Czas leci nieubłaganie i mijają cztery miesiące odkąd Davis wrócił do Nowego Jorku. Noah i Maddy żyją koło siebie jednak ich drogi przecinają się tylko na mieście czy w drodze do sklepu. Starają się unikać, lecz nie jest to łatwe patrząc na fakt, że nadal dzielą wspólnych znajomych. Oboje próbują ułożyć sobie życie bez siebie, a Maddy wydaje się to nawet wychodzić. Dziewczyna zaangażowała się w studia, wolontariat i urządzanie swojego pierwszego mieszkania.
Choć oboje czują w sercu tlące się uczucia, żadne z nich nie jest na tyle odważne, by podjąć jaką kolwiek poważną rozmowę. Do czasu, aż Maddy nie konfrontuje się z Aidenem i cała prawda wychodzi na jaw.
Jednak minęło tyle czasu, a okres rozłąki zabliźnił rany, więc czy jest sens zaczynać wszystko od nowa? Może poprostu trzeba pogodzić się z przeznaczeniem i ryzykowną miłość zamienić w bezpieczną przyjaźń..?
------- recenzja
Koniec trylogii ,,Moon" to jeden z tych zakończeń, który delikatnie wyleczył moje rany na sercu pozostałe po poprzednich częściach. Ta część to takie wytchnienie po ,,Nie zapomnij o naszych gwiazdach". Tutaj oddychamy spokojnie i głęboko. Nie ma pośpiechu, a akcja toczy się swoim rytmem. Nie zabrakło bólu, nie zabrakło łez, ale też śmiechu i radości.
W ,,Przypomnij o nas gwiazdom" widzimy dużą różnicę i zmianę. Zmianę w bohaterach, zmianę w uczuciach i relacji pomiędzy Maddy i Noah. Główna bohaterka zmieniła się w silną i odważną kobietę. Już nie neguję swojego wyglądu, tylko wie, że jest piękna taka jaka jest. Zrozumiała, że jej szczęście i życie nie zależą od innych, lecz w dużej mierze od niej samej. Oboje dali sobie czas na wytchnienie i poukładanie myśli. Mimo, że był to czas pełen bólu i cierpienia okazuje się, że było warto. Warto dla takiego zakończenia, jakie otrzymali.
Maddy Turner i Noah Davis są idealnym przykładem na to, że miłość przezwycięży wszystko. Mimo tylu przeciwności losu, mimo że na ich drodze stawały różne osoby i problemy, oni sobie z nimi poradzili. Po drodze spotkali całą gamę emocji. Od radości po smutek. Od żalu po gniew. Od pożądania po potrzebę zwyczajnej bliskości. Jednak przez ani jedną chwilę nie zdążyli o sobie zapomnieć i to właśnie wyróżniało ich więź spośród setek innych, bo poprostu byli sobie przeznaczeni. Dotrzymali złożonej sobie obietnicy i udowodnili, że dopóki gwiazdy na niebie będą świecić nic nie zniszczy ich miłości.
Myślę, że Trylogia ,,Moon" idealna jest dla młodzieży, czytelników, którzy zaczynają swoją przygodę z czytaniem albo po prostu takich, którzy lubią niewyszukane historie łamiące serca po to, by na koniec zostawić na nim sporo już zagojonych ran.
Pamiętajcie, że nie znajdziecie tu gorącego romansu, scen intymnych czy podobnych, bo to poprostu nie ta bajka.
Ja odkładam całą trylogię, ze świadomością, że ma ona kawałek mojej duszy.