Kuzyneczki recenzja

Siedemdziesiąt lat z życia kobiety

Autor: @maggie.p ·5 minut
2014-08-29
Skomentuj
Polub, jeżeli recenzja Ci się spodobała!
Saga rodzinna to gatunek powieści przedstawiający epickie dzieje jednego rodu. Jak ja się kiedyś zaczytywałam w tego typu opowieściach. Do dziś pamiętam wrażenia i emocje, jakie mi towarzyszyły przy „Sadze rodu Forsyte’ów” Johna Galsworthy’ego czy „Krystynie, córce Lawransa” Sigrid Undset. Z dużym więc zainteresowaniem sięgnęłam po „Kuzyneczki” Teresy Moniki Rudzkiej, które na pewno typową sagą nie są – choćby ze względu na swoją niezbyt dużą objętość – ale ich tematyka mocno ją przypomina.

Akcja powieści obejmuje okres siedemdziesięciu lat - od zakończenia II wojny światowej, poprzez lata PRL-u aż po współczesność. Przedstawia dzieje trzech pokoleń kobiet, których najstarszymi przedstawicielkami jest Żenia i Rysia. Obie panie dołączyły jako żony dwóch braci do rodziny Radzkich, stając się szwagierkami i mimo różnicy charakterów przyjaciółkami. Żenia – nauczycielka gry na fortepianie, niespełniona artystka, kobieta twardo stąpająca po ziemi, stanowcza, wręcz apodyktyczna i Rysia – spokojna, cicha, nieprzystosowana do życia, niezaradna. Co te dwie kobiety mogło połączyć? Oczywiście, tego się ode mnie nie dowiecie. To może Wam zdradzić tylko lektura tej świetnej powieści.

Na Żeni i Rysi nie kończy się plejada postaci polskich kobiet. Spotykamy tu również Aśkę, córkę Żeni – nieco zdziwaczałą, będącą pod olbrzymim wpływem matki i pozbawioną własnego zdania oraz dwie córki Rysi – Renię, tę „gorszą”, wiecznie strofowaną i mniej kochaną oraz Marcelę – rozkapryszoną, faworyzowaną i bardzo ambitną. Asia i Renia przyjaźnią się, podobnie jak ich matki i to one właśnie snują wspomnienia i opowiadają w trakcie „luźnej” rozmowy o losach swoich mocno sfeminizowanych rodzin. Nie zabrakło również kolejnego pokolenia – córek Asi i Reni w osobach Gizeli i Anastazji. Sporo tych kobiet… niejedna z Was pomyśli. Ano sporo… I jeszcze dodam, że to wcale nie wszystkie. Ale o innych, równie ciekawych i jakże podobnych do nas, przeczytajcie już same.

To co uderza w tej powieści od pierwszej strony, to niesamowity realizm. Realizm postaci, realizm tła historycznego i społeczno-obyczajowego, realizm dialogów. Teresa Monika Rudzka przedstawiła swoje bohaterki jako zwykłe, prawdziwe kobiety, w których każda z nas odnajdzie siebie, swoją koleżankę, swoją przyjaciółkę, matkę, babcię, siostrę, a nawet sąsiadkę, która codziennie wieczorem wychodzi dokarmiać dzikie koty mieszkające w okolicznych piwnicach. Każda z nas, ze swoimi wadami i przywarami, zaletami i upodobaniami, przyzwyczajeniami i słabościami, jest częścią tej sagi, a może raczej opowieści o relacjach rodzinnych. Opowieści prawdziwej, mocno osadzonej w realiach, głównie Polski socjalistycznej, ale również tej po zmianie ustrojowej. Niezwykła dbałość o szczegóły historyczne jest jej również niezaprzeczalną cechą. Pisarka przedstawia w sposób niezwykle interesujący realia życia „za komuny”, stosunki międzyludzkie w zakładach pracy, absurdy tak częste w poprzednim ustroju, ale również codzienne zmagania kobiet i ich małe, osobiste zwycięstwa. Okres PRL-u jest najlepiej wyeksponowany w powieści, dzięki czemu niejedna z nas może przeczytać o wielu ciekawostkach, o których do tej pory z racji chociażby wieku nie miała pojęcia. A trzeba przyznać autorce, że ma niezwykły dar obserwowania i opisywania zaobserwowanych zjawisk, ludzi, problemów. Rzadko kto tak prawdziwie potrafi napisać o szarości dnia powszedniego w socjalistycznej Polsce, o smutkach i problemach codzienności, ale również o małych radościach składających się na życie ówczesnych i teraźniejszych kobiet.

