Sztuka uwodzenia recenzja

Recenzja

Autor: @aaagusiek ·5 minut
2014-06-19
Skomentuj
Polub, jeżeli recenzja Ci się spodobała!
Przyznam się szczerze, że z twórczością Young podczas lektury „Sztuki uwodzenia” miałam kontakt po raz pierwszy, dlatego nie mogłam w żaden konkretny sposób nastawić się co do książki, nie mogłam snuć wobec niej żadnych sprecyzowanych i klarownych oczekiwań. Wiedziałam o niej jedynie tyle, że jest dobra, ale przecież uznanie jej za dobrą uzależnione jest gustów osób, które o niej w ten sposób piszą. I choć jak wyznałam, nie znam poprzednich książek autorki, po lekturze „Sztuki uwodzenia” sama mogę powiedzieć o Young, że jest dobra. A nawet więcej. Samantha Young jest jedną z lepszych autorek, z jakimi miałam kontakt, a możecie mi wierzyć, lub nie, mam kontakt z wieloma. I wcale nie muszę czytać więcej jej utworów, żeby to stwierdzić. Na dodatek, tak samo dobra jak autorka, jest jej powieść. Jest to naprawdę świetna książka, która przerosła moje najśmielsze oczekiwania.

Zacznę od tego, że książka jest naprawdę porządnie wydana. Twarda, dopracowana okładka, dobrze dobrana czcionka. Jest leciutka. W żaden sposób nie odpycha. Aż chce się ją wziąć w ręce i czytać. Może nie jest to wcale istotne dla tych, którzy nie oceniają książek po okładce, ale dla wielu czytelników szata graficzna z pewnością ma znaczenie. Pochwalić należy tu więc wydawców, bo to przecież oni włożyli ogrom pracy w to, żeby z zewnątrz wszystko tak porządnie wyglądało.

Przechodząc jednak do konkretów, jak mogliście przeczytać o „Sztuce uwodzenia” na moim blogu wcześniej, jest to książka o Olivii, bibliotekarce, która po stracie matki, przenosi się razem z ojcem do Edynburga, gdzie oboje starają ułożyć sobie życie na nowo. I choć Liv ma grono wiernych i oddanych przyjaciół, wymarzoną pracę oraz kochanego, troskliwego ojca, czegoś jej w życiu brakuje. A tym czymś, właściwie kimś, jest mężczyzna. I choć wpadł jej w oko przystojny doktorant, często bywający w akademickiej bibliotece, wszelkie ich kontakty, ze względu na brak doświadczenia Olivii w tej dziedzinie, sprowadzają się jedynie do wymienienia kilku zdań na temat książek. Olivia nie za bardzo wie, jak mogłaby to zmienić i kiedy na ślubie pary przyjaciół porządnie się upija, opowiada o swoich problemach Nate’owi, który jest jej wiernym i oddanym przyjacielem, choć z zewnątrz to po prostu przystojny podrywacz, który spotyka się z kobietami tylko i wyłącznie na jedną noc. Nate, jak na prawdziwego przyjaciela przystało, decyduje się pomóc Olivii. Pomoc ma przyjąć postać lekcji z pewności siebie i flirtowania. I choć żadne z przyjaciół tego nie planowało, na lekcjach coraz bardziej zbliżają się do siebie. Mając tego świadomość oboje decydują, że Nate nauczy Olivię sztuki sypiania z mężczyznami w praktyce. I obiecują sobie, że w żaden sposób nie wpłynie to na ich przyjaźń.

