Z racji z tego iż miałam wiele wolnego od świąt postanowiłam iż przeczytam sagę Pań Cast.
Kupiłam ją już dawno, ale z braku czasu przeleżała sobie na półkach. W święta zabrałam się za nią.
I jakież było moje zdziwienie, kiedy kusząca piękna okładka która zachęcała do kupna pozostała tylko piękną okładką.
Książka może nie jest najsłabsza, czyta się ją lekko i szybko ale ludzie? - ileż można ciągnąć temat wampirów?
Owszem owszem, saga Pani Meyer to był hit - ba! nawet nadal jest, ale ile jeszcze pseudo pisarzy będzie jechać na wizji Pani Meyer?
Więc może zacznę od tego że książka ta pisana jest przez matkę i córkę. Córka miała wprowadzić do całości młodzieżowy powiew, i postarać się by rozmowy między bohaterami były przystosowane do czytelników, ale ludzie! Już po pierwszej stronie miałam dosyć!
Książka po prostu od początku przejada nam się głupim, młodzieżowym językiem - którego to obecność jest tak wychwalana w podziękowaniach przez matkę Cast - ale sądzę że matka nie powinna aż tak bardzo angażować córki do tego projektu!. I chociaż sama do młodzieży w dalszym ciągu się zaliczam - no dobra może nie do młodzików bo swoje 23 lata mam, to słownictwo - mnie wcale nie bawi.
(...)
-Zoey, jak Boga kocham, Heath wcale się tak znowu nie uchlał po meczu. Nie bądź dla niego taka okrutna.
- Aha, no pewnie (...)
Gdybym umarła, przynajmniej ominąłby mnie sprawdzian z geometrii. (..) i wiele innych takich tekstów, ten pochodzi zaraz z pierwszej strony! Ba! Z pierwszego akapitu!
Ale brnijmy dalej - akcja rozpoczyna się kiedy główna bohaterka na placu szklonym ( czy to na parkingu? seriously?! nie pamiętam już) zostaje naznaczona. Od tej pory ma 24 godziny by zameldować się w Domu Nocy i tam rozpocząć swoją naukę na nowej drodze życia zwanej wampiryzmen - no po prostu szał pał, szkoła dla wampirów, a co najlepsze naznaczony może być każdy gdyż zwykli ludzie wiedzą że w każdej chwili może przybyć ktoś i ich naznaczyć.
No dobra, dobra, ale dalej do rzeczy - Zoey [ główna bohaterka - wiem że wybór imienia to sprawka autorek ale seriously?! Zoey?] przyjeżdża do Domu Nocy i podczas pierwszego spaceru, w ciemnym kącie szkoły napotyka chłopaka - Erika [ oczywiście kolejnego bohatera, w którym się zakochuje i vice werca] w erotycznej sytuacji z dziewczyną - Afrodytą [ oczywiście z którą nie będzie żyła w dobrych relacjach, można rzecz że z wrogiem]. Oczywiście nie będę owijać w bawełnę i napiszę jaka to była erotyczna sytuacja - a więc Wróg strzelał laskę Miłości - no ludzie! Tego już było za wiele!
To książka dla młodzieży i dla nastolatków, a już na pierwszych stronach czytamy o narkotykach, alkoholu i seksie oralnym!
Tego było dla mnie za dużo, pomimo że nie należę do jakiś ciotek przekupek, starych malutkich, ale po prostu to było już niesmaczne, i na około 2 dni odłożyłam lekturę książki. Tu nie chodzi o moje straszliwe wzburzenie, bo nie takie rzeczy się czytało, ale na miłość boską: to książka dla nastolatek napisana przez dorosłą kobietę!! A po drugie po jakiego grzyba to się tam znalazło? Nie wystarczyło napisać że Afrodyta chciała uratować swój sypiący się związek z Erikiem i zmusiła go do pocałunku? Trzeba się było posuwać do robienia tak zwanego potocznie "loda" i jeszcze ten tekst " Przecież to lubisz" no po prostu kwintesencja elokwencji!
Po krótkiej przerwie w której moja mózgownica trawiła przeczytane wątki zabrałam się do dalszego czytania.
W połowie lektury dowiedziałam się że wampiry sobie jedzą fast-foody zapijają colą. No tego już było za wiele. A już ogólnie zacietrzewiłam się jak okazało się że niektóre wampiry podczas przemiany umierają bo ich organizm nie radzi sobie ze zmianami.
To już był policzek - to tak jakby ktoś mi powiedział że kobiety jak zajdą w ciążę mogą umrzeć.Oczywiście główna bohaterka przedstawiona jest jako wyjątkowa, specjalna, przepiękna dziewczyna, którą każdy na każdym kroku o tym zapewnia - to motyw który powoduje u nas czytelników mdłości.
Ogólnie ?
Książka ujdzie w tłumie, w skali 5-cio stopniowej powinnam dać jej 1, ale ze względu iż na piękną i kuszącą okładkę, oraz ogólny zarys z plemieniem Czirokezów, z kultem bogini Nyks, z obrządkami i tak dalej wydaje się ciekawy, dlatego daję 2. Jedynie co mnie przeraża, to fakt, że tyle serii książek, ma co najwyżej cztery do pięciu części. Cóż, w tym przypadku autorki postanowiły pociągnąć tę parodię do siedmiu. Ostatnia wychodzi w Ameryce na dniach, jak dobrze pamiętam. A pewnie to nie będzie jeszcze koniec.