Olis Nari Lang to pseudonim polskiego autora/autorki, który zadebiutował książką „Atlanci. Kakrachan”. Powieść ta naprawdę mnie urzekła i nie mogłam się doczekać kolejnego tomu, aby ponownie móc przenieść się do świata Atlantów, a także poznać dalsze losy głównej bohaterki – Dalemy. I tak oto po długim wyczekiwaniu przyszła do mnie „Wyspa Sześciu Pierścieni”, która zdecydowanie utrzymuje poziom pierwszej części cyklu i niczego jej nie brakuje.
Dalema trafiła na Atlantydę. Dokonało się to, o czym zawsze marzyła, chociaż w jej sercu mała kolonia Supala zawsze będzie zajmowała ważne miejsce. Atlanci traktują ją jako intruza, ale jednak nie wszyscy – sam Władca władców wydaje się ją faworyzować, podobnie jak Namiestnik Supali – Odan. Wkrótce na jaw wychodzi, dlaczego dziewczyna cieszy się takim uznaniem z ich strony oraz z jakiego powodu została przeniesiona na Atlantydę. Zachwyt Dalemy nowym miejscem przestaje już mieć znaczenie, bowiem przed dziewczyną ważne do wykonania zadanie, a jej każdy krok jest ściśle kontrolowany. Dziewczyna będzie musiała wybrać, komu może zaufać, a także odkryć prawdę o sobie i swoim pochodzeniu, ale jej droga nie będzie usłana różami.
„Pewnych zachowań nie jesteśmy w stanie opanować. Są silniejsze od nas.”
Atlantyda nie jest może wybitnie często stosowanym motywem w literaturze, ale jest tym, co kocham od zawsze. Dlatego ta seria tak bardzo wpasowała się w moje gusta i zarówno za pierwszym, jak i za drugim razem, byłam bardzo zaangażowana w lekturę – zapominam wtedy o wszystkim, co mnie otacza i daję się porwać do tego książkowego świata, który został bardzo dobrze przedstawiony. Osobiście nie mam najmniejszego problemu z wyobrażeniem sobie miejsca akcji, całej technologii i poszczególnych bohaterów. Łatwo się domyślić, że wraz ze zmianą miejsca pobytu głównej bohaterki pojawiają się nowi bohaterowie. Główną rolę wśród nich odkrywa Chartros – Władca władców, który decyduje o wszystkim, co się dzieje na Atlantydzie i w podległych jej koloniach. Jest postacią intrygującą, której zachowanie ciężko przewidzieć.
W samej Dalemie widać daleko idące zmiany. Przestaje być przestraszoną małą dziewczynką, a staje się pewną siebie i przebiegłą kobietą. Są to oczywiście dopiero jej początki, ale widać w niej kiełkujący zalążek bardzo interesującego charakteru. Co ciekawe – nie jest ona bohaterką idealną. Popełnia błędy i stara się z nich wyciągać wnioski, a dodatkowo nie zapomina o swojej przeszłości i pozostaje w dosyć dużym stopniu oddana Supalczykom. W tej części zaciekawił mnie również Odan, bowiem do samego końca nie byłam pewna, co on też kombinuje i co chodzi mu po głowie. Właściwie nie miałam tak tylko i wyłącznie w jego przypadku – praktycznie przez cały czas nie można mieć pewności, kto kogo wspiera i jak zakończy się ta część. Pojawia się jeszcze więcej pytań, a nasz mózg stara się automatycznie sam znaleźć odpowiedzi, ale nie jest to takie łatwe, jak mogłoby się wydawać.
„To nie odległa przeszłość czyni nas tym, kim jesteśmy. To teraźniejszość Dalemo, to każdy jeden dzień, nasze codzienne wybory sprawiają, że jesteśmy tacy a nie inni.”
Nie jest to może lektura tego typu, że akcja charakteryzuje się zatrważająco szybkim tempem, które nie daje czytelnikowi chwili wytchnienia – co niektórzy lubią – ale z pewnością nie można się przy tej historii nudzić. Osobiście uważam, że tempo akcji jest idealne i doskonale współgra z rozwojem fabuły. Dodatkowo książka jest napisana znakomitym językiem – sporo metafor, epitetów oraz dających do myślenia wypowiedzi. W czytelniku z każdą kolejną stroną budzi się ciekawość i w końcu osiąga apogeum, ale nadal jednak nie uzyskujemy odpowiedzi na wszystkie pytania. Pojawia się tutaj nieco poplątania i zagmatwania, ale tego pozytywnego, które zachęca nas do dalszej lektury i rozbudza wyobraźnię.
„Atlanci. Wyspa Sześciu Pierścieni” to świetna kontynuacja, której dałam się całkowicie omamić i porwać. Historia Dalemy jest wciągająca i stale wyczuwam w niej takie dziwne napięcie, które w końcu znajdzie swoje ujście i będzie wielki wybuch, który – być może – będzie rozkładał na łopatki. Świetny klimat i atmosfera, które można już poczuć choćby spoglądając na samą okładkę, idealnie dopasowaną do zawartości. Serię „Atlanci” polecam każdemu, ma ona w sobie coś niesamowitego, a przygody Dalemy są nie tylko wciągające, ale dają do myślenia i wzbudzają w czytelniku różnego rodzaju emocje. Obok tej serii nie można przejść obojętnie!