Przesunąć horyzont recenzja

"Przesunąć horyzont" - bo życie jest drogą ...

Autor: @kofi ·2 minuty
2011-06-24
Skomentuj
Polub, jeżeli recenzja Ci się spodobała!
Martynę Wojciechowską kojarzyłam głównie z ekranu telewizora. Atrakcyjna, młoda i ambitna. Sięgając po "Przesunąć horyzont" jej autorstwa, odkryłam również kobietę niebywale silną, odważną, charyzmatyczną, uroczą i pełną pasji.

Książka jest udokumentowanym zapisem wyprawy Martyny (wraz z ekipą) na Mount Everest - najwyższą górę świata. Pierwsze jej karty odsyłają nas jednak do roku 2004, wówczas to zdarzył się tragiczny w skutkach wypadek. Podczas przygotowywania jednego z odcinków programu "Misja Martyna" zginął Robert Łukaszewicz (to jemu dedykowana jest książka) operator kamery, a Martyna złamała kręgosłup.

Płacz, zwątpienie, strach odnajdujemy na poczatku lektury, by w miarę czytania przekonać się, że autorka na nowo odkrywa w sobie siłę, energię i wiarę w to, że wiele jeszcze przed nią. W sanatorium w Ciechocinku (tam przebywała i przechodziła trudną rehabilitację) przyszedł pomysł na Everest. Od tego momentu zauważamy zmianę. Everest staje się siłą napędową Martyny, jej katalizatorem. Setki telefonów, rozmów, spotkań, ćwiczeń, zbieranie zespołu, poszukiwania sponsorów. To wszystko poprzedzało wyprawę. A potem ? Potem była już tylko podróż. Droga. Droga niełatwa. Droga przez piekło, powiedziałabym nawet. Tylko, że w tym piekle było przeraźliwie zimno. Namioty rozbijane w obozach. Droga torowana przez Szerpów. Nijakie, proszkowe jedzenie, mnóstwo witamin. Brak jakiegokolwiek komfortu. Jakiegokolwiek! Kłopoty ze snem, kłopoty z oddechem, zła aklimatyzacja, lawiny. Everest chyba ich nie chciał. Straszył, przerażał - autorka wiele razy o tym wspomina.
Zapiski robiła zazwyczaj wieczorami lub w nocy (miała ogromne problemy ze snem). Skostniałe palce bolały, długopis zamarzał. Pisała ołówkiem.

Wyprawa na Everest nie była tylko podróżą, była też nauką cierpliwości. Wiele godzin spędzano w niewielkich namiotach, gdyż warunki pogodowe nie pozwalały na krok do przodu. Wówczas toczyły się rozmowy, słane były smsy (m.in. pełne tęsknoty do K. - partnera Martyny, do Artura Hajzera, do Piotra Pustelnika - po wiedzę, po otuchę, po siłę). Pojawiało się zwątpienie, które męczyło umysły.

Na sam szczyt ekipa uderzyła wieczorem, przy padającym śniegu. Krok po kroku. Oddech za oddechem. Everest został zdobyty 18 maja 2006r.. Był to 53 dzień wyprawy.
Meta! Czyżby ?
"Dziś wiem też, że trudniej osiągnąć szczyt niż z niego zejść, a z wierzchołka widać wyłącznie kolejne Góry do zdobycia ... "
Cóż jeszcze mogę napisać ? Książka jest bogata w zdjęcia. Przepiękne, mimo, że czasem przerażające. Bardzo goraco polecam.
To uniwersalna i ponadczasowa lektura. Jak pisze sama Wojciechowska: "Przecież codziennie zdobywamy Swój Własny Everest, nawet jeśli nie zdajemy sobie z tego sprawy."

Pani Martyno, bardzo dziękuję!
Polub, jeżeli recenzja Ci się spodobała!

Gdzie kupić

Księgarnie internetowe
Sprawdzam dostępność...
Ogłoszenia
Dodaj ogłoszenie
2 osoby szukają tej książki
Przesunąć horyzont
5 wydań
Przesunąć horyzont
Martyna Wojciechowska
8.6/10

MARTYNA WOJCIECHOWSKA – dziennikarka i podróżniczka. Redaktor naczelna magazynów National Geographic Polska, National Geographic Traveler oraz Kaleidoscope. Kobieta wielu pasji. Prezenterka telewizyjn...

Komentarze
Przesunąć horyzont
5 wydań
Przesunąć horyzont
Martyna Wojciechowska
8.6/10
MARTYNA WOJCIECHOWSKA – dziennikarka i podróżniczka. Redaktor naczelna magazynów National Geographic Polska, National Geographic Traveler oraz Kaleidoscope. Kobieta wielu pasji. Prezenterka telewizyjn...

Gdzie kupić

Księgarnie internetowe
Sprawdzam dostępność...
Ogłoszenia
Dodaj ogłoszenie
2 osoby szukają tej książki

Zobacz inne recenzje

Kocham podróżować. Stawianie nogi na nieznanym i szukanie czegoś, czego nie widział jeszcze nikt to mój żywioł. Pomimo, iż inspiracji podróżniczych mam wiele, poczynając od znanych podróżników po niek...

@grzesiek.swierczek

O książce przeczytałam kilka pochlebnych recenzji i pobiegłam ją nabyć. Już na wstępie zirytował mnie fakt, że była zafoliowana. To nie fair wobec czytelnika, który buszuje w księgarni. Warty odnotowa...

@Annette9 @Annette9

Pozostałe recenzje @kofi

Tak dobrze, że aż źle
"Tak dobrze, że aż źle", czyli pamiętnik 30-latki

Moja przygoda z panią Kwiatkowską i jej książką zaczęła się dosyć zabawnie. Jakiś czas temu brałam udział w konkursie, w którym nagrodą była książka autorki. Jako, że na ...

Recenzja książki Tak dobrze, że aż źle
Smażone zielone pomidory
"Smażone zielone pomidory" - w słońcu i piasku Alabamy ...

Z napiseniem recenzji tej książki czekałam na pięknie słoneczną pogodę. Postanowiłam pisać w otoczeniu trawy, ciepłego wiatru, śpiewu ptaków, głosów ludzi. Wybrałam się d...

Recenzja książki Smażone zielone pomidory

Nowe recenzje

Sytri
Po takim zakończeniu chętnie przeczytałabym więcej
@distracted_...:

Późna jesień zdecydowanie sprzyja czytaniu książek paranormalnych. Dziś o książce, która nie jest romansem a erotykiem ...

Recenzja książki Sytri
Trzymaj się z dala, kochanie
Trzymaj się...droga Afryko, wcale nie chcę być ...
@sweet_emily...:

Wśród niepokoju i niesprawiedliwości, w oddali i ukryciu, w szczelinach życia codziennego ukrywa się ona. Miłość. "Trz...

Recenzja książki Trzymaj się z dala, kochanie
RAK. Wszystko do umorzenia
Zło triumfuje, gdy dobrzy ludzie milczą.
@milbookove:

„Rak. Wszystko do umorzenia” to książka, która od razu wciąga w niepokojący świat pełen manipulacji, oszustw i ludzkich...

Recenzja książki RAK. Wszystko do umorzenia