Nie trudno się domyślić, że lekcje stają się coraz bardziej intymne, namiętne. Atmosfera staje się coraz bardziej gorąca, przez co przekształcają się one w burzliwy romans, a Benjamin, dla którego Olivia tak bardzo się stara, w pewnym momencie przestaje mieć znaczenie i kobieta zaczyna go unikać. Gdyby tego mało, przyjaciele oraz ojciec Olivii orientują się w tym, co dzieje się między parą przyjaciół. I gdy wydaje się, że oboje zakochują się w sobie, na skutek pewnych wydarzeń z przeszłości Nate wycofuje się, zostawiając Liv ze złamanym sercem. I chyba ze względu na to, że nie chcę zdradzać wam wszystkiego, w tym momencie powinnam skończyć mówić o fabule, bo odbiorę wam najlepsze, ponieważ w tym momencie zaczyna się robić naprawdę ciekawie…

Konkludując, przed zabraniem się za lekturę „Sztuki uwodzenia” wiele o niej czytałam i każda zapowiedź książki zdawała się przyklejać jej etykietkę „książka o seksie”. Cóż, nie da się ukryć, że jest to główny wątek utworu, jednak dla mnie książka ta zdecydowanie ma kilka głębszych warstw, o których nie da się nie powiedzieć, a o których po lekturze powieści nie da się nie myśleć.

Samantha Young porusza w utworze wiele naprawdę ważnych problemów, z którymi muszę mierzyć się z pozoru beztroscy, szczęśliwi młodzi ludzie. Patrząc na książkę całościowo, nie sposób nie uchwycić, że Young wskazuje na to, jak cienka jest granica między damsko-męską przyjaźnią, a czymś więcej, i jak łatwo jest ją przekroczyć w stosunku do tego, jak ciężko jest potem za tę linię wrócić. I choć przecież najpiękniejsze związki wyrastają właśnie z przyjaźni, to czy warto narażać się na potencjalną stratę nie tylko ukochanego, ale przede wszystkim najlepszego przyjaciela?

„Sztuka uwodzenia” jest też książką o radzeniu sobie ze stratą. Olivia straciła matkę. Nate stracił ukochaną. Oboje, pomimo upływu czasu, nie potrafią się od tego odciąć. Oboje walczą z duchami przeszłości, które nieraz wydają się całkowicie brać górę nad ich zachowaniem. Olivia nie potrafi nadrobić zaległości, które nazbierały się w jej życiu przez fakt, że w młodości opiekowała się chorą matką. Nie potrafi przeskoczyć pewnych braków. Nate natomiast nie potrafi kochać, traktuje kobiety przedmiotowo, ponieważ Alana jest dla niego ciągle kimś ważnym. Nie potrafi, a może nie chce zapomnieć. Young wnikliwie opisuje próby radzenia sobie przez bohaterów z tą startą. Rozprawia o miłości, a zarazem o żalu do tych, którzy bezpowrotnie odeszli. O próbach układania sobie życia na nowo, co wbrew pozorom wcale nie jest takie łatwe. W pewnym momencie Olivia traci też Nate. Co więcej, Nate również traci Olivię. Autorka bazując na tej sytuacji ukazuje walkę między tym, co wydaje się być racjonalne, co mówi głowa, a między tym, co dyktuje im serce. Wskazuje na dychotomię rządzącą ludźmi. Bo wbrew pozorom po rozstaniu żadnemu z nich jest łatwo. Oboje walczą. Nawet nie tyle, co ze sobą nawzajem, ale przede wszystkim zmagają się sami ze sobą…

W „Sztuce uwodzenia” pojawia się też wątek przemocy domowej. Pojawia się problem alkoholizmu. Toksycznej miłości do rodziców mimo wyrządzonych krzywd… Powieść nie jest książką banalną. Nie jest to odmóżdżająca lektura, po którą sięga się tylko i wyłącznie dla zabicia czasu. Autorka w niby banalny wątek miłosny w znakomity sposób przemyca tak wiele. W perfekcyjny sposób prowokuje do myślenia. W moich oczach to naprawdę zasługuje na uznanie.

Na zakończenie, powiem tylko, że gdy zaczęłam czytać „Sztukę uwodzenia” zrobiłam to z zamiarem, że tylko ją zacznę. I kiedy zaczęłam, nie mogłam jej odłożyć. Dopiero, gdy przewróciłam ostatnią stronę zorientowałam się, że pochłonęłam ją całą i jest już środek nocy. A może odpowiedniej byłoby powiedzieć, że to ona pochłonęła mnie?


