Niebezpieczne związki Mariana Klepki recenzja

Paszkwil czy pamflet na polskie społeczeństwo?

WYBÓR REDAKCJI TYLKO U NAS
Autor: @tsantsara ·5 minut
2020-01-18
Skomentuj
11 Polubień
To, co się aktualnie w naszym kraju dzieje, to to jest nic innego, jak normalne skurwysyństwo! - rozpoczyna swą powieść Krzysztof Jarząbek. I trudno się z tym zdaniem nie zgodzić, jeśli wspomnieć wiele realnych słów i działań polityków, dziennikarzy, ale i zwykłych ludzi, zarażonych nienawiścią do drugiej strony politycznego sporu, jaki toczy się w naszym kraju. Ale dotyczy to także tego, co autor przedstawia w powieści, ponieważ są to te same treści, które nas zewsząd otaczają. Powieść donikąd nas nie przenosi, nie stawia żadnych pytań, nie prowadzi do żadnej refleksji: niemal w 1:1 pokrywa się z szumem medialnym, włącznie z tym w mediach społecznościowych. A tekst, który nie jest reportażem czy dokumentem i w tym sensie nie jest autentyczny, winien mieć dystans do tego, o czym opowiada, pokusić się o interpretację rzeczywistości, jaką przedstawia. Owszem, w latach 80ych polska szkoła Kina moralnego niepokoju nie interpretowała rzeczywistości, nie dawała odpowiedzi, a to dlatego, że jej celem było opisanie prawdy - rzeczywistości dotąd nieprzedstawianej - w filmie. I tu pytam sam siebie: czy Jarząbek próbuje tego samego? Czy opisuje rzeczywistość? Nie wydaje mi się... Jest to raczej pamflet, a może nawet paszkwil polityczny w formie powieści z elementami groteski, którego ostrze nie jest tylko skierowane zbyt wyraźnie przeciwko jednemu środowisku - ośmiesza zarówno fanatyków partii rządzącej, jak i opozycji, ale także tych, którzy sobie cynicznie obiecują korzyści z udawania politycznego zaangażowania. Po lekturze mam wrażenie, że wszystko, co mówi się w książce o polityce, wszelkie hasła i argumenty stron zostały przepisane z materiałów propagandowych lub forów internetowych, spreparowano je tylko tak, by były zrozumiałe dla przeciętnego alkoholika z wykształceniem podstawowym. Tylko po co ja mam czytać w powieści dokładnie ten sam bełkot, jaki przelewa się przez wszystkie media? Mam poczucie podobnego niesmaku i znudzenia, jakie przed laty odczułem po seansie filmu Poniedziałek. Owszem, mogę sobie wyobrazić, że dla obcokrajowców (film widziałem w Niemczech) taka turpistyczna rzeczywistość, w dodatku z naturszczykami jak Kukiz czy Bolec, mogła mieć posmak jakiejś egzotyki, ale dla kogoś z Polski film wydawał się jałowy i o niczym, bo każdy miał w Polsce to samo za oknem. Podobnie jest z tą powieścią. No chyba, że za 30 lat taki zapis czasu, jego języka, zyska jakąś wartość, ponieważ kiedyś to wszystko przeminie...
Rzecz dzieje się na Śląsku, co można rozpoznać po części po rodzaju dialektu, jakim posługują się niektórzy bohaterowie, dokładniej w Częstochowie, o czym mówi się wprost - jest to też rodzinne miasto autora. Czas akcji – na krótko przed i po wyborach 25.X.2015. Narracja prowadzona jest dialogami, a peroruje głównie tytułowy Marian Klepka - kiepski elektryk na emeryturze, oraz Lanser - śliski, ale sprytny kolega jego wnuka, Bartka. Klepka jest zagorzałym zwolennikiem PiS, ale nie dowiadujemy się dlaczego. W ogóle prawie niczego nie dowiadujemy się o bohaterach: postaci są papierowe, pozbawione historii i jakiejkolwiek psychologii - rządzi nimi wyłącznie alkohol i polityka. Akcja jest bardzo wątła i prowadzona niekonsekwentnie. Ogranicza się praktycznie do przygotowań do wyborów, świętowania zwycięstwa w klubie, obiadu u Klepków a następnie do kulminacyjnej sceny, jaką jest manifestacja KOD. Cała reszta to gadanie – powtarzanie w kółko tego, co znamy z dziennika telewizyjnego. Przy czym warto zauważyć, że cały czas mowa jest o programie PiS, bo przy programie PO nie ma chyba czego referować? Istnieją tu 3 grupy protagonistów, których autor dzieli według przekonań politycznych. Dwie z nich to emeryci – z jednej strony zwolennicy PO przedstawieni w osobie Brytanowej, właścicielki sklepu osiedlowego, z drugiej zaś poplecznicy PiS, których reprezentuje małżeństwo Klepków, wokół których jest jeszcze wianuszek kolegów Mariana spod budki z piwem oraz koleżanki jego małżonki z kółka różańcowego. Trzecia grupa to generacja ich wnuków, dla których nie liczy się żadna partia czy ideologia, ważne jest tylko, bo się nabzdryngolić - piwem, dopalaczami, marihuaną lub koką - i pograć na playstation. Właściwie do tej samej grupy można by przyporządkować alkoholików wokół Klepki, którzy tylko udają zaangażowanie patriotyczne, po to tylko, by im Klepka stawiał. Czyli istnieją fanatycy, posiadający pieniądze i „sępy”, którzy chcą od nich wyrwać jakieś nędzne korzyści i dla kilku groszy zrobią wszystko. A skąd „sponsorzy” mają pieniądze? Brytanowa z własnego interesu, zaś elektryk Klepka...wygrał w totolotka. Myślę, że to dość wyraźna aluzja do Wałęsy, tyle że tutaj elektryk został obsadzony po drugiej stronie i w innego rodzaju „czerwonym mieście”.

