Prowincja pełna snów recenzja

Prostota wybaczenia

Autor: @WioletaSadowska ·3 minuty
2015-04-29
Skomentuj
Polub, jeżeli recenzja Ci się spodobała!
"Gdy niespodziewania dotyka nas ręka złego losu, myślimy: tylko nie teraz. Dopiero po jakimś czasie wszystko zaczyna się wyjaśniać, splatać ze sobą, i życie znowu nabiera sensu".

Czasami mam ochotę uciec od codzienności, od życia w ciągłym biegu, od szybko upływających dni, od straconego czasu. Nie jest to niestety takie proste, gdyż codzienne obowiązki wyznaczają tok moich kolejnych dni. Na takie chwile kryzysu, posiadam jednak pewną receptę – dobra, pobudzająca kawa, ciepły koc, garść zakładek indeksujących do zaznaczania stron i przede wszystkim powieść Katarzyny Enerlich z cyklu o polskiej prowincji. Każda część tej serii bowiem rozbudza moją chęć poznawania tego, co wszyscy mamy na wyciągnięcie ręki – skarbów natury z których możemy czerpać pełnymi garściami. Każda część wytwarza we mnie chęć celebrowania życia w prostocie.

Katarzyna Enerlich to polska pisarka i poetka, urodzona w Mrągowie na Mazurach. Autorka w swoim życiu imała się wielu zawodów: dziennikarza, pracownika informacji turystycznej i promocji miasta, czy opiekunki osób starszych. Zadebiutowała bardzo wcześnie, już w wieku 12 lat napisała artykuł o Mrągowie do czasopisma młodzieżowego. Cykl książek o polskiej prowincji zapoczątkowany w 2009 r. zapewnił autorce rzesze czytelników w całym kraju. "Prowincja pełna snów" to siódmy tom tej serii.

Ludmiła pozbierała się po śmierci męża Wojtka, jednak los naszykował dla bohaterki kolejną niemiłą niespodziankę. W drzwiach jej domu staje bowiem nieoczekiwanie Wiera, właścicielka syberyjskiego domu w którym mieszkał Wojtek wraz z kolegami podczas swojego wyjazdu. Wiera nie przyjeżdża jednak sama, towarzyszy jej bowiem chłopiec – syn zmarłego męża Ludmiły. Bohaterka musi poradzić sobie ze zdradą ukochanego, a do tego przebaczyć i zaakceptować syna z nieprawego łoża. Tymczasem, biznes w postaci pensjonatu dla praktykujących jogę zaczyna się rozwijać.

Wybaczenie to motyw przewodni najnowszej części cyklu o polskiej prowincji. Na przykładzie perypetii Ludmiły, autorka ukazuje bowiem powolny proces wybaczenia zaznanych krzywd. I co tu dużo pisać, to przypadek dość zawiły, bowiem osoby, która dopuściła się karygodnego czynu nie mu już na tym świecie. Podczas obserwowania emocji, jakie targały Ludmiłą, sama często zastanawiałam się nad tym, jaka postąpiłabym w takiej, dość kuriozalnej sytuacji. I dostrzegając ewolucję duchową bohaterki w tym obszarze, jestem pewna, że przebaczenie to najlepsza droga do własnej, duchowej wolności. Ta historia to z pewnością udowadnia w pełni.

Każda część "Prowincji..." to jednak przede wszystkim mnogość potrzebnych i mądrych myśli odnoszących się do prostego życia poza miastem, doceniania każdego dnia naszej egzystencji i czerpania z darów, jakie zupełnie za darmo daj nam przyroda. Po raz kolejny odnalazłam w książce Katarzyny Enerlich mnóstwo oryginalnych smaków, interesujących przepisów oraz poczułam potrzebę przyrządzenia czegoś pysznego i zdrowego w mojej kuchni. Znowu czułam niemalże smaki i zapachy potraw, jakimi raczyła mnie autorka. I dla tej, tak inspirującej warstwy zawsze sięgam po kolejną część tego cyklu. Wyczuwalny, kuszący aromat, - tego po prostu nie da się zapomnieć.

