Rosemary popełniła samobójstwo podczas swojego przyjęcia urodzinowego. Nikt nie ma co do tego wątpliwości, ale też nikt nie wie dlaczego to zrobiła. Może to przez chorobę, która ostatnio ją gnębiła? A może miała problemy, o których wiedziała tylko ona sama? A może był inny powód? Pewnego dnia jej mąż dostaje tajemnicze listy, w których ktoś pisze, że Rosemary została zamordowana. Zaczyna prowadzić własne śledztwo, które staje się niebezpieczne również dla niego… Kto okaże się mordercą? Kto będzie kolejną ofiarą?
Jest to już moja druga przeczytana powieść Agathy Christie. Dzięki „I nie było już nikogo” pokochałam tę autorkę i zapragnęłam zapoznać się z jak największą ilością jej dzieł. A jest ich około osiemdziesiąt… Mam nadzieję, że żadna książka mnie nie zawiedzie, bo jak na razie oba spotkania były idealne.
Kolejna wspaniała zbrodnia, kolejna zagadka, której nie da się odkryć. Za to właśnie lubię Agathę. Dostarcza mi mnóstwo rozrywki i zmusza do myślenia. Potrafię w przerwach między czytaniem godzinami dumać nad tym, kto jest przestępcą. I nigdy nie udaje mi się odgadnąć. A w niektórych kryminałach, owszem. W „Rosemary znaczy pamięć” podejrzewa się każdego. Tych sześciu gości, który byli obecni na przyjęciu. Wraz z każdym kolejnym rozdziałem zmieniają się przypuszczenia, aż na końcu już nie wie się, kto jest najbardziej prawdopodobnym mordercą i tylko oczekuje się na wyjaśnienie. Jest w połowie oczywiste, a w połowie szokujące.
Tej książki się nie czyta. Nią się trzeba delektować, z szacunkiem przewracać kartki, wracać do wcześniejszych fragmentów, aby wszystko zapamiętać. Autorka pisze bardzo ciekawie, dzięki czemu oczy nie nadążają za myślami i latają bezwiednie po kartce, a umysł błyskawicznie wchłania informacje. To właśnie przez takie powieści ludzie są zmuszeni nosić okulary. Ale powiadam wam, że warto…
Iris, moja kochana Iris… Czyli ulubiona bohaterka. Od samego początku wzbudzała sympatię, choć ją też podejrzewałam o zbrodnię. Miała wystarczający motyw, tak jak zresztą wszyscy. I jeszcze George! I Anthony! Obaj podbili moje serce, choć z innych powodów. A pozostała trójka nie przypadła mi do gustu. Jednej z tych postaci wprost nienawidziłam. A co z samą Rosemary? Agatha Christie i jej poświęciła dużo czasu i mimo że była martwa, czasem wydawało się, że jednak żyje. Bardzo spodobała mi się jej historia.
„Rosemary znaczy pamieć” to kolejny świetny kryminał, który miałam okazję przeczytać. Mam nadzieję, że inne okażą się tak samo dobre, albo nawet lepsze (o ile jest to możliwe). Dzięki pani Christie zamierzam poznać innych autorów, po których powieści wcześniej bym nie sięgnęła.
Ta książka nie ma żadnych niedociągnięć, które można by uznać za jakiekolwiek wady, minusy. Jest idealna, choć nie tak wspaniała jak wcześniej czytana przeze mnie powieść. To było kolejne fantastyczne morderstwo. Książki Agaty Christie polecam nie tylko fanom kryminału, ale wszystkim ludziom. Każdemu mogą się spodobać i każdego mogą zafascynować.
Moja ocena: 9/10
Książka przeczytana w ramach wyzwania Tydzień bez nowości.