„Nie ciężka maszyna zziajana, zdyszana,
Lecz fraszka, igraszka, zabawka blaszana.”
Julian Tuwim „Lokomotywa”
Stojąc na peronie pośród tłumu ludzi, którzy tak jak ja czekają na transport, do jakichś oddalonych i czasem nawet tajemniczych miejsc, nie zastanawiałam się nigdy, czy pociągi mają swoje duchy? Czy są ludzie, których przywiązanie do kolei jest w stanie pomóc im w wykryciu zbliżającej się tragedii? Czy wreszcie, pociąg może tak po prostu zniknąć lub nawet przenieść się do innego wymiaru?
Stefan Grabiński określany jest mianem naszego polskiego E.A. Poe czy H.P. Lovecrafta. Jako autor był przedstawicielem noweli fantastycznej i twórcą gatunku: horror kolejowy. Interesowały go magia, parapsychologia i demonologia. Zmarł niedoceniony w ubóstwie. Książka „Demon ruchu i inne opowiadania” jest moją pierwszą stycznością z twórczością tego autora, ale zdecydowanie stwierdzam, że nie ostatnią.
Na cały zbiór składa się 25 opowiadań, które należy podzielić ze względów merytorycznych na dwie główne części. Pierwsza zawiera historie, z którymi powiązana jest kolej. Drugą część charakteryzują teksty, w których dominuje nuta mistycyzmu, demonizmu i symboliki ognia. Szczerze muszę przyznać, że obie w tak samo wielkim stopniu przyciągnęły mnie i zadziwiły, zarówno swoją treścią jak i stroną językową.
Pierwszym z elementów, które zdecydowanie zapadają w pamięć i dodają w jakiś sposób realności każdej z historii, są nazwiska osób w nich występujących. Nie są to nigdy nazwiska, które mogłyby mieć pochodzenie zagraniczne, dlatego czytelnik cały czas zdaje sobie sprawę, że mimo ogromnej tajemniczości i magii, każde z wydarzeń ma miejsce w Polsce. Kolejną rzeczą o której muszę wspomnieć jest ogromna autentyczność językowa. Pisarz z lekkością potrafi przejść z zagadnień natury psychologicznej, do dokładnych opisów elementów związanych z koleją. Czasami musiałam się dzięki temu odwoływać do pomocy słownika, ale ja akurat, wzbogacanie zasobu słów, dzięki lekturze, uważam za coś pozytywnego.
Na uwagę zasługują również postacie, które są przedstawione wielopłaszczyznowo i niezwykle realistycznie. Autor doskonale wykorzystuje swoją wiedzę z dziedziny psychologii, dzięki czemu bohaterowie i ich zachowania zyskują na głębi. W całej książce podobała mi się również wielotematyczność tzn. każde opowiadanie oparte jest na czymś innym, każde ma inny motyw przewodni, ale jednocześnie wszystkie, bez wyjątku wciągają i zaskakują adekwatnie dobraną puentą. Walka z własną jaźnią, pociąg widmo, demony pożaru, wampiry żywiące się energią życiową czy fascynacja ogniem, która doprowadza do tragedii, to tylko niewielki ułamek, z tego o czym traktują historie w tej książce.
Jestem świadoma, że nie wszyscy lubią sięgać po formę jaką są opowiadania, jednak z całą pewnością stwierdzam, że czegoś takiego jak „Demon ruchu…” jeszcze w rękach nie mieliście. Mroczny klimat, stymulowanie napięcia poprzez tajemnicze wydarzenia i istoty, a także piękny i bogaty język tworzą niezwykłą, momentami pełną grozy mieszankę. Podczas czytania nigdy nie jesteśmy pewni czy to co się dzieje, jest snem czy jawą. Nie jest to pozycja, którą czyta się w dwie godzinki, odkłada na półkę, a później o niej zapomina. Uczucie niepokoju, swoistej egzystencjalnej refleksji dodatkowo doprawione nutą mistycyzmu oraz okultyzmu. To właśnie takie coś ja nazywam dobrą literaturą, dlatego zdecydowanie namawiam was, abyście zapoznali się z tą pozycją, gdyż autor moim zdaniem naprawdę jest naszym polskim E.A. Poe, jeżeli nawet nie kimś wybitniejszym.