Kobiety to męska specjalność recenzja

Recenzja

Autor: @aaagusiek ·3 minuty
2014-07-06
Skomentuj
Polub, jeżeli recenzja Ci się spodobała!

Na wstępie muszę przyznać, że nie znałam wcześniej ani autora ani jego powieści. Do lektury zachęciła mnie informacja zamieszczona przez wydawnictwo na okładce, mówiąca o tym, że jest to twórca nagrodzony m.in. medalem ministra kultury „Zasłużony dla kultury polskiej”, bo przecież nie nagradza się tym medalem byle kogo i za byle co. No i zdjęcie autora z kotem. Ono urzekło mnie najbardziej.
Przechodząc jednak do książki, powtórzę się może (i to wcale nie dla tego, że chcę za wszelką cenę schlebiać wydawnictwu), ale jest to kolejna z książek Burdy, którą mam okazję przeczytać, a która zachwyca mnie wydaniem. Po prostu trafia w mój gust, z pewnością jak w gusta wielu.
Utwór jest opowieścią pisarza o nazwisku Bykowski, choć wielu myli go z Charlesem Bukowskim. Opowieścią o jego życiu, a przede wszystkim kobietach, z którymi niezobowiązująco się w tym życiu spotyka. Książka z pozoru wydaje się być po prostu przeglądem tych kobiet, robi wrażenie pustej. Ja jednak po jej lekturze odniosłam nieco inne wrażenie. Jest to opowieść mocno ocierająca się o psychologię, która opisuje pozbawione głębszej treści życie człowieka samotnego, nieumiejącego się związać, którego jedyną stałą towarzyszką jest kotka Muho oraz jej adorator, kot sąsiadki: Pchlak. Życie Bykowskiego kręci się wokół kobiet i alkoholu. Mieszka samotnie w centrum Warszawy. Pisze. Interesuje go literatura. Wydaje się być zwykłym obywatelem po prostu nieznającym umiaru, mieszkającym sobie spokojnie z manekinem o imieniu Zuzka. Co jednak stanie się, kiedy ktoś, nie zdolny do jakiejkolwiek stałości (poza życiem w zamkniętym schemacie) zakocha się, w dodatku w w przedziwnych okolicznościach? Co stanie się, kiedy okaże się być kimś, kim tak naprawdę przez cały utwór nie wydawał się być? Powiem szczerze, dawno żadna książka mnie tak nie zaskoczyła, w dodatku w momencie, w którym naprawdę się tego nie spodziewałam, bo spodziewałam się przeczytać po prostu zwykłą powieść, opowiadającą o może trochę zbzikowanym, ale nadal zwykłym, mężczyźnie. Zamykając książkę po lekturze, naprawdę byłam w szoku. Pozytywnym szoku, rzecz jasna.
I choć może to nie jest typowe, chciałabym, pisząc o tej powieści, skupić się bardziej na formie, nie treści, gdyż ta, choć fabuła była niezła, po prostu mnie zachwyciła. Tak. Mało który autor wywiera na mnie wrażenie perfekcyjnie zaplanowaną formą utworu oraz swoją wiedzą z zakresu literatury. Łukasz Gołębiewski zrobił to właściwie od razu, nawet nie tylko za sprawą doskonałej pierwszoosobowej narracji.
Utwór podzielony jest na 3 części. Pierwsza z nich składa się z rozdziałów zatytułowanych imionami kobiet. Jest to przegląd pań, z którymi Bykowski się spotyka, z którego dowiadujemy się dużo o nim samym, a która stanowi zdecydowaną większość utworu. Druga część odbiega już od tego schematu. Jest dość zwięzła, wydaje się ostatnią, kultową dla utworu. I kiedy czytelnik myśli już, że przeczytał po prostu przeciętną książkę, dochodzi do epilogu, który sprawia, że całkowicie inaczej zaczyna na utwór patrzeć. Dostrzega w nim coś więcej. Orientuje się, o kim tak naprawdę przeczyta książkę. (Wybaczcie, choć chciałabym, nie mogę napisać więcej, gdyż nie chcę wam spolerować.)
Jak już wspomniałam, imponująca jest też przemycana do utworu wiedza autora. Nic dziwnego, narrator jest przecież pisarzem, jednak i tak robi to na mnie wrażenie. Mnie Gołębiewski kupił już we wstępie odwołaniem do petrakizmu, motywu, który wprost uwielbiam i zaryzykowałabym stwierdzenie, że jest jednym z moich ulubionych motywów literackich. Poza tym masa wtrąceń i odwołań… to wszystko naprawdę imponujące. No i te momenty, w których pisze o swojej kotce. Tak, forma utworu i język jest naprawdę ciekawy.
Jedyne, co denerwowało mnie w książce to dość ordynarne i wulgarne słownictwo. Być może dlatego, że ja po prostu jestem purystką i dbałość o język jest dla mnie ważna. Może też dlatego, że takie słownictwo mnie razi i go nie lubię. W każdym razie, w moim prywatnym odczuciu jest to minus utworu.
Podsumowując więc, „Kobiety to męska specjalność” jest książką oryginalną. Jeśli macie ochotę przeczytać coś takiego, polecam wam po nią sięgnąć. Mnie zaintrygowała.
Polub, jeżeli recenzja Ci się spodobała!

