Dzisiaj przychodzę do Was z „nastrojowym thrillerem psychologicznym – wstrząsającą, mroczną i gniewną opowieścią o zemście”, który swoją premierę będzie mieć 8 czerwca.
Mowa o najnowszej książce Pani Laure Van Rensburg pt. „Nikt, tylko my”. Jest to opowieść o profesorze literatury Stevenie Hardingu i jego dziewczynie Ellie Masterson – 23 letniej studentce. Z okazji swojej małej rocznicy – ich związek trwa już pół roku – postanawiają spędzić romantyczny weekend we dwoje. W tym celu wyjeżdżają za miasto, by „z dala od ciekawskich spojrzeń, w domu na odludziu” móc się sobą nasycić.
Proszę Cię – zamknij teraz oczy – i wyobraź sobie luksusowy dom w lesie – połączenie nowoczesności z surowością drewna; w salonie stoi kominek, z którego bije blask płonącego ognia oraz rozchodzi się ciepło – czujesz to? Miej nadal zamknięte oczy i wyobraź sobie ogromną szklaną taflę – to okno, przez które patrzysz teraz na pobliski las – jest noc – za tym oknem widzisz ciemną ścianę drzew, a w głębi majaczą tylko jasne kropki – to oczy zwierząt żerujących nocą. Widzisz to? Teraz wytęż słuch. Słyszysz? To szum fal oceanu, który znajduje się za tą ciemną ścianą lasu. Wyobraź sobie te fale jak uderzają o brzeg i wracają z powrotem w otchłań wielkiego, ciemnego morza. Czujesz to? Słyszysz? Widzisz? Super! To właśnie w takiej scenerii Ellie i Steven spędzają swój romantyczny weekend. Ale czy ja bym Ciebie zapraszał do takiej „cukierkowatej” opowieści? Czy ta sceneria jest tłem tylko dla „słodko-pierdzących” miłosnych uniesień? Oczywiście, że nie! Tu się rozegra coś co pozwoli Tobie spojrzeć na tę książkę zupełnie w innym świetle. Ale musisz to sprawdzić sam/a. Sięgnij po tę książkę w dogodnym dla Ciebie terminie, i przekonaj się sam/a co może się wydarzyć, gdy idealny związek okazuje się pułapką…
Książkę czytało mi się dobrze. „Płynąłem” tą opowieścią – miałem wrażenie bycia tam na miejscu – chodziłem po tym domu, spacerowałem po lesie, na plaży zbierałem muszelki. Wiatr szarpał moje włosy ( oj, sorki, trochę mnie tu poniosło 😉 ). Wiatr smagał mi twarz.
Mocno identyfikowałem się z Ellie – to ona stała się tą bohaterką, której towarzyszyłem; jej emocje czułem przez cały czas czytania książki; to ją chciałem zrozumieć i ją wspierać; to jej gniew czułem… Bardzo do mnie przemówił i ze mną pozostał taki oto fragment książki: „Ukryłam się w małej szkatułce wewnątrz własnej głowy, zatrzasnęłam niewidzialne wieczko, a całą resztę zostawiłam do jego dyspozycji. Panowałam nad sobą, dopóki nie wróciłam do domu. Weszłam pod gorący prysznic i rozpadłam się na kawałki, rozlałam w kałużę na kafelkach brodzika, moje łzy mieszały się z wodą”.
Przygnieciony smutkiem i ogromem emocji jakimi obdarzyła mnie Ellie zamykam oczy, biorę głęboki wdech i wciąż widzę ten dom, las i ocean i czuję to wszystko co tam się wydarzyło. To we mnie siedzi, krzyczy, protestuje… Nie ma we mnie na to zgody!!! Nikt, tylko my. Otwieram oczy. Przecieram chusteczką łzy, wypijam łyk kawy i… pozostaję w zamyśleniu. Wciągającej i zadumiającej lektury! Premiera 8 czerwca.
Za egzemplarz książki dziękuję
Wydawnictwu MUZA.