Pomiędzy nami góry recenzja

Przyroda karmi i zabija

Autor: @Aivalar ·4 minuty
2017-10-30
Skomentuj
1 Polubienie
Kto by pomyślał, że na pograniczu życia i śmierci twoim jedynym ratunkiem będzie dopiero co poznana osoba...
Ben ma ważną operację do przeprowadzenia, z kolei Ashley spieszy się na własny ślub. Kiedy trudne warunki pogodowe blokują wyloty z lotniska w Salt Lake City, oboje decydują się wynająć awionetkę, by dotrzeć do domów na czas. Nie trafiają jednak do celu. Budzą się pośrodku niczego, jeśli nie liczyć gór i ogromnej ilości śniegu. Nikt nie wie, że wsiedli do awionetki, dlatego są zdani wyłącznie na siebie.

Powieść Charlesa Martina od razu skojarzyła mi się z filmem „Alive, dramat w Andach”. Przyznaję, że niezbyt często mam do czynienia z tematyką survivalową – ostatnie spotkanie z nią było przy okazji „Zjawy”, zarówno w wersji książkowej, jak i filmowej (obie zdecydowanie polecam). „Pomiędzy nami góry” zainteresowało mnie od razu, choć przeczuwałam, że fabuła prawdopodobnie będzie nieco „lżejsza” w porównaniu do wymienionych wyżej tytułów. Przeczucie mnie nie zawiodło.

Nietrudno się domyślić, że skoro dwójka głównych bohaterów znalazła się na pustkowiu, za towarzystwo mając jedynie psa – tak, pies podróżował awionetką – powieść skupi się na sferze emocjonalnej, na adrenalinie, strachu i obawach, co dalej. Tak rzeczywiście było. Szala przechyla się lekko na stronę Bena, ponieważ to on jest tutaj narratorem i to w głąb jego psychiki możemy zajrzeć. Charles Martin całkiem nieźle poradził sobie z wymagającym zadaniem, jakim było wyważone i przekonujące oddanie uczuć targających postaciami. Nastrój książki udzielił mi się niezwykle łatwo; prawdę powiedziawszy trudno było mi się powstrzymać przed zajrzeniem na koniec, żeby sprawdzić, czy bohaterom uda się przeżyć. Ponadto od podszewki poznajemy osobiste przemyślenia Bena, w szczególności jego relacja z żoną jest bardzo dobrze nakreślona, choć nie mogłam oprzeć się wrażeniu, że tak idealne związki nie istnieją. Może jestem pesymistką i się mylę. W każdym razie za serce chwycił mnie motyw dyktafonu, wykorzystywanego przez Bena, by mówić do żony.

Nie nudziłam się w trakcie czytania, choć pozornie mogłoby się wydawać, że fabuła nie jest zbyt skomplikowana czy dynamiczna. Z ogromną ciekawością śledziłam zmagania Ashley i Bena, dla których przetrwanie każdego dnia, a nawet godziny stanowiło wyzwanie niemal nie do przebycia. Czekałam tylko, aż stanie się coś, co udowodni, że bohaterowie, wychodząc cało z katastrofy lotniczej, jedynie oszukali przeznaczenie. Dlatego tym bardziej nie rozumiem, co tutaj robi wątek miłosny. Co prawda przez długi czas nie dawał o sobie wyraźnie znać, ale w końcu ujawnił się w pełnej krasie, przy okazji wywołując mój niesmak. Tutaj naprawdę nie brakowało dodatkowej treści; walka o przetrwanie, pełna niebezpieczeństw piętrzących się z każdą chwilą zaskarbiła sobie moją stuprocentową uwagę. Że już nie wspomnę o cukierkowatości zakończenia. Wiele bym dała, żeby akurat tę część autor przemyślał sobie jeszcze raz.

Trudno mi ocenić, na ile fabuła tej książki jest wiarygodna. Widziałam zarzuty, że to niemożliwe, by Ashley i Ben w ogóle przeżyli rozbicie awionetki, a co dopiero dali sobie radę na takiej dziewiczej przestrzeni. Choć brzmi to paradoksalnie, mimo wszystko uważam, że bohaterowie mogli skończyć dużo gorzej. Szczęście w nieszczęściu, że los postanowił nie zostawiać ich całkowicie na swoją pastwę. Z mojego punktu widzenia dużo bardziej nieprawdopodobny wydaje się finał tej powieści, niż umiejętności przetrwania Ashley i Bena. Charles Martin rewelacyjnie opisuje ich zmagania, a przy tym znakomicie ujmuje dwojakość górskiego krajobrazu, który w takich okolicznościach zarówno porażał swoim pięknem, jak i katował dwójkę opuszczonych, zapomnianych przez świat ludzi. Autor przypomina, że natura rządzi się swoimi prawami – przy czym jednocześnie potrafi zachwycać i cholernie przerażać.

