Ta książka to jedna z najtrudniejszych moich lektur – i równie trudno pisać mi jej recenzję. Bardzo chciałam ją przeczytać (i przeczytałam w dwa wieczory), ale teraz boli mnie serce, dosłownie. I chodzi tyleż o wzruszenie, co o świadomość.
Przesłanie z Ukrainy zawiera siedemnaście ułożonych w kolejności wygłaszania przemówień Wołodymyra Zełenskiego i jedno Ołeny Zełenskiej. Skierowane były one do otoczenia najbliższego Prezydentowi, jak i do całego świata. Pierwsze przemówienie wygłoszone zostało 20 maja 2019 roku, ostatnie 10 września 2022. Zgrupowano je w pięciu rozdziałach, zatytułowanych kolejno: Nasze wartości, Nasza walka, Nasz głos, Nasz naród, Nasz lud. Poprzedzono wstępem Arkadija Ostrowskiego, dziennikarza The Economist odpowiedzialnego w redakcji za tematykę rosyjską i wschodnioeuropejską oraz wprowadzeniem samego Prezydenta. Warto jeszcze wspomnieć, że dochód ze sprzedaży tej książki jest przeznaczony na rzecz inicjatywy United24 stworzonej przez Prezydenta w celu zebrania funduszy pomocowych dla Ukrainy.
Merytorycznie i technicznie przemówienia Prezydenta skonstruowane są w sposób doskonały (w nowej podstawie programowej duży nacisk kładzie się na elementy retoryczne i nie omieszkam do realizacji tego celu wykorzystać wystąpień Zełenskiego). Zełenski używa argumentów każdego typu: rzeczowych, logicznych i emocjonalnych. Stosuje też wiele zabiegów retorycznych, które pozwalają mu trafić w sedno i wprost do odbiorcy – celnie i boleśnie. Na pewno umiejętność redagowania przemówień i ich wygłaszania stanowi tu jedną z form walki z najeźdźcą, i to formę wielkiej wagi. To, co można w ten sposób uzyskać, jest nieocenione. Nieodparcie przychodzą mi na myśl przemówienia Prezydenta Warszawy Stefana Starzyńskiego z 1939 roku. Tak, zdecydowanie obu Prezydentów należy pisać wielką literą.
Wołodymyr Zełenski mógł wydawać się prezydentem z przypadku czy nawet politykiem z przypadku – mówi o tym Arkadij Ostrowski we wstępie. Prezydentem i politykiem, który wypłynął na bardzo nośnej fali. Okazał się przywódcą najlepszym w czasach, jakie nadeszły. Jego doświadczenie aktorskie mu w tym pomogło – i nie chodzi o to, że przyjmuje jakąś pozę, że coś udaje. Chodzi o to, że wie, jak do ludzi mówić, a ludzie go słuchają. Jest prawdziwy. Nie gra. Walczy. Czy w zaistniałych okolicznościach jakakolwiek umiejętność może być cenniejsza, bardziej przydatna?
Przemówienia Prezydenta są jednocześnie bardzo konkretne i bardzo obrazowe. Przywoływanie faktów łączy on z metaforycznymi wyobrażeniami, co daje efekt piorunujący. Zełenski forsuje i przekonująco uzasadnia dwie podstawowe tezy. Pierwsza: zbyt ugodowa i łagodna polityka Zachodu wobec rosji oraz ignorowanie wyraźnych sygnałów i ostrzeżeń doprowadziły do wojny. Druga: tocząca się wojna nie jest wojną rosji z Ukrainą i nie jest wojną, którą powinniśmy oglądać jak film, myśląc przy tym, że ona nas nie dotyczy. Jest to wojna, która – jeśli nawet w umysłach i sercach nie stała się naszą – może się taką stać dosłownie. Prezydent dziękuje tym, którym ma za co podziękować. I wbija szpile tym, którym należy je wbić. Jest odważny w mowie i w uczynkach. Jest niesamowicie mądrym człowiekiem.
Na potwierdzenie moich słów znalazłby się w Przesłaniu z Ukrainy niejeden cytat i nawet planowałam je tu przytaczać. Ostatecznie rezygnuję z tego, bo cały ten zbiór przemówień powinien stać się jednym wielkim cytatem – i lekturą obowiązkową.
Kiedy ostatnio w gronie znajomych wspomniałam, że przymierzam się do tej lektury, ktoś powiedział mniej więcej tak: rozumiem, że rosja jest agresorem, ale gdyby była nim Ukraina, byłoby jeszcze gorzej.
Przyznam, że nie wiedziałam, co na to odpowiedzieć. Może niektórym wyda się ryzykowne albo i oburzające to, co powiem teraz – ale powiem, że pamięć nie powinna nas ograniczać.
Jestem natomiast pewna, że nikt z nas nie chciałby się znaleźć na miejscu Ukraińców. Jestem też przekonana, że gdybyśmy się na ich miejscu znaleźli, pragnęlibyśmy mieć takiego właśnie Prezydenta jak Wołodymyr Zełenski. Od początku wojny potwierdza on, że jest właściwą osobą na właściwym miejscu – i czyni to także za pomocą swoich przemówień.