"To nie sztuka nie mieć pragnień. Sztuką jest im się oprzeć." (str.391)
Jest to historia miłości Niemca i Polki, która narodziła się podczas wojny. Po śmierci matki dowiaduje się o niej syn z opowieści świadka tamtych wydarzeń. Z odtworzonego pamiętnika matki syn poznaje prawdziwe oblicze swojej rodzicielki, okoliczności jej związku z Niemcem. Dowiaduje się o rzeczach, których nigdy mama mu nie wyjawiła. Dodatkowo w Polsce pojawia się siostra Niemca by odszukać wojenną miłość brata. Temat podjęła prasa i spawa została nagłośniona, docierając do uszu związanych z nią ludzi.
Syn nie może pogodzić się z wiadomościami o życiu matki i wybiera się w podróż do Monachium, by poznać prawdę i rozwikłać rodzinną tajemnicę. Tam od początku trafia na trudności. Ktoś usiłuje mu przeszkodzić w zaplanowanych działaniach poznania historii z przeszłości. Spotykając się z rodziną Niemca poznaje historię swoich przodków, a pamiętniki matki odkrywają bolesną i przerażającą prawdę o tamtych czasach. Wiedza o grzechach przeszłości zaczyna go przytłaczać. Po poznaniu prawdy o swoim pochodzeniu bohater miał dylemat czy przyznać się do swoich korzeni stawiając na szali swoją polityczną przyszłość. A czasy w jakich przyszło mu żyć były niebezpieczne.
W pamiętnikach matka opisuje grozę lat wojennych, trudne warunki życia, brak pożywienia, strach przed okupantem. Utratę bliskich, uliczne łapanki i egzekucje. Sama była świadkiem masakry niewinnych ludzi w odwecie za zabicie niemieckiego oficera. Choć w pamiętniku były okropne rzeczy, nie ukrywała niczego, pragnąc by syn dowiedział się całej prawdy. To ona zobaczyła w swoim lokatorze człowieka a nie Niemca. Jej początkowa nienawiść do niego zmienia się w miłość. Lecz temu uczuciu towarzyszył też strach o swoje życie i swoich bliskich. Oskarżenia o niemoralne prowadzenie się. W tych czasach ten związek nie miał prawa funkcjonować.
W Monachium bohater spotyka się z działalnością "Białej Róży", studenckiej organizacji, która sprzeciwiała się nazistowskiej partii i przypłaciła to życiem. Chcieli pokazać ile złego dokonali Niemcy.
Nie wszyscy Niemcy byli złymi ludźmi. Otrzymywali rozkazy i musieli je wykonać, co nieraz pozostawało w sprzeczności z samym sobą. Lecz byli też tacy którzy w swojej pracy byli nadgorliwi. Niemiec Max był dobrym człowiekiem. Pomagał polskiej rodzinie u której mieszkał. By ich chronić dopuścił się czynu, którego w normalnych warunkach by nie popełnił. Był kaleką, co deklasowało go w oczach narodu niemieckiego i jego przywódców, stawiających na sprawność i tężyznę fizyczną. Był delikatny, wrażliwy i szczery. Nie był obojętny na zło i krzywdę które wokół niego się działy.
Autorka przybliża też atmosferę lat dziewięćdziesiątych, prywatyzację zakładów pracy, niepewność jutra, galopujące ceny. Sygnalizuje problem dorastających dzieci, nie korzystających z doświadczonych rad rodziców, a wręcz je negujących. Widzieć oczami rodziców jak podejmują niewłaściwe decyzje pod wpływem chwili, impulsu czy głosu serca. Ile rodziców kosztuje wysiłku by nie wtrącać się w życie swoich latorośli, by ich nie zrazić do siebie.
"Czasem trzeba zrobić to, co się uważa za słuszne. Choćby to nawet było wbrew prawu." (str.189)