Choć poniekąd to Ben grał pierwsze skrzypce, moją ulubioną postacią niemal natychmiast została Ashley. Błyskotliwość, dystans do siebie, inteligencja, a przede wszystkim hart ducha tej kobiety robiły duże wrażenie. Jej towarzysz niedoli również mnie do siebie przekonał; z takim facetem mogłabym zgubić się wszędzie, bo wiedziałabym, że jakoś sobie poradzimy. Choć w książce nie brakuje momentów grozy, a w paru miejscach łezka zakręciła mi się w oku, to jednak nie zabrakło świetnego humoru, który idealnie rozładowywał napięcie. Trudno było powstrzymać uśmiech, by raptem kilka stron później zacząć ponownie martwić się o przyszłość bohaterów.

„Pomiędzy nami góry” mimo tak wyraźnego akcentu survivalowego, to w rzeczywistości bardzo dobra, bardzo przejmująca powieść obyczajowa. Co prawda pewne elementy okazały się w niej zbędne, jednak trudno mi mówić o tej książce źle, skoro uczucia, jakie we mnie wzbudziła, wciąż są żywe. Charles Martin na tle gór przedstawił wyjątkowo uderzający obraz człowieka – człowieka, który w obliczu najgorszego potrafi znaleźć w sobie wewnętrzną siłę cieplejszą niż ogień i twardszą niż lód.
× 1 Polub, jeżeli recenzja Ci się spodobała!

Gdzie kupić

Księgarnie internetowe
Sprawdzam dostępność...
Ogłoszenia
Dodaj ogłoszenie
2 osoby szukają tej książki
Pomiędzy nami góry
2 wydania
Pomiędzy nami góry
Charles Martin
6.9/10

Nad lotnisko w Salt Lake City nadciąga śnieżyca. Dwoje pasażerów musi jak najszybciej dostać się na wschodnie wybrzeże. Ashley, felietonistka, spieszy się na własny ślub. Ben, chirurg, następnego dni...

Komentarze
Pomiędzy nami góry
2 wydania
Pomiędzy nami góry
Charles Martin
6.9/10
Nad lotnisko w Salt Lake City nadciąga śnieżyca. Dwoje pasażerów musi jak najszybciej dostać się na wschodnie wybrzeże. Ashley, felietonistka, spieszy się na własny ślub. Ben, chirurg, następnego dni...

Gdzie kupić

Księgarnie internetowe
Sprawdzam dostępność...
Ogłoszenia
Dodaj ogłoszenie
2 osoby szukają tej książki

Zobacz inne recenzje

Już sam tytuł książki zdradza nam miejsce akcji , Góry , a okładka pokazuje rozbitą awionetkę. I wydaje się nam, że już wiemy o czym będzie książka, ale nic bardziej mylnego. Bo to co przeżyją nasi ...

@ela_r22 @ela_r22

Charles Martin to zdecydowanie jeden z moich ulubionych autorów. Każda kolejna książka jego autorstwa, tylko potwierdza mnie w tym przekonaniu. Sięgając po nie, można być w 100% pewnym, że przed nami...

@Sosenka @Sosenka

Pozostałe recenzje @Aivalar

Tylko Martwi Mogą Przetrwać
Wszystkie diabły są tutaj

Można powiedzieć, że Tessa Brown zaczęła odrębny rozdział w życiu. Po tym, jak wspólnie z przyjaciółmi udało jej się powstrzymać prawdziwe piekło na ziemi, próbuje odnal...

Recenzja książki Tylko Martwi Mogą Przetrwać
Szwindel
Artyści przekrętu

Przyznam szczerze, że nigdy wcześniej nie miałam styczności z twórczością Jakuba Ćwieka. Oczywiście wiele o nim słyszałam, ba, kilkukrotnie byłam już bliska zakupu które...

Recenzja książki Szwindel

Nowe recenzje

Wegetarianka
Od wegetarianizmu do choroby psychicznej
@sweet_emily...:

Miałam się zachwycić, a pozostał niesmak, rozdrażnienie i ścisk w żołądku. Podjęcie decyzji, aby zostać wegetarianką w...

Recenzja książki Wegetarianka
Sytri
Po takim zakończeniu chętnie przeczytałabym więcej
@distracted_...:

Późna jesień zdecydowanie sprzyja czytaniu książek paranormalnych. Dziś o książce, która nie jest romansem a erotykiem ...

Recenzja książki Sytri
Trzymaj się z dala, kochanie
Trzymaj się...droga Afryko, wcale nie chcę być ...
@sweet_emily...:

Wśród niepokoju i niesprawiedliwości, w oddali i ukryciu, w szczelinach życia codziennego ukrywa się ona. Miłość. "Trz...

Recenzja książki Trzymaj się z dala, kochanie