Ale „Kuzyneczki” to nie tylko tło historyczne i społeczno-obyczajowe, to przede wszystkim opowieść o kobietach, ich roli w rodzinie i społeczeństwie, ich pragnieniach i marzeniach, ich rozczarowaniach i pasjach. Autorka zmusza nas do refleksji i zastanowienia się, czy rola kobiety w społeczeństwie i małżeństwie na przestrzeni tych siedemdziesięciu lat zmieniła się, czy uległy zmianie ich marzenia, zachowanie i dążenie do szczęścia. Co tak naprawdę jest ważne dla kobiet, co daje im szczęście, o czym myślą, czy realizują swoje pasje i zainteresowania?

Teresa Monika Rudzka nie koloryzuje, nie idealizuje, tylko przedstawia gorzką prawdę o kobietach. Często bardzo smutną, pełną problemów, nieszczęść, chorób, które przecież mogą spotkać każdą z nas. Jednocześnie powieść nie jest pozbawiona humoru, ironii, dowcipu i sporej dawki optymizmu. Bo czyż nie jest optymistyczne to, że życie najmłodszego pokolenia kobiet jest weselsze i łatwiejsze – problemów nie brakuje, ale i nadziei na lepszą przyszłość również.

Prawdziwości dodaje powieści również styl, w jakim jest napisana. Na początku może sprawiać wrażenie pewnej chaotyczności, bowiem Autorka nie utrzymuje chronologii zdarzeń. Często pojawiają się „przeskoki” do zdarzeń wcześniejszych, retrospekcje, wspomnienia. Jednocześnie czyta się ją szybko, łatwo i z dużym zainteresowaniem, mimo stosunkowo niewielkiej ilości dialogów. Sprawia to język, jakim jest napisana, język wzięty żywcem z życia. Chwilami miałam nawet wrażenie, że siedzę sobie przy stole w kuchni popijając kawę razem z Renią i Aśką i słucham ich rozmów. Długo zastanawiałam się jak nazwać najlepiej styl narracji powieści i stwierdziłam, że „gawędziarsko-plotkarski” pasuje mi najbardziej. I na pewno jest on bardzo dużym plusem powieści.

Czytając „Kuzyneczki” nie możemy pozwolić sobie na bujanie w obłokach. Tu za dużo się dzieje na każdej stronie, więc musimy wchłaniać ją powoli, uważnie, słowo po słowie, żeby nic nam z bogatych dziejów naszych bohaterek nie umknęło. Wtedy dopiero będziemy w stanie odczuć cały jej urok i jednocześnie zastanowić się nad własnym życiem i poszukać przedstawionych losów kobiet we własnej rodzinie. Czy je znajdziemy? Myślę, że tak… przecież historia każdej polskiej rodziny i polskiej kobiety jest bardzo zagmatwana i słodko-gorzka.

Z twórczością Teresy Moniki Rudzkiej spotykam się po raz pierwszy, mimo że „Kuzyneczki” nie są jej pierwszą powieścią. Pisarka zanim zajęła się tworzeniem powieści, pracowała w różnych zawodach. Była agentka ubezpieczeniową, sekretarką i bibliotekarką. Obecnie zajmuje się również dziennikarstwem, pisząc rozmaite życiowe historie do kobiecych czasopism. Lubi koty, dobre filmy i ciekawą literaturę oraz przyjemne życie. Jej debiutem literackim były w 2010 roku „Bibliotekarki”. Rok później ukazała się powieść „Singielka”. No cóż…jeśli są one przynajmniej w połowie tak dobre jak „Kuzyneczki”, to biorę w ciemno.

