Kolejny audiobook wysłuchany. „Niezapomniany walc” Wioletty Piaseckiej towarzyszył mi przez kilka ostatnich dni podczas pracy. Piękna, romantyczna okładka przyciągnęła moją uwagę i skusiłam się na wersję multimedialną w interpretacji Joanny Domańskiej. Niestety tym razem intonacja głosu szczególnie w przypadku męskich postaci niezbyt przypadła mi do gustu.
Tytułowy walc to znany nam wszystkim utwór z filmu „Noce i dnie” – kompozycja Waldemara Kazaneckiego do słów Agnieszki Osieckiej, który nazywana jest także walcem Barbary. Któż nie kojarzy tej romantycznej melodii i Jerzego Tolibowskiego wychodzącego ze stawu z naręczem nenufarów. Ta wyjątkowa muzyka od lat szkolnych towarzyszy Kalinie i jest dla niej niespełnionym marzeniem, a wspomnienie piosenki śpiewanej przez Halinę Kunicką za każdym razem stanowi odskocznię od codzienności.
Kalina Katarzyna Kamińska jest czterdziestolatką z poukładanym życiem rodzinnym. Jej mąż Wojtek spełnia się zawodowo, kroi mu się awans na dyrektorskie stanowisko. Syn Kamil przygotowuje się do matury. Na jej głowie natomiast od lat jest tylko (albo aż) pranie, sprzątanie, gotowanie, dbanie o ogród i o rodzinę. Kalina od niemal dwudziestu lat potulnie godzi się na rolę gosposi i sprzątaczki, dla rodziny stała się zwyczajną, prozaiczną Kaśką, która z zaciśniętymi ustami dzielnie znosi niezapowiedziane wizyty i docinki teściowej. Jednak gdzieś głęboko w duszy bohaterka skrywa tęsknotę za dawną sobą – wesołą dziewczyną z pasją i marzeniami.
Podejrzenie zdrady męża popycha ją do zmian. Pod wpływem impulsu bohaterka podejmuje spontaniczną decyzję o wyjeździe do Grecji by z dala od domu i najbliższych przemyśleć swoje życie i podjąć pewne decyzje. Rodos wydaje się idealnym miejscem dla życiowych rozbitków, a dla Kaliny staje się bajkową, romantyczną krainą, w której można się zakochać. Tutaj kobieta ma szansę odnaleźć to wszystko, czego zaniechała lub utraciła przed laty wiążąc się z Wojtkiem.
Powieść Wioletty Piaseckiej ma w sobie coś wyjątkowego. Z jednej strony wydaje się nudnawa, przewidywalna do bólu i mało ambitna. Bohaterowie sztampowi, irytujący i nieciekawi. Trudno się do nich przekonać. Kalina to kobieta nieszczęśliwa, pokrzywdzona, pogodzona z losem, bierna. Wojtek z kolei jest kiepskim mężem, nie docenia żony, właściwie nawet jej nie zauważa dopóki ma posprzątane, wyprane i ugotowane. Syn wyrasta na wierną kopię swojego tatusia, z którym łączy go czas spędzany na wspólnym graniu. Wtrącająca się we wszystko teściowa, która niby mieszka oddzielnie, za płotem, ale dom syna i synowej traktuje jak swój to kolejny niepotrzebny stres. Matka z ojcem niby nie uczestniczą w codziennym życiu córki, ale nie szczędzą jej słów krytyki. Mamy jeszcze seksowną sąsiadkę Alicję – przyjaciółkę Kaśki, która jest prawdziwą specjalistką od przysłowiowej kreciej roboty. Mając przed oczami tak szczegółowo wykreowaną wizję codzienności nie mogłam uwierzyć, w to co słyszę od lektorki. Zastanawiałam się, jak Kalina może tak żyć i dlaczego pozwala rodzinie i otoczeniu na takie traktowanie. Im dłużej tego słuchałam, tym bardziej zaczynałam wątpić, czy dam radę dobrnąć do końca.
Na szczęście nadchodzi moment, kiedy bohaterka budzi się z letargu, buntuje się i udaje w podróż. I to był dla mnie element zwrotny. Od tej chwili historia nabiera rumieńców i dzieje się to za sprawą pięknej greckiej wyspy, która otula słońcem, radością, gościnnością i egzotyką. Pobyt na Rodos, urokliwe zakątki, fantastyczni mieszkańcy i całe mnóstwo słońca sprawiają, że powieść Wioletty Piaseckiej przestaje być nudna i bez wyrazu, a zyskuje coś wyjątkowego.
Uwielbiam podróżować z bohaterami do różnych ciekawych miejsc, odkrywać najdalsze zakątki i delektować się pięknem krajobrazów. I Weronika Piasecka zabrała mnie właśnie w taką podróż – słoneczną, radosną i niepospolitą, podczas której przez cały czas towarzyszył mi piękny walc:
„Nim las, nim kłos, nim noc dojrzeje,
ktoś wygra los, ktoś porzuci nas.
Nasz dom, nasz ląd zniknie gdzieś,
odpłynie w dal biała wieś,
będziemy snem, zorzą zórz,
morskim dnem i gwiazdą.”
Spodobała mi się także ewolucja nijakiej Kaśki w przebojową Kalinę, która wreszcie wie czego chce i robi coś dla siebie. Ta nowa wersja bohaterki zdecydowanie bardziej przypadła mi do gustu. Z Kaliną (nie Kaśką) mogłabym się dogadać, a może nawet zaprzyjaźnić. Nie mogę tego niestety powiedzieć o romantycznym i uległym Nikosie, który wydał mi się zbyt wyidealizowany, a jego nadskakiwanie sztuczne i mało wiarygodne, nawet jak na zakochanego bez pamięci faceta.
„Niezapomniany walc” to jedna z tych powieści, która zmusza do przemyśleń i wyciągania wniosków. Warto sobie uświadomić, że my, kobiety, jesteśmy równie ważne, jak cała nasza rodzina – mąż, dzieci, rodzice… Nie dajmy się wykorzystywać! Mamy prawo oddawać się swoim pasjom i spełniać marzenia. Musimy wierzyć w siebie i znać swoją wartość.
I na koniec jeszcze słów kilka o okładce, która mnie zauroczyła bardziej niż sama opowieść. Samotna kobieta w pięknej sukni stojąca na wysokim klifie i wpatrująca się w błękit morza pobudza wyobraźnię i daje pole do snucia własnych historii. Uwielbiam takie romantyczne obrazki…
Szkoda, że pierwsza część tej opowieści zupełnie nie przystaje do dalszych wydarzeń. Trudno ją przez to obiektywnie ocenić. Mimo wszystko jestem zadowolona, że skusiła mnie ta niesamowita okładka. Mogłam poznać pióro kolejnej polskiej pisarki, której książki wcześniej były mi zupełnie nieznane. Nie wykluczone, że za jakiś czas sięgnę po kolejną powieść Wioletty Piaseckiej i być może wybiorę się w inną ciekawą podróż.