Żadna z postaci nie budzi sympatii: jest to środowisko drobnych pijaczków i kombinatorów, którzy przed emeryturą byli albo niewydarzonymi pracownikami, w tym zomowcami, albo cynicznymi hedonistami w przypadku "młodych". Poza Profesorem, który przez pomyłkę został uznany za bohatera Solidarności, nikt nie ma wykształcenia. Stosunek do polityki jedynego tu przedstawiciela PO, Brytanowej, streszcza się w jej wypowiedzi, pod którą zapewne podpisałoby się niestety wiele kobiet:
A mnie tam, powiem prosto, koło dupy lata, kto będzie rządził, bo te co przy władzy zawsze będą kradli, a czy to będą jedne czy drugie, to dla mnie osobiście znaczenia nie ma żadnego. A jak głosować idę, a zawsze na wybory chodzę, obowiązek obywatelski spełniam, to na ładnego zagłosuję, żeby chociaż taki pożytek z tego wszystkiego mieć, coby se przynajmniej w telewizorze na przystojnego chłopa popatrzeć. (s.34)
Na ironię może zakrawa, iż pomimo tej bezpośredniej deklaracji obojętności, to właśnie ona okaże się najbardziej zaślepioną agresją osobą. Cóż, to chyba wnikliwa obserwacja życia.
Jedynym plusem książki jest humor językowy, jaki zawarty jest w nie stroniących od wulgaryzmów rozmowach Lansera i Bartka. I trudno się dziwić, że wypadają bardziej autentycznie, bo to rówieśnicy autora. Nie potępiam wcale Jarząbka ani za wyszydzanie ludzkich przywar, ani też za przedstawienie rzeczywistości w czarnych barwach i w sposób odpychający - takie to już prawo satyry, że nie musi dostrzegać ani jednego sprawiedliwego. Myślę jednak, że jej ostrze jest trochę niesprawiedliwie wycelowane w kierunku maluczkich, w stronę politycznego planktonu, bo na taką satyrę w dużo większym stopniu zasługują ci, którzy tę rzeczywistość tworzą. Ci jednak mogą się odgryźć. Autor nie zajmuje więc stanowiska, choć być może ukrył się za którąś z postaci. Podejrzewam, że jest nią wygadany Lanser. Nie mogę się jednak oprzeć wrażeniu, iż Jarząbek prezentuje nam wydarzenia z bardzo podobnej perspektywy, jak Mocny (to bez wątpienia nawiązanie do bohatera powieści Masłowskiej, która zwróciła jego uwagę na literaturę polską, jak twierdził w wywiadzie) - przypakowany dealer narkotyków, który z ukrycia filmuje bijatykę manifestacji zwolenników KOD i PiS, żeby potem ten materiał wrzucić na Youtube, dostać jak najwięcej lajków i zacząć zarabiać na tym pieniądze, bo jego dotychczasowe zajęcie staje się coraz mniej perspektywiczne...