Polecam. Zdecydowanie polecam wszystkim, którzy chcą przeczytać coś niebanalnego a o miłości. Powtórzę się teraz, ale„Sztuka uwodzenia” to naprawdę dobra powieść.
Polub, jeżeli recenzja Ci się spodobała!

Gdzie kupić

Księgarnie internetowe
Sprawdzam dostępność...
Ogłoszenia
Dodaj ogłoszenie
2 osoby szukają tej książki
Sztuka uwodzenia
2 wydania
Sztuka uwodzenia
Samantha Young
7.7/10
Cykl: On Dublin Street, tom 3

Olivia Holloway jest nowicjuszką w dziedzinie seksu, ale szybko nadrabia zaległości i wkrótce uczeń przerasta mistrza. Olivia ma bezpośredni sposób bycia, ale jest też boleśnie niepewna w kontaktach...

Komentarze
Sztuka uwodzenia
2 wydania
Sztuka uwodzenia
Samantha Young
7.7/10
Cykl: On Dublin Street, tom 3
Olivia Holloway jest nowicjuszką w dziedzinie seksu, ale szybko nadrabia zaległości i wkrótce uczeń przerasta mistrza. Olivia ma bezpośredni sposób bycia, ale jest też boleśnie niepewna w kontaktach...

Gdzie kupić

Księgarnie internetowe
Sprawdzam dostępność...
Ogłoszenia
Dodaj ogłoszenie
2 osoby szukają tej książki

Zobacz inne recenzje

"Sztuka Uwodzenia" to już trzeci tom z serii On Dublin Street autorstwa Samanthy Young. Ta część jest zdecydowanie moją ulubioną. ...

"Wbrew zasadom" oraz "Wszystkie odcienie pożądania" to książki należące do niezwykle urzekającego cyklu szkockiej pisarki Samanthy Young. Już po przeczytaniu pierwszej części wiedziałam, że zapoznam s...

@xrosemarie @xrosemarie

Pozostałe recenzje @aaagusiek

Figle i psoty Kaktusa i Skloty
Recenzja Informatora Czytelniczego

Dziś prezentuję wam świetną książeczkę nie tylko dla dzieci, która ukazała się całkiem niedawno nakładem wydawnictwa Skrzat. Książeczka ma 72 strony i wymiar oscylujący ...

Recenzja książki Figle i psoty Kaktusa i Skloty
Historia pewnej niewierności
recenzja Informatora Czytelniczego

"Być może małe dziewczynki powinny czytać bajki o złych potworach, żeby w dorosłym życiu przeżyć mniej rozczarowań." "Historia pewnej niewierności" to druga część sagi ...

Recenzja książki Historia pewnej niewierności

Nowe recenzje

Zima w Jodłowym Zagajniku
Prawdziwie zimowa książka świąteczna,
@monikajazurek:

Czy marzyliście o własnym pensjonacie lub hotelu? Inga zmaga się z perfekcjonizmem oraz nadmierną potrzebą kontroli...

Recenzja książki Zima w Jodłowym Zagajniku
Festiwal lodowych serc
Przyjemna książka świąteczna
@monikajazurek:

Czy poświęcasz wystarczająco dużo czasu dla bliskich? Mija rok, odkąd Justyna i Grzegorz znów są razem, ale do pełn...

Recenzja książki Festiwal lodowych serc
Jedyne prawdziwe miłości
Książka, która budzi wszystkie lęki
@monikajazurek:

Za czym tęsknisz? Dwudziestoczteroletnia Emma bierze ślub ze swoją szkolną miłością, Jessem. Wiodą szczęśliwe życie...

Recenzja książki Jedyne prawdziwe miłości
© 2007 - 2024 nakanapie.pl