Zawsze chętnie sięgam po pozycje z wątkiem podróży między wymiarami lub w czasie, dlatego kiedy tylko przeczytałam opis "Za kurtyną. Apogeum" miałam wielką ochotę ją przeczytać. Czy autorka dobrze wykorzystała potencjał historii?
Lena wybiera się wraz ze swoim bratem i jego znajomymi na skałki, gdzie zdarza się coś, co odmienia jej życie na zawsze. Podczas czołgania się w ciasnej jaskini czuje duszności i uderzenia zimna, by zaraz potem wynurzyć się w świecie, którego nie zna, bez ukochanego brata i szansy na powrót. Musi odnaleźć się w rzeczywistości, która przypomina średniowiecze i spróbować odnaleźć drogę do domu. Na drodze staje jej dwóch mężczyzn, którzy nie tylko zaoferują jej swoją pomoc, ale też mocno zawrócą w głowie. Czy odważy się zdradzić im, skąd pochodzi?
Początek historii naprawdę mi się spodobał. Obserwowanie ciekawego świata wykreowanego przez autorka, pełnego politycznych intryg i niejasności było naprawdę zajmujące. Scena w której Lena pokazuje jednemu z bohaterów telefon, należy do moich ulubionych. To właśnie fragmenty budujące świat doceniam najbardziej i liczę, że autorka rozwinie je w następnych tomach. Rozczarowałam się więc, kiedy wszystkie te interesujące fragmenty zostały w pewnym momencie porzucone na rzecz trójkąta miłosnego i pocałunków. Romans zaczął się rozwijać zdecydowanie zbyt szybko i bez solidnego podłoża.
Obawiałam się bloków tekstu, napisanego małą czcionką i że przez to historia będzie się mi ciągnęła, ale tak nie było. Laura posługuje się lekkim stylem, dzięki któremu książkę czytałam z przyjemnością.
W związku z tym że narracja trzecioosobowa skupia się wyłącznie na Lenie, myślę że ma ona duże znaczenie dla książki w kontekście tego, czy ktoś ją polubi, czy nie. Irytująca bohaterka łatwo mogła zniszczyć cały pomysł na fabułę. Jednak ja muszę przyznać, że całkiem ją polubiłam. Owszem, popełniała czasami lekkomyślne decyzje, za które chciałam nią potrząsnąć, ale w większości zdawała sobie z tego potem sprawę. Jedyne, co przeszkadzało mi w jej kreacji to oparcie całej jej pewności siebie na mężczyznach: wcześniej brata, potem tajemniczych chłopaków.
A skoro już o chłopakach mowa, mam do nich bardzo mieszane uczucia. Niestety uwielbiany przez wielu Cedrik, mi zupełnie nie przypadł do gustu. Jest typem faceta, który bierze to co chce pod płaszczykiem ofiarowania bohaterce wyboru. Jego żarty były moim zdaniem powtarzalne, niezręczne, kliszowe i przekraczały pewne granice.
Eavan podobał mi się trochę bardziej, ale nadal mam do niego pewne zastrzeżenia.
"Za kurtyną. Apogeum" to dobre wprowadzenie do serii, która, mam nadzieję, w kolejnych tomach ukaże nam jeszcze więcej świata przedstawionego i zawiłości politycznych. Dzięki lekkiemu stylowy autorki miło spędziłam przy niej czas, a zakończenie przekonało mnie, że jest na co czekać. Znalazłam w niej parę rzeczy, które mi przeszkadzały, ale liczę, że kolejne tomy będą tylko lepsze. Jeśli sami planujecie po nią sięgnąć warto nastawić się bardziej na romans niż fantastykę. Wtedy szansa, że wam się spodoba jest większa.
Bardzo dziękuję wydawnictwu You&YA za egzemplarz ❤️