W drodze do Nawii recenzja

W centrum Katowic dochodzi do napadu. Trójka młodych osób: Asia, jej chłopak Filip i kolega Romek zostają zaatakowani przez mężczyznę. Mimo tego, że są młodzi i wysportowani nie są w stanie odeprzeć zaskakująco silnego i agresywnego ataku.

Kobieta, która została pogryziona przez napastnika, trafia do szpitala. Po opatrzeniu ran, jej chłopak Filip dzwoni w nocy do swojej siostry Niny, żeby odbierała ich ze szpitala. Budzi ja swoim telefonem i przerywa dziwny sen, który powtarza się u niej od dawna.

Nina mieszka wraz z matką i bratem. Po odejściu ojca zaczynają mieć kłopoty finansowe, dlatego dziewczyna decyduje się na podjęcie pracy. Udaje się na rozmowę do firmy Raj&Co, która zajmuje się spełnianiem przeróżnych życzeń klientów oferując imprezy w duchu słowiańskim. Dziewczyna niewiele wie o firmie i swoich przyszłych zajęciach, gdzie ma pracować jako asystentka, ale atrakcyjne zarobki są bardzo kuszące, więc zgadza się przyjąć posadę. Mimo nieco dziwnego wrażenia jakie wywierają na niej przełożeni.

Pierwszy dzień w pracy upływał dość spokojnie do momentu, gdy pod koniec dnia Nina zawozi swoją przełożoną Marzenę wraz z klientem na cmentarz, gdzie niedawno firma Raj&Co zajmowała się pochówkiem jego ojca. Na cmentarzu wydarzają się tak nieoczekiwane rzeczy, że dziewczyna już żałuje, że się tam zatrudniła. Nie może jednak z niej zrezygnować, ponieważ jak się okazuje są pewne powiązania między jej pracą i osobą, która napadła na jej brata i jego towarzyszy. Do tego wszystkiego stan zdrowia Asi ciągle się pogarsza, a Nina może mieć wpływ na to czy dziewczyna wyzdrowieje.

Jak potoczą się dalsze losy Niny? Czy podoła niezwykłym zadaniom jakie powierzają jej przełożeni? Co wspólnego z jej pracą ma sen o drzewie? i najważniejsze pytanie: Czy Asia wyzdrowieje?

Ja już nic więcej nie zdradzę, ale zachęcam was do tego by samemu się przekonać jak dalej potoczą się ich losy.

Miałam co do tej książki bardzo duże obawy, ponieważ podjęłam się przeczytania jej i późniejszego zrecenzowania wiedząc tylko, że ma motywy słowiańskie i jest z gatunku urban fantasy.

Na początku wydawały mi się te wszystkie wydarzenia (sny, napad, praca) tak różne i nie mające ze sobą nic wspólnego, że myślałam, że tego nie da się połączyć i rozsądnie wyjaśnić. Jednak na końcu wszystko się łączy i staje zrozumiałe.

Mi motywy słowiańskie bardzo się spodobały i jestem szalenie ciekawa kolejnego tomu.

Książkę oczywiście polecam i dziękuję za mój egzemplarz autorce i wydawnictwu Czwarta Strona.