Polecam kobietom w każdym wieku. Polecam panom – może dzięki tej powieści poznają i zrozumieją nas lepiej, choć podobno nas nie trzeba rozumieć, wystarczy nas kochać….
Świetna, nietuzinkowa, zmuszająca do refleksji i zadumy powieść obyczajowa z historią najnowszą w tle. Przeczytajcie… naprawdę warto!
Polub, jeżeli recenzja Ci się spodobała!

Gdzie kupić

Księgarnie internetowe
Sprawdzam dostępność...
Ogłoszenia
Dodaj ogłoszenie
2 osoby szukają tej książki
Kuzyneczki
Kuzyneczki
Teresa Monika Rudzka
8/10

odobno najlepszym wyjściem dla kobiety jest wyjście za mąż. Ale czy na pewno? Żenia, Joasia, Renata, Marcela żyją w każdym mieście. Były i są wśród nas: zakochane, rozczarowane, zmęczone. Czasem kupuj...

Komentarze
Kuzyneczki
Kuzyneczki
Teresa Monika Rudzka
8/10
odobno najlepszym wyjściem dla kobiety jest wyjście za mąż. Ale czy na pewno? Żenia, Joasia, Renata, Marcela żyją w każdym mieście. Były i są wśród nas: zakochane, rozczarowane, zmęczone. Czasem kupuj...

Gdzie kupić

Księgarnie internetowe
Sprawdzam dostępność...
Ogłoszenia
Dodaj ogłoszenie
2 osoby szukają tej książki

Zobacz inne recenzje

"(...) Jakoś trzeba ciągnąć ten wózek i być przygotowanym na zmiany. Na tym polega życie (...)". Powieści o dziejach wielopokoleniowych rodzin, najczęściej nazywane przez znawców sagami rodzinnymi,...

@WioletaSadowska @WioletaSadowska

Pozostałe recenzje @maggie.p

Furia rodzi się w Sławie
Urokliwy kurort a tajemnica zamku

Sława, czy raczej Schlesiersee, to miasteczko i kurort na Ziemi Lubuskiej, położone nad pięknym jeziorem Sławskim, zwanym również Morzem Śląskim. To tu w czasach II wojny...

Recenzja książki Furia rodzi się w Sławie
Córka czarownicy
Małgosia i demony przeszłości

Czy jakieś traumatyczne wydarzenie przeżyte w dzieciństwie, o którym za wszelką cenę staraliśmy się zapomnieć, może powrócić? Może zakłócić nasz spokój w już dojrzałym wi...

Recenzja książki Córka czarownicy

Nowe recenzje

Tylko dobre wiadomości
Z optymizmem patrzeć w przyszłość
@Moncia_Pocz...:

Już dość dawno nie sięgałam po książki Agnieszki Krawczyk, choć kiedyś czytywałam je systematycznie. Postanowiłam nadro...

Recenzja książki Tylko dobre wiadomości
Pomiędzy wiarą a przekleństwem
Jestem oczarowana
@stos_ksiazek:

Ależ wyciągnęłam się w tę książkę. Po prostu przepadałam! Nie spodziewałam się, że „Pomiędzy wiarą a przekleństwem” Joa...

Recenzja książki Pomiędzy wiarą a przekleństwem
Wegetarianka
Od wegetarianizmu do choroby psychicznej
@sweet_emily...:

Miałam się zachwycić, a pozostał niesmak, rozdrażnienie i ścisk w żołądku. Podjęcie decyzji, aby zostać wegetarianką w...

Recenzja książki Wegetarianka