Zemsta przewija się w literaturze, ale nie tylko, w postaci mniej lub bardziej brutalnej i bardzo często w wykonaniu kobiet. Często są to zranione osoby, które za wszelką cenę chcą by sprawca cierpiał tak, jak one, a najlepiej jeszcze bardziej. Tylko często zostaje to fantazją...
Scarlet jest seryjną morderczynią. Pracuje na uczelni jako profesorka języka angielskiego, ale regularnie raz do roku wybiera ofiarę i się jej pozbywa. Nie są to przypadkowe osoby, tylko takie, które kogoś zraniły. Upozorowanie samobójstwa jest dla niej błahostką, a delektowanie się wzorkiem ofiary gdy dociera do niej, że umiera z ręki kobiety jest upajającą przyjemnością.
Niestety, do tej pory mogło to uchodzić na sucho, ale ilość trupów zaczyna być podejrzana. Zwłaszcza, że mimo prowadzonych śledztw, zawsze kończy się na jednym - stwierdzeniu, że to było samobójstwo. Ale czy to możliwe, żeby rok w rok trafiał się kobiecy oprawca odbierający sobie życie?
Drugą bohaterką jest Carly, której udaje się nareszcie uwolnić od ojca i zacząć studia. Wpada w ciąg studenckich imprez i zaprzyjaźnia się z Allison, na którą patrzy też w nieco inny sposób. Traktuje ją jako kogoś więcej niż tylko koleżankę, ale także nie ma zamiaru wykonać pierwszego kroku. Odzywa się jednak w niej chęć zemsty, gdy Allison zostaje niemal zgwałcona na jednej z imprez.
Autorka miała bardzo ciekawy pomysł na thriller. Kobieta seryjny morderca, nieuchwytna i nie zależy jej w ogóle na pogłosie. Chodzi o czystą zemstę na mężczyznach za różnego rodzaju czyny typu znęcanie się, gwałty. Motyw bardzo ciekawy, ale historia tej osoby przeplata się z historią Carly, która szczerze mówiąc, byłam przekonana, że będzie kolejną osobą, którą Scarlet będzie chciała uratować i się zemścić na jej ojcu. Nic bardziej mylnego. Carly ma w sobie odkryć chęć zemsty.
I gdyby zostać przy Scarlet i poprowadzić fabułę w ciekawy sposób, to byłby to świetny dreszczowiec, wciągający, specyficzny. Ale niestety, Carly jest tu wpleciona po to, żeby pójść za modą i za poprawnością polityczną. Pojawia się zatem wątek homoseksualny, a feminatywy w ilości hurtowej tłumaczka mogła sobie darować, bo zrobiło się sztucznie i tylko potęguje to wrażenie, że ta powieść powstała po to, żeby udowodnić mężczyznom, że kobiety także mogą zabijać, że mogą być silne, perfidne i chcieć się mścić w najmniej dla nich spodziewanym momencie.
Na dokładkę pokazane zostaje jak to mężczyźni mają łatwiej w życiu, jak są bardziej doceniani w pracy i częściej awansowani. Z bardzo dobrze zapowiadającego się thrillera wyszła książka żenująca i będąca na siłę dowodem na to, że kobiety mogą wszystko robić to, co mężczyźni. Naprawdę tak chcemy być postrzegane?
Podsumowując, na początku historia Scarlet wciąga i ciężko się od treści oderwać, a później robi się tylko gorzej i gorzej. I gdy tylko pozostaje maleńki płomyczek nadziei na to, że zakończenie wbije w fotel i zmyje wrażenie, że tu się nic nie klei, to niestety, zostaje szybciutko zgaszona.
Recenzja powstała we współpracy z Wydawnictwem Czwarta Strona Kryminału.