“Mam na imię Ellie. Kilka dni temu wybraliśmy się w siedem osób na wyprawę do samego Piekła. Tak nazywa się niedostępne miejsce w górach. Wycieczka była próbą naszej przyjaźni. Niektórych z nas połączyło nawet coś więcej.
Szczęśliwi wróciliśmy do domu. Ale to był powrót do piekła. Znaleźliśmy martwe zwierzęta, a nasi rodzice i wszyscy mieszkańcy miasta zniknęli.
Okazało się, że naszego świata już nie ma. Że nie ma już żadnych zasad. A jutro musimy stworzyć własne.”
Czytając powyższy opis “Jutra”, spodziewałam się, że mam okazję przeczytać książkę w stylu “Gone”. Byłam ciekawa, czy autor zaserwuje czytelnikom jakąś przewidywalną powiastkę, czy może stworzy coś całkiem nowego i zadziwiającego. Przyznaję, że jestem mile zaskoczona.
Narratorką dzieła jest Ellie, nastoletnia mieszkanka Australii. Pewnego dnia postanawia namówić przyjaciół na wspólny biwak w górach. Wszyscy spodziewają się, że dni spędzone na łonie natury, z dala od rodziców i obowiązków, przyniosą im niezapomniane wrażenia. Tak też się stało, jednak w sposób niesprzyjający bohaterom.
Gdy nadchodzi dzień powrotu do domu, grupa zaczyna mieć dziwne przeczucia. Są one wywołane m.in. samolotami przelatującymi niebem nocą. Początkowo dzieciaki myślą, że to część festynu, który jest jedną z ważniejszych imprez w ciągu roku. Po powrocie jednak spotyka ich coś, czego nigdy by się nie spodziewali. Puste ulice, brak ruchu na drogach, opuszczone domy, a nawet martwe zwierzęta... To z pewnością nie jest normalne. Gdy bohaterowie dowiadują się, że inne państwo na nich napadło i uwięziło wszystkich mieszkańców, postanawiają ich uwolnić. Niestety, z marnym skutkiem. Innym planem jest powrót do Piekła - miejsca, w którym mogą czuć się bezpieczni. Miejsca, dzięki któremu są na wolności i które z pewnością jeszcze ich uratuje.
“Ludzie nadają miejscom nazwy, żeby nikt nie mógł ich widzieć takimi, jakimi są naprawdę.”
Fabuła “Jutra” jest oryginalna. Dzięki niej nie można wrzucić tej niezwykłej książki do jednego worka ze wszystkimi dziełami dla młodzieży, które dzisiaj powstają. Tutaj na głównym planie wcale nie jest nastoletnia miłość (która pojawia się, ale tworzy tylko dodającą smaku otoczkę), lecz problemy dzieci postawionych w obliczu niebezpieczeństwa, z którym muszą zmierzyć się samotnie. Nie uzyskają żadnej pomocy ze strony dorosłych. Wręcz przeciwnie - tylko oni, jako osoby przebywające na wolności, mogą spróbować wybawić swoich rodziców, sąsiadów, nauczycieli. Nikt im nie powie, jak mają to zrobić. Nie wyczytają też tego w żadnym podręczniku. Są zdani jedynie na siebie i na swoje szczęście. Mają dwa wyjścia - dać się złapać albo pozostać w ukryciu i zastanowić się, co robić. Nawet jeśli wybiorą drugą opcję, muszą przeszukać miasto w celu zgromadzenia zapasów i innych niezbędnych materiałów. A poruszanie się po ulicach bez przerwy patrolowanych przez najeźdźców wymaga wielkiej odwagi, a czasem także zrobienia rzeczy, o których normalnie nigdy się nie myśli...
“Prawdziwa odwaga polega na tym, że robisz coś mimo wielkiego strachu.”
Bohaterami “Jutra” są nastolatkowie, którzy z dnia na dzień muszą stać się dorośli i zacząć podejmować decyzje, od których może zależeć ich życie. W takiej sytuacji ich charaktery z pewnością się zmienią. Muszą oni pozbyć się strachu i pokonać swoje słabości oraz nauczyć się żyć tak, aby przetrwać. Uważam, że Marsden wspaniale przedstawił swoje postacie. Nie są one sztuczne i nieprawdziwe. Każda z nich ma swoją osobowość i różni się od pozostałych. Natomiast relacje panujące między bohaterami są różne. To oczywiste, że sielanka nie może trwać wiecznie. Spory i kłótnie muszą się pojawić, aby nadać książce realności.
W utworze mamy do czynienia z narracją pierwszoosobową. W tym wypadku jest to świetny pomysł, gdyż dzięki temu możemy obejrzeć całą (a właściwie początek) przygodę oczami jednej z bohaterek - Ellie. Podczas czytania przez cały czas towarzyszą nam jej emocje i przemyślenia, czasami naprawdę skrajne.
“Jutro” to pierwsza część historii Ellie i jej przyjaciół. Wojna dopiero się zaczęła, a oni muszą ją przetrwać. Z ogromną chęcią sięgnę po kolejne tomy. Mam nadzieję, że w nich akcja będzie toczyć się równie szybko, potęgując napięcie czytelnika. Warto też wspomnieć, że w książce wystąpiły momenty, w których widzimy zaradność naszych młodych bohaterów. Wykorzystują oni to, co mają pod ręką, aby przetrwać, uciec lub pokonać wroga. Niektóre ich pomysły wydają się szalone i niemożliwe do zrealizowanie, choć tak naprawdę są genialne. Jeśli chcecie je poznać, zapraszam do lektury! :)
Książkę mogłam przeczytać dzięki uprzejmości wydawnictwa Znak literanova.