W książce, ku mojemu zupełnemu zaskoczeniu, pojawia się także inna, świetna polska pisarka. Otóż Katarzyna Enerlich wplata w życie Ludmiły wątek pod postacią znajomości z autentyczną osobą – Joanną M. Chmielewską, której prozę również zdążyłam poznać i pokochać. Przyznam, że była to dla mnie wielka niespodzianka i bardzo trafiony zabieg. Oprócz tego czytelnicy mają także możliwość odwiedzin wraz z bohaterką wielu ciekawych miejsc.

Każda część cyklu o polskiej prowincji pozostawia czytelników z nieprzewidywalnym zakończeniem, które powoduje, że nie można doczekać się następnego tomu. I takim właśnie zakończeniem Katarzyna Enerlich zamyka ostatnią stronę "Prowincji pełnej snów". Zakończeniem, które kompletnie wybiło mnie z rytmu i nie wiem, jak wytrzymam tyle czasu do pojawienia się dalszych losów Ludmiły.

To, co mnie najbardziej pociąga w prozie Katarzyny Enerlich to widoczny i namacalny kult prostego życia w zgodzie z otaczającą nas naturą. Forma w jakiej autorka przemyca umiłowanie prostoty zwyczajnie do mnie trafia. I po przeczytaniu każdej, kolejnej części upewniam się w swojej opinii, że cykl ten to jedna, wielka inspiracja.

Moja ocena:

Data przeczytania: 2015-04-29
Polub, jeżeli recenzja Ci się spodobała!

Gdzie kupić

Księgarnie internetowe
Sprawdzam dostępność...
Ogłoszenia
Dodaj ogłoszenie
2 osoby szukają tej książki
Prowincja pełna snów
Prowincja pełna snów
Katarzyna Enerlich
8.3/10
Cykl: Prowincja pełna..., tom 7

"Prowincja pełna snów" opowiada o snach, z których nie chcemy się budzić, o czarach codzienności i uświadamianiu sobie, że szczęście to stan duszy. Bohaterka książki zajmuje się dorastającą córeczką, ...

Komentarze
Prowincja pełna snów
Prowincja pełna snów
Katarzyna Enerlich
8.3/10
Cykl: Prowincja pełna..., tom 7
"Prowincja pełna snów" opowiada o snach, z których nie chcemy się budzić, o czarach codzienności i uświadamianiu sobie, że szczęście to stan duszy. Bohaterka książki zajmuje się dorastającą córeczką, ...

Gdzie kupić

Księgarnie internetowe
Sprawdzam dostępność...
Ogłoszenia
Dodaj ogłoszenie
2 osoby szukają tej książki

Pozostałe recenzje @WioletaSadowska

Mokra biel Bambino
Wciąż pragniemy tyle samo i tego samego

"(…) bo człowiek tak naprawdę pozostaje zawsze taki sam. Wciąż pragniemy tyle samo i tego samego". To opowieści o każdym z nas. O młodszych i o starszych, o pragnącyc...

Recenzja książki Mokra biel Bambino
Na scenie
Kto szybko płaci, połowę płaci

"Gitary traktowałem jak kobiety". Artysta z wyboru i obibok z powołania, czyli Franek Lipa powraca na kartach trzeciego tomu cyklu "Jak ograłem PRL" i po raz kolejny z...

Recenzja książki Na scenie

Nowe recenzje

Wszyscy jesteśmy martwi.
Wszyscy jesteśmy martwi - finał
@Malwi:

„Wszyscy jesteśmy martwi” to ostatnia, czwarta część serii „Krwawe Święta” autorstwa Sary Önnebo. Akcja nabiera tempa, ...

Recenzja książki Wszyscy jesteśmy martwi.
Klub Dzikiej Róży
Dzika róża
@patrycja.lu...:

"Klub Dzikiej Róży" zaprasza w progi podupadłego pensjonatu w czasach powojennych, w którym policja odkrywa zwłoki. Mie...

Recenzja książki Klub Dzikiej Róży
1.3.1.4. Śmierć nas nie rozłączy
Tetbeszka
@patrycja.lu...:

"1.3.1.4. Śmierć nas nie rozłączy" to debiut Aleksandry Maciejowskiej, w którym przenosimy się kilkadziesiąt lat wstecz...

Recenzja książki 1.3.1.4. Śmierć nas nie rozłączy
© 2007 - 2024 nakanapie.pl