaniem robi się coraz namiętniej. Jak zawsze wszystko w tej historii jest idealnie ze sobą zgrane i przemyślane. Bohaterowie cudownie wykreowani, wyraziści. Nana zadbała również o to, żeby pojawił się dreszczyk strachu, niebezpieczeństwa, niepewności, ale i złości. Czytanie takich książkę to czysta przyjemność, bo nawet nie wie się, kiedy okazuje się, że to właśnie była ostatnia kartka i trzeba już rozstać się z bohaterami aż do kolejnego tomu, który i tak przyniesie ze sobą coś innego. Gorąco polecam.