Gdzie kupić

Księgarnie internetowe
Sprawdzam dostępność...
Ogłoszenia
Dodaj ogłoszenie
2 osoby szukają tej książki
Kobiety to męska specjalność
Kobiety to męska specjalność
Łukasz Gołębiewski "Krzysio Isztar, K.I. Sider"
4/10

Tytułowe kobiety, to tak naprawdę zbiór przelotnych romansów bohatera, mężczyzny, który wiecznie doznaje rozczarowań i myśli, że nie potrafi się zakochać. Aż poznaje Gabi, tajemniczą i wyuzdaną piosen...

Komentarze
Kobiety to męska specjalność
Kobiety to męska specjalność
Łukasz Gołębiewski "Krzysio Isztar, K.I. Sider"
4/10
Tytułowe kobiety, to tak naprawdę zbiór przelotnych romansów bohatera, mężczyzny, który wiecznie doznaje rozczarowań i myśli, że nie potrafi się zakochać. Aż poznaje Gabi, tajemniczą i wyuzdaną piosen...

Gdzie kupić

Księgarnie internetowe
Sprawdzam dostępność...
Ogłoszenia
Dodaj ogłoszenie
2 osoby szukają tej książki

Pozostałe recenzje @aaagusiek

Figle i psoty Kaktusa i Skloty
Recenzja Informatora Czytelniczego

Dziś prezentuję wam świetną książeczkę nie tylko dla dzieci, która ukazała się całkiem niedawno nakładem wydawnictwa Skrzat. Książeczka ma 72 strony i wymiar oscylujący ...

Recenzja książki Figle i psoty Kaktusa i Skloty
Historia pewnej niewierności
recenzja Informatora Czytelniczego

"Być może małe dziewczynki powinny czytać bajki o złych potworach, żeby w dorosłym życiu przeżyć mniej rozczarowań." "Historia pewnej niewierności" to druga część sagi ...

Recenzja książki Historia pewnej niewierności

Nowe recenzje

Szepty przeszłości
Szepty przeszłości.
@Malwi:

"Szepty przeszłości" autorstwa Sandry Nikoniuk to książka, która przenosi nas w głąb polskiego społeczeństwa drugiej po...

Recenzja książki Szepty przeszłości
Zero
Zero - thriller naukowy.
@nowika1:

Liczby nie są moimi przyjaciółmi, nigdy nie były. Dzielenie przez zero nie mieści się w mojej głowie, ale za to powieśc...

Recenzja książki Zero
Zima w Jodłowym Zagajniku
Prawdziwie zimowa książka świąteczna,
@monikajazurek:

Czy marzyliście o własnym pensjonacie lub hotelu? Inga zmaga się z perfekcjonizmem oraz nadmierną potrzebą kontroli...

Recenzja książki Zima w Jodłowym Zagajniku
© 2007 - 2024 nakanapie.pl