Bohumil Hrabal powiedział kiedyś, że „porządna książka nie jest po to, aby czytelnik mógł łatwiej usnąć, ale żeby musiał wyskoczyć z łóżka i tak jak stoi, w bieliźnie, pobiec do pana literata i sprać go po pysku”. Taki jest „Most Ikara”. Ile razy przyśpieszałem tempo czytania, żeby z łomoczącym sercem dowiedzieć się co autor popełnił na kolejnych stronach. Szczera, bardzo prawdziwie opisująca relacje dzisiejszego świata, podkreślająca istotę komunikacji, a właściwie tego co może się wydarzyć jeśli nie mówisz albo nie słuchasz wystarczająco uważnie. To studium osobowości i zachowań. Jednak to zakończenie sprawiło, że o 2 w nocy, zerwałem się na równie nogi i wykrzyczałem autorowi przez telefon, że takiego finału historii mu nie daruję, przez kolejną godzinę rozemocjonowany tłumacząc dlaczego. Jeśli więc lubicie mdłe historyjki oderwane od otaczającej nas rzeczywistości - to nie jest książka dla Was.
—————————————————————
Tu miał nastąpić koniec recenzji, ale robot wymaga ode mnie wpisania co najmniej 2000 znaków. To trochę jakby nakazać autorowi noweli, ze ma być nie krótsza niż 100 stron. Albo, że wiersz ma mieć więcej niż 45 wersów. Nie o irracjonalne, ale cóż? Chcecie, to macie. Nie znajduję uzasadnienia dla takiego mechanizmu, w związku z tym pozwalam sobie na nieco puste wodolejstwo. Wypełniacze słowne generujące objętość wymaganą przez „system”. Co chciałem, to napisałem wcześniej. A jeśli recenzja (że się żartobliwie posłużę rusycyzmem konstrukcji) wciąż wystarczająco długą nie jest, pozwolę sobie na przytoczenie mojego ulubionego wiersza. W całości ;)
Nic dwa razy
Nic dwa razy się nie zdarza
i nie zdarzy. Z tej przyczyny
zrodziliśmy się bez wprawy
i pomrzemy bez rutyny.
Choćbyśmy uczniami byli
najtępszymi w szkole świata,
nie będziemy repetować
żadnej zimy ani lata.
Żaden dzień się nie powtórzy,
nie ma dwóch podobnych nocy,
dwóch tych samych pocałunków,
dwóch jednakich spojrzeń w oczy.
Wczoraj, kiedy twoje imię
ktoś wymówił przy mnie głośno,
tak mi było, jakby róża
przez otwarte wpadła okno.
Dziś, kiedy jesteśmy razem,
odwróciłam twarz ku ścianie.
Róża? Jak wygląda róża?
Czy to kwiat? A może kamień?
Czemu ty się, zła godzino,
z niepotrzebnym mieszasz lękiem?
Jesteś - a więc musisz minąć.
Miniesz - a więc to jest piękne.
Uśmiechnięci, współobjęci
spróbujemy szukać zgody,
choć różnimy się od siebie
jak dwie krople czystej wody.