Po książkę Dom do wynajęcia Marcela Mossa sięgnęłam zachęcona pozytywnymi opiniami o autorze i zaciekawiona informacją, że jest to „mroczny thriller domestic noir”.
Dosyć długo miałam problem z poukładaniem sobie, kto jest kim, w tej powieści i dopiero koniec pozwolił na zrozumienie relacji między postaciami. Zaciemnienie sytuacji było zapewne celowym zabiegiem pisarza służącym zwiększeniu napięcia.
W powieści są dwie płaszczyzny czasowe Teraz i Kiedyś i dwie pary głównych bohaterów. Narracja prowadzona jest przez kobietę. Początkowo wydaje się, że jest to ta sama osoba, ale z czasem okazuje się coś innego. Większa część książki to opowieść o związku Amandy i Vincenta, którzy skuszeni atrakcyjną cenowo ofertą wynajmują luksusowy dom w Szklarskiej Porębie. Na miejscu Amanda dowiaduje się, że dom ma złą sławę. Jedna z mieszkanek Szklarskiej opowiada o dziwnym zachowaniu poprzednich lokatorów – młodego małżeństwa. Potwierdza to sąsiadka, uzupełniając historię o więcej szczegółów i informacje, ze dwa lata temu oboje po prostu zniknęli i nie dali znaku życia do tej pory. Kiedy pewnej nocy zjawia się przed bramą poprzednia lokatorka i przedstawia swoją wersję wydarzeń Amanda i Vincent są coraz bardziej zdezorientowani. Kto kłamie, a kto mówi prawdę? W tle wydarzeń w willi czytamy o rozwijającej się toksycznej relacji między kobietą i Aleksandrem. Kim jest ta para? Podawane informacje wskazują, że tą kobietą może być Amanda. Ale czy to prawda?
Moss pokazał nam dwie różne relacje. W obu przypadkach kobiety są w gorszej sytuacji materialnej od swojego partnera. W pierwszej coraz bardziej zaborczy mężczyzna doprowadza stopniowo do zupełnego uzależnienia i izolacji od otoczenia kobiety. Obsesyjna zazdrość i podejrzliwość stają się zabójcze dla związku i niszczące dla kobiety. W drugim przypadku związek jest bardziej partnerski. Kobieta stara się zachować niezależność finansową i osobistą. Tyle, że w tym związku mimo deklarowanej szczerości oboje mają swoje tajemnice przed partnerem.
Książka jest mrocznym przykładem do czego prowadzą związki oparte na kłamstwie i półprawdach. Lub takie, gdzie partnerzy mają różne wyobrażenia o sobie i tej drugiej stronie. Gdzie jedna ze stron dąży do dominacji i podporządkowania sobie partnerki żądając wyłączności. Pokazuje też jak łatwo można manipulować ludźmi, sterować ich zachowaniami za pomocą pieniędzy lub nieprawdziwych informacji. Nie rzadko widzimy lub słyszymy to co chcemy.
Podobało mi się budowanie napięcia, gmatwanie wątków, pokazanie rozterek i przeżyć narratorek. Żadna z postaci nie zyskała mojej sympatii, ponieważ ich charaktery i zachowanie są diametralnie różne od wartości, które cenię. Ale intryga mnie wciągnęła. Samo zakończenie mające na celu wyjaśnienie wszystkiego jest, moim zdaniem, za bardzo naciągane. Ale to już „ius creator”.
Myślę, że autorowi udało się dobrze zilustrować wiele negatywnych cech ludzi takich jak zawiść, zazdrość, obłuda. A także pokazać, że pieniądze potrafią skutecznie przesuwać wszelkie granice. Moss nakreślił w swoim Domu do wynajęcia smutny obraz świata, w którym życie jednych osób jest zabawką w rękach innych.
Dom do wynajęcia ze względu na dużą ilość scen erotycznych różnego rodzaju jest powieścią dla dorosłych. Seks także może być formą manipulacji i może albo umacniać związek albo posłużyć upokorzeniu partnera lub partnerki.
Podsumowując: Moje pierwsze spotkanie z twórczością Marcela Mossa uważam za udane. Autor bardzo zgrabnie wkręcił mnie w całą historię swoich bohaterek i zaintrygował historią wynajętego domu. Na tle pokazanej historii zachęcił do przemyśleń o tym, co ważne w związku i pokazał, że nie każda „okazja” jest „okazją” a zasada ograniczonego zaufania powinna działać zawsze i wszędzie.