Manga autorstwa Takashi Murakami „O psie, który strzegł gwiazd” to piękna, wzruszająca historia. Myślę, że to idealna pozycja zwłaszcza dla miłośników psów. Uczucie, którym obdarzają one swoich właścicieli, jest bezgraniczne i bezinteresowne. Co zostało tu pięknie opisane.
Komiks opowiada o miłości między psami a ich właścicielami, o samotności, poniekąd również o ucieczce od trosk.
Na łące, pośród słoneczników znaleziony zostaje samochód, a w nim zwłoki mężczyzny oraz psa. Po głębszej policyjnej analizie okazuje się, że pies zdechł kilka miesięcy po śmierci swojego pana. Jak do tego doszło i co przydarzyło się tej dwójce? Właśnie tego dowiadujemy się, czytając tę historię.
Komiks podzielony jest na kilka rozdziałów, które w pewnym sensie stanowią osobne opowiadania, których wątki na siebie nachodzą.
Poznajemy schorowanego rozwodnika, który wyrusza w samotną podróż ze swoim psem. Na początku wydaje się dość gburowaty, ale pod twardą powłoką kryje się dobre serce. Dlaczego został zmuszony do opuszczenia swojego domu?
Kolejnym bohaterem jest młody pracownik społeczny, który słysząc historię znalezionego auta, jest tak poruszony wiernością czworonoga, że zaczyna wspominać swojego pupila z lat dziecięcych. Co wspólnego ma ze słonecznikami na polu?
Kolejnym bohaterem jest chłopiec, którego spotykamy już w pierwszej części, ale dopiero później możemy poznać nieco jego historię. Nieodpowiedzialna matka zaniedbuje jego potrzeby, co doprowadza go do podejmowania ryzykownych decyzji. Co ma z tym wspólnego mops ze sklepu zoologicznego, którego nikt od dawna nie chce kupić?
Ostatnią postacią jest starsza, zgorzkniała kobieta, która już dawno straciła sens życia. Przywraca go znaleziony, schorowany szczeniak, którym postanawia się chwilowo zaopiekować.
Aby dowiedzieć się, w jaki sposób łączą się poszczególne wątki, zachęcam do sięgnięcia po lekturę.
Niechciane przez nikogo psy z książki, odnalazły swoich właścicieli i odmieniły ich życie. Pomogły przetrwać trudny czas, dotrzymały towarzystwa, dodały otuchy i nadziei. Nie odstąpiły swoich przyjaciół nawet w najtrudniejszych momentach. To pokazuje, jak wiernymi towarzyszami są te zwierzęta. Książka, choć momentami smutna wzbudza w czytelniku nadzieję i szczyptę optymizmu.
Po raz pierwszy było mi dane zmierzyć się z mangą! Nigdy wcześniej nie miałam do czynienia z tego typu literaturą. Czytanie od tyłu nie było dla mnie dużą trudnością, a spodziewałam się, że może być ciężko. Dość szybko wpadłam w rytm. Nieco gorzej było z czytaniem dymków od prawej do lewej, ale i to z czasem przestało mieć znaczenie. Same rysunki były przyjemne dla oka, choć żałuję, że nie można było oglądać ich w kolorze.
Czytacie mangi? Lubicie tę formę? A może to dopiero przed Wami?