- Książkę otrzymałem z Klubu Recenzenta serwisu nakanapie.pl -

Moja ocena:

Data przeczytania: 2020-01-16
× 11 Polub, jeżeli recenzja Ci się spodobała!

Gdzie kupić

Księgarnie internetowe
Sprawdzam dostępność...
Ogłoszenia
Dodaj ogłoszenie
2 osoby szukają tej książki
Niebezpieczne związki Mariana Klepki
Niebezpieczne związki Mariana Klepki
Krzysztof Jarząbek
6.5/10

Piwo, amfetamina i miłość do ojczyzny. Rozgrzane słońcem osiedle, skwerek z ławeczkami, bar pod parasolami z piwem… W powietrzu opary alkoholu, a na ustach wielka polityka. To właśnie tutaj Maria...

Komentarze
Niebezpieczne związki Mariana Klepki
Niebezpieczne związki Mariana Klepki
Krzysztof Jarząbek
6.5/10
Piwo, amfetamina i miłość do ojczyzny. Rozgrzane słońcem osiedle, skwerek z ławeczkami, bar pod parasolami z piwem… W powietrzu opary alkoholu, a na ustach wielka polityka. To właśnie tutaj Maria...

Gdzie kupić

Księgarnie internetowe
Sprawdzam dostępność...
Ogłoszenia
Dodaj ogłoszenie
2 osoby szukają tej książki

Zobacz inne recenzje

Muszę przyznać, że ta celna i trafna diagnoza dzisiejszego społeczeństwa, podzielonego przez obecny układ rządzący, bardzo mnie zaskoczyła. Czym? Odwagą autora. Trzeba mieć w sobie wiele siły i słusz...

@malgosialegn @malgosialegn

Pozostałe recenzje @tsantsara

Fizyka smutku
Mit jest niczym, które jest wszystkim

Urodziłem się pod koniec sierpnia 1913 roku jako istota ludzka płci męskiej. Dawno już nie czytałem książki, która byłaby tak różnorodna, tak erudycyjna, osobista i zaa...

Recenzja książki Fizyka smutku
Szczęśliwi, którzy…
"Piękna podróż" Odysa...

Szczęśliw, kto jak Ulisses, zwiedził piękne kraje, lub jak ten, co za złotem runem zgarniał wody, aby potem doświadczeń pełen i pogody, wrócić do domu ojców, dawne znowu...

Recenzja książki Szczęśliwi, którzy…

Nowe recenzje

O Małej Hydrze, która nauczyła się latać
O MAŁEJ HYDRZE, KTÓRA NAUCZYŁA SIĘ LATAĆ
@marcinekmirela:

„O MAŁEJ HYDRZE, KTÓRA NAUCZYŁA SIĘ LATAĆ” WSPÓŁPRACA REKLAMOWA — AUTOR: Artur Tojza WYDAWNICTWO: SELF PUBLISH...

Recenzja książki O Małej Hydrze, która nauczyła się latać
Żelazny Płomień
W pogoni serca za rozumem
@podrugiejst...:

To, jak macie już imie dla swojego smoka? Chciałabym napisać tak wiele, ale wszystko wydaje mi się nijakie i spłaszczon...

Recenzja książki Żelazny Płomień
Prawo matki
📚📚Prawo matki📚📚
@carlottad_book:

"Prawo Matki", drugi tom serii "Krwią Naznaczone" autorstwa P. K. Farion to książka, która nie pozostawia czytelnika ob...

Recenzja książki Prawo matki
© 2007 - 2024 nakanapie.pl