Egocentryk to człowiek oceniający wszystko z własnego punktu widzenia i wszystko odnoszący do siebie. Uważam, że egocentrykiem, w stopniu mniejszym lub większym, jest absolutnie każdy, bo jest on jak najbardziej naturalną postawą rozwojową, zarówno umysłową jak i moralną. Z jakiego niby punktu widzenia miałby świat oceniać człowiek? Z boskiego? No, przecież raczej ze swojego. Właściwie tylko w tym jest pewien problem, żeby nie przekraczać granicy, która przebiega mniej więcej tam, gdzie zaczyna się, albo może zaczynać, krzywda drugiego człowieka.
„Homo deus” zdecydowanie nie jest dla tych czytelników, którzy nie potrafią, choćby na chwilę, czyli na czas czytania tej książki, mocno swój naturalny egocentryzm ograniczyć.
Dlaczego to takie ważne? Bo Yuval Noah Harari napisał o ludzkości, a nie o ludziach. Nawet o narodach bardzo rzadko. O całej ludzkości; obecnej i przyszłej. Jeśli nawet przez moment nie interesuje kogoś ludzkość bez niego samego, to… może lepiej, żeby poszukał sobie innej lektury, bo spekulacje (rozsądne i sensowne) o odległej przyszłości zapewne wydadzą się bezwartościowe.
Według autora, trzy najważniejsze problemy ludzkości, to jest epidemie, głód i wojny, zostały już prawie pokonane. I rozumiem, że w ujęciu globalnym, wojna na Ukrainie w zasadzie niewiele tu zmienia. W rozdziale „Nowy plan ludzkości” Harari napisał:
Oczywiście, że głód, zaraza i wojna nie znikły całkowicie z powierzchni ziemi, więc nie powinniśmy przestać się nimi martwić. Wprost przeciwnie. Przez setki lat ludzie sądzili, że są to problemy nie do rozwiązania, wobec tego bezsensowne są próby położenia im kresu. Modlili się do Boga o cud, ale sami nie podejmowali poważnych starań, by wytępić głód, zarazy i wojny*.
A w rozdziale „Przełamanie prawa dżungli”:
Trzecia dobra wiadomość jest taka, że wojny już nie panoszą się na świecie. W ciągu całych dotychczasowych dziejów ludzie traktowali wojnę jako rzecz oczywistą, podczas gdy pokój był stanem chwilowym i niepewnym. Stosunkami międzynarodowymi rządziło prawo dżungli, zgodnie z którym nawet jeśli dwa państwa żyły ze sobą w pokoju, wojna między nimi zawsze pozostawała możliwa.
Skoro ludzie, powoli, zaczynają radzić sobie z głodem, zarazami i wojnami, to co stanie się kolejnym wyzwaniem ludzkości, jakie cele staną się priorytetowe? Yuval Noah Harari najwyraźniej zna odpowiedź. W rozdziale „Ostatnie dni śmierci” twierdzi:
W XXI wieku ludzie prawdopodobnie podejmą poważną próbę osiągnięcia nieśmiertelności. Walka ze starością i śmiercią będzie tylko kontynuacją uświęconego tradycją zmagania z głodem i chorobą, będzie przejawem przywiązania do najwyższej wartości współczesnej kultury: wartości ludzkiego życia.
Drugim wyzwaniem będzie zapewne odkrycie klucza do szczęścia (i o tym jest mowa w rozdziale „Prawo do szczęścia”). Jednak najważniejszy wydaje się etap trzeci, i o tym głównie traktuje „Homo deus”, to jest przemiana ludzi w bogów. Z rozdziału „Bogowie planety Ziemi”:
Upgrade’owanie ludzi do bogów może się dokonywać na trzech drogach: bioinżynierii, konstruowania cyborgów oraz konstruowania istot nieorganicznych.
/…/
W pogoni za zdrowiem, szczęściem i władzą ludzie będą stopniowo zmieniali najpierw jakąś jedną ze swoich cech, a potem kolejną, jeszcze następną... Aż w końcu nie będą już ludźmi.
Wiadomość, że nie będą już ludźmi, wbrew pozorom i pierwszemu wrażeniu, jest wiadomością dobrą. Starość się Bogu nie udała, o to chyba sprzeczać się nie będzie nikt, więc uwolnienie od słabych, kiepsko działających ciał, jest opcją godną rozważenia. Może nawet bardzo pożądaną.
Z punktu widzenia autora „Homo deus” proces zawłaszczania tego, co bogowie chcieli zachować dla siebie, trwa i to od dawna. Bóg pomieszał ludziom języki, więc każdy translator jest sprzeciwieniem się Jego woli. Porozumiewanie się na bardzo dalekie odległości, jak i latanie w powietrzu, jest próbą sięgania po przymioty boskie.
Transformacje ciała człowieka też już trwają. Na przykład chip wielkości ziarnka ryżu, wszczepiony pod skórę na dłoni, umożliwia, otwieranie drzwi, uruchamianie urządzeń, płacenie za towary… To dzieje się teraz, już, dzisiaj, a nawet wczoraj.
Bez względu na to, czy wizja autora wydaje się pociągająca, czy nie do przyjęcia, warto ją poznać, bo jest prawdopodobna i to w przyszłości wcale nie tak odległej.
---
* Wszystkie cytaty pochodzą z e-booka Yuval Noah Harari, „Homo deus. Krótka historia jutra”, przekład Michał Romanek, Wydawnictwo Literackie, konwersja eLitera s.c.