Czwarta odsłona serii o komisarzu Igorze Brudnym za mną i muszę przyznać, że "jestem w kropce". Już na samym początku chcę zaznaczyć, że należę do grupy, która liczyła na kontynuację "Cheruba" i z niecierpliwością oczekiwałam co tym razem wymyśli dla swojego bohatera Przemysław Piotrowski. Po drodze otrzymaliśmy także bardzo dobrą "Krew z krwi" i słabszą "Matnię", które miały być chwilą oddechu od wymyślania kolejnych zbrodni w Zielonej Górze.
Czy ten "oddech" był autorowi potrzebny? Zdecydowanie tak.
W "Zarazie" możemy tak naprawdę zobaczyć dojrzałość legendarnego Igora Brudnego, bo "konia z rzędem temu" kto liczył na zmianę charakteru u tego bohatera. Igor jest tak samo zdeterminowany i skłonny do działania jak wcześniej, o ile nie bardziej. Kolejny raz pokazuje, że "tylko niebo go ogranicza", bo z pewnością nie jest to wybudzenie się ze śpiączki, wcześniejsze doświadczenia czy niepełnosprawność ruchowa.
Kolejną niespodziankę jaką dla fanów zaserwował autor to duet Zawadzka & Brudny w nieco innym wydaniu nie tylko prywatnym, ale i zawodowym. Igor zostaje detektywem, a Julka ma prowadzić sprawę, która może okazać się największym wyzwaniem w jej policyjnej karierze.
Poza tym zielonogórscy śledczy muszą sobie radzić bez zaufanych ludzi, którzy ponieśli śmierć w poprzedniej części, a także bez Romualda Czarneckiego czy Igora Brudnego- przynajmniej oficjalnie. Jak brzmi nieoficjalna wersja? To tajemnica śledztwa, którą musicie odkryć sami, ale szybko dodacie "dwa do dwóch".
W "Zarazie" Przemysław Piotrowski przenosi nas do świata handlarzy żywym towarem, prostytucji oraz krwi. Czy kogoś to jeszcze dziwi? Krwi u tego autora nigdy nie brakowało. Nie dajcie się jednak zwieść. Krew tym razem służy do picia "jest wysysana" z młodych pięknych kobiet, a nieuchwytny "Wampir" właśnie ruszył na łowy po Zielonogórskich lasach. Dodatkowo mamy także motyw chorób psychicznych i szpital psychiatryczny, w którym umieszczona jest pewna pacjentka, która może pomóc rozwikłać śledczym morderczą zagadkę. Jest tylko jeden mały problem.... pacjentka nie mówi, a blizny na jej ciele mogą tylko potwierdzać, że przeżyła piekło.
Generalnie rzecz ujmując "Zaraza" zdaje się być najbardziej spójną ze wszystkich części serii, jednakże są pewne niuanse, które sprawiły, to o czym wspominałam na początku- czyli to "że jestem w kropce".
Sama koncepcja wampira według mnie spóźniona o kilka/ kilkanaście lat, jednak gdyby autor wykorzystał jedną z hipotez, która została umieszczona w książce miałoby to większy sens. Samo zakończenie rodem z filmów akcji, zaskakujące, lecz nie wiem czy dokładnie tego się spodziewałam.
Temat handlarzy żywym towarem i osób w niego zamieszanych został praktycznie "podany na tacy" co nie do końca mi się spodobało.
"Więcej grzechów nie pamiętam".
Podsumowując: "Zaraza" to tytuł wielowymiarowy. Może oznaczać chociażby pandemię koronawirusa, lub zarazę jako zło przenoszone z pokolenia na pokolenie. Fani serii powinni być usatysfakcjonowani z lektury. Ja byłam mimo wad, które przytoczyłam, jednak nie jestem do końca przekonana, czy osoby niezdecydowane, którzy "nie polubili się z Igorem Brudnym" zmienią swoje nastawienie po "Zarazie". Czekam na kolejną część zapowiada się ciekawie.