LUDZKA-SOKOWIROWKA.BLOGSPOT.COM
Myślę, że wiele osób to potwierdzi – niewielu z nas w szkole poznało losy świata po II wojnie światowej. Nawet jeśli – nie były one omawiane tak, jak inne epoki na zajęciach. Przez całe swoje życie czułam niedosyt z tego powodu, gdyż to właśnie te wydarzenia ściśle wpływają chociażby na naszą aktualną politykę. Podjęłam więc powolny proces zgłębiania tej części historii najnowszej, a chyba nie ma lepszego sposobu, jak beletrystyka, która delikatnie – acz konsekwentnie – wprowadzi w temat.
Michelle Cohen Corasanti jest Amerykanką z żydowsko-polskimi korzeniami. Studiowała na Uniwersytecie Hebrajskim, na którym to zrozumiała, iż słowa „Palestyńczyk” i „Izraelczyk” dramatycznie się różnią. Przez wiele lat dusiła w sobie przemyślenia z wydarzeń, których była świadkiem, aż zaowocowały one jej pierwszą powieścią. „Drzewo migdałowe” traktuje manifest nadziei na poprawę sytuacji izraelsko-palestyńskiej.
Młody Palestyńczyk Ahmad żyje ze świadomością wojny. Dorasta w przesiąkniętej strachem wiosce, gdzie każdy ruch jest monitorowany przez żołnierzy. Musi zmierzyć się z najgorszymi aspektami konfliktu – jego siostra traci życie, ojciec trafia do więzienia, wojsko konfiskuje dom ich licznej rodziny… Czy jest zatem nadzieja dla dwunastoletniego chłopca o nieprzeciętnym talencie matematycznym? Ahmad podąża za marzeniami, wygrywa wojnę w inny sposób – dający nadzieję sposób, ale czy będzie potrafił przekazać ją wszystkim?
O „Drzewie migdałowym” było głośno kilka miesięcy temu, a zalew pozytywnych recenzji utwierdził mnie w przekonaniu, że po tę książkę warto sięgnąć. Nie jest to moja tematyka i naprawdę rzadko kieruję swoją uwagę na lektury z historią najnowszą w tle, jednak zarówno tytuł – który przypomniał mi moje ukochane „Moje drzewko pomarańczowe” – oraz wspomniane opinie, zachęcały skutecznie. Chciałam przekonać się, czy Corasanti poruszy również mnie.
Historia Ahmada jest o tyle niezwykła, że jesteśmy z nim właściwie cały życie. Fabuła książki zatem nie obejmuje wybranego fragmentu jego losów, a wszystko, co go otaczało i na niego wpływało. Byłam zaskoczona tym zabiegiem, gdyż z opisu zdecydowanie nie wynika, iż spędzimy z dwunastoletnim Palestyńczykiem taki okres. Jest to zdecydowany plus powieści, gdyż stwarza historię pełną – ze wstępem i zakończeniem. Losy Ahmada łapią czytelnika za serce – muszę przyznać, iż jego życie jest inspirujące i daje dawkę motywacji, której niekiedy tak bardzo potrzebujemy. Jego historia zapada w pamięć, wzrusza i bawi jednocześnie.
„Drzewo migdałowe” to świetnie fabularnie skonstruowana powieść i za to należą się jej ogromne brawa. Z drugiej strony jednak muszę nadmienić, iż wizja pozytywnych zakończeń Corasanti poniekąd odrzuca, gdyż nie wydają się one prawdopodobne. Zabrakło mi w niektórych znaczących elementach realizmu.
Język jakim posługuje się Corasanti jest odarty z konwenansów. Autorka nie boi się kontrowersji, dzięki czemu tło akcji jest porażająco prawdziwe. Byłam bardzo zaskoczona, iż jest to debiutancka powieść, ponieważ poziom opisów był naprawdę dobry. Z łatwością „wchodzi” się w tę historię, przeżywa ją i wyciąga wnioski.
Bohaterowie „Drzewa migdałowego” szczególnie zdobyli moje serce. Każda z postaci była dopracowana, a także inna, oryginalna. Nie były to jednowymiarowe osoby, w których istnienie ciężko uwierzyć. Ahmad to bohater, który zadziwia nie tylko swoim umysłem, ale także filozofią życia – tym ciekawsza jest ona, gdy zdajemy sobie sprawę, iż obserwujemy całą jego drogę do czasu, gdy ją określił. Z tą postacią czuć bardzo wyraźną więź i mnie osobiście ciężko było się z nim rozstać.
Powieść Corasanti wciągnęła mnie na dobry tydzień, podczas którego siłą znajdywałam czas, by przewrócić chociaż kilka kolejnych stron. To piękna, wzruszająca historia, która daje nadzieję na dobre jutro. Owszem, w pewnych momentach wyczuwa się, iż fabuła jest aż nazbyt przesłodzona, ale ciężko mieć jej to za złe. Cudowny utwór, który… po prostu trzeba samemu przeczytać i wyrobić sobie opinię.
Pozdrawiam