Pisząc tę opinię, zastanawiam się, co mi z tego wyjdzie. Czy zrozumiecie to, co zaraz przeczytacie. Dlaczego? Dlatego, że ciężko wyobrazić mi sobie to, jak przekazać Wam emocje, które we mnie siedzą po przeczytaniu tego dzieła.
"Zmień swoje niedoskonałości w doskonałości. Potrafisz".
Julia Radosna, to jedna z tych bohaterek, o których myśli się z uśmiechem na twarzy. Bynajmniej nie ze względu na nazwisko. Chodzi bardziej o jej sposób bycia, o jej empatię, o tego słodkiego pecha, który towarzyszy jej życiu, gdy ją poznajemy. Bardzo podziwiam ją za to, że we wszystkim potrafi odnaleźć coś pozytywnego. Hmm, jak to się mówi? Aaaa, tak - jak nie drzwiami, to oknami. Czy coś w tym stylu.
Marek Wenta... Iza - miałaś rację, ten facet ląduje na moim podium bohaterów, których stworzyłaś (biję się tylko z myślami, na którym miejscu powinien się uplasować). Mężczyzna wydaje się zupełnym przeciwieństwem Julii. Cóż, przynajmniej w momencie, kiedy dane jest im się poznać. Nie będę ukrywała - spotkanie przybiera zupełnie nieoczekiwany kierunek. Nic nie wróży, żeby dane było je jeszcze powtórzyć, a szkoda, bo była to rozmowa o pracę...
Na szczęście - pech Julii sprawia, że to właśnie ona okazuje się najbardziej odpowiednią kandydatką na stanowisko asystentki Marka. Brzmi absurdalnie? Może trochę, ale tu nic nie jest przypadkowe, to ledwo początek! Absurdalność tej sytuacji nakręca spiralę, która będzie się kręciła, kręciła i nawet nie zauważycie, kiedy Was wciągnie. No dobra, podpowiem Wam w sekrecie, że będzie to już na samym początku! Nie odpuści do samego końca, ponieważ te wszystkie wzloty, upadki, z którymi dane będzie zmierzyć się Wam poprzez bohaterów, pochłoną Was do reszty.
Czy powinnam się po raz kolejny rozwodzić nad stylem pisarskim Izy? Cóż, ja poczułam z nim chemię od pierwszej przeczytanej książki, więc boję się, że mogłam stracić trochę na obiektywności. Niemniej jednak, nadal obiektywnie stwierdzam, że to cała ona. Przecież uwielbiamy, kiedy Autor przelewa do swoich historii te najlepsze części siebie, prawda?
Pod względem emocjonalnym, śmiało można podzielić tę książkę na dwie części. Pierwsza z nich spowoduje, że będziecie mogli niejednokrotnie wybuchnąć radosnym śmiechem, a zachowanie kamiennej twarzy nie będzie wchodziło w grę. Zaczynając od najdrobniejszych życiowych czynności, poprzez charakterystycznego pecha bohaterki, na rozmowach, gestach Julii i Marka kończąc. Druga część będzie zgoła inna. Śmiem twierdzić, że emocje zmienią się o sto osiemdziesiąt stopni. W tej właśnie części, górę wezmą bardziej przytłaczające myśli. Nie będzie Wam dany uśmiech. Na to powinniście być przygotowani. Jak tak teraz o tym piszę, to nawet ten podział emocjonalny jest, dla mnie, małą metaforą głównych bohaterów. Kto już miał okazję przeczytać - zrozumie.
"Wada" jest bardzo wartościową historią. Wnioski, które przez nią przepływają, będą odpowiednie dla każdego czytelnika. Zacznijmy od tego, że coś, co przez pewnych ludzi jest postrzegane za tytułową wadę, przez innych będzie traktowane jako coś wyjątkowego. Wady mogą przybierać najróżniejsze postaci. To od nas samych zależy, czy i jak szybko je zaakceptujemy oraz czy uda nam się je przeistoczyć w coś niezwykłego. Ich akceptacja nie jest jednak najtrudniejszym tematem, z którym przyjdzie zmierzyć się czytelnikowi. Nie chcę oczywiście nic zdradzać, ale liczcie się z tym, że zaboli - bardzo. Będziecie czuć złość - ogromną. Będziecie mieć ochotę wyrwać niektórych z książki, postawić obok Was i przynajmniej wygarnąć im, co o nich myślicie - szczerze - a chcielibyście zrobić im o wiele więcej. W życiu trafiamy na ludzi, którzy chcą nas wykorzystać w konkretnych celach, dla których nie liczą się więzi, a wyłącznie osobiste pobudki. Istnieją również tacy, którzy są obok, nawet wtedy, gdy mniej lub bardziej świadomie, chcemy się na nich zamknąć. Doceniajmy ich za wszelką cenę.
To, co stworzyła Iza jest przepiękną drogą ku osiągnięciu upragnionego szczęścia. Uwielbiam mądre historie, które są tak rzeczywiste, jednocześnie nas przygnębią, ale dadzą nadzieję. Po raz kolejny dane mi jest napisać w przypadku Jej książki, że to się po prostu czuje. Tak, jak napisane zostało na tylnej okładce - "jedno jest pewne - nie przejdziesz wobec tej książki obojętnie". Nie, nie da się. Potwierdzam, a Wy dajcie sobie możliwość, żeby się o tym przekonać.
Iza, nie zwalniaj tempa, bo kolekcja książek spod Twojego pióra, po prostu musi się powiększać. Jeszcze raz dziękuję za tak wyjątkową książkę!