Choć wszelkie antologie i inne zbiory czy to opowiadań, czy to innych tworów raczej nie znajdują się na mojej liście najczęstszych wyborów, to jednak książka Michała Heppnera z jakiegoś powodu wzbudziła moje ogromne zainteresowanie. Trzeba również zaznaczyć, iż z polityką raczej się mijam, choć staram się orientować w tym, co się dookoła dzieje. Kiedy więc otrzymałam od wydawnictwa propozycję zrecenzowania tej pozycji, coś w mojej głowie powiedziało mi “przeczytaj to”. Jakże mogłabym odmówić? W taki oto sposób książka trafiła w moje ręce, a ja dzisiaj mogę opowiedzieć Wam o niej kilka słów więcej.
Michał Heppner jest felietonistą, a jego teksty regularnie ukazywały się na łamach Powiatowej Gazety Drawskiej. W swoich tekstach autor odwoływał się do rzeczy aktualnych, komentował liczne wpadki (głównie językowe) osób publicznych, a także opisywał swoje własne przeżycia. Książka może stanowić również pewnego rodzaju kronikę przeszłych zdarzeń, których byliśmy świadkami.
Może zacznę od tego, że pozycję tę czytałam dość długo, jednak okazała się ona lekturą przyjemną. Autor ma bardzo lekkie pióro, co w przypadku felietonów i innych tekstów publicystycznych jest, uważam, niezwykle ważne. Choć każdy z tekstów jest dosyć krótki i nie zajmuje więcej niż dwie strony, to jednak na swój sposób każdy z nich wyczerpywał omawiany temat. Krótko, zwięźle i na temat – czyli teksty niemalże idealne.
Muszę się również przyznać do tego, iż w książce tej znalazło się całkiem sporo moich znaczników. Jakoś tak ciekawie wyszło podczas lektury, że zaznaczałam sobie ciekawe, zaskakujące lub po prostu przypominające coś fragmenty, by w przyszłości sobie do nich wrócić. Domyślam się, że nie wszyscy są w stanie to zrozumieć (a już na pewno istnieje pewna grupa ludzi, którzy uważają, że wszelkie zaznaczanie czegokolwiek w książkach to głupota) i co więcej, ja sama jeszcze do niedawna tego nie rozumiałam, a teraz proszę - sama odczuwam taką potrzebę. Dlatego też na tym przykładzie można wnioskować, iż książka ta jest rzeczywiście ciekawa i kieruje naszą uwagę na elementy, na które wcześniej nie zwracaliśmy uwagi.
Nie wiem do końca, co mogłabym tutaj jeszcze napisać. Ta książka to rzeczywiście pozycja, w której znajduje się sporo opisów poszczególnych elementów savoir-vivre’u, ale można ją również traktować po prostu jako utwór literacki, który ma za zadanie uprzyjemnić nam czas wolny, a przy okazji czegoś nauczyć lub o czymś przypomnieć. Jak pisałam wyżej, lektura tej pozycji przebiegała mi dosyć długo, jednak nie ze względu na to, że jest ona zła. Po prostu potrzebowałam więcej czasu na przemyślenie opisywanych kwestii, a to z kolei przyniosło mi same korzyści i pozytywne odczucia względem książki.
Savoir-vivre XXI wieku. Polityka okiem prowincjusza to pozycja zdecydowanie dla tych, którzy lubią wszelkie antologie, publicystykę, politykę oraz komentarze do tego, co się dzieje dookoła nas. Jestem pod dużym wrażeniem jakości tej pozycji i szalenie cieszę się, iż miałam szansę ją poznać. Tym samym mam nadzieję, że choć odrobinę kogoś z Was zachęciłam do sięgnięcia po ten tytuł.