Na początku, gdy wzięłam książkę do ręki miałam bardzo mieszane uczucia. Nie do końca spodobała mi się okładka i przygotowany obraz do spadu, pomyślałam, że brak jej jakiegoś wykończenia, potem oceniłam, że jest cienka, więc trudno będzie rozwinąć autorce myśli i wszystkie je zawrzeć na kartach. Otwarłam publikację i zobaczyłam białe strony, a ja zawsze jestem przerażona jak papier jest zbyt biały. Odłożyłam więc książkę na półkę i poczułam, że nie jestem jeszcze gotowa, by po nią sięgnąć.
Przedwczoraj usiadłam wieczorem i poczułam, że to już czas na tę książkę. Jakież było moje zaskoczenie, gdy od pierwszych stron poczułam klimat realizmu magicznego. To jeden z moich ulubionych nurtów w literaturze.
Opowieść podzielona jest na cztery części, z których każda, choć stanowi odrębną historię ma jeden wspólny mianownik. Jest nią Głodna Góra i to, co w sobie skrywa. W pierwszej z historii poznajemy tych, od których wszystko wzięło swój początek. To Elen, która jest już staruszką, jednak wciąż ma w pamięci obraz swojego ukochanego Maksa. Niewątpliwie Maks był tym, kto potrafił dostrzec więcej niż inni. Poniekąd zmusiła go do tego życiowa sytuacja, bo w młodości wylądował w obozie koncentracyjnym w Auschwitz. Tam pewnego dnia odkrył zbutwiałą deskę, a na niej pleśń. Każdy zwykły człowiek nie zwróciłby na nią szczególnej uwagi, ale nie Maks. On nawiązał z nią duchową więź i sam nauczył się medytować. To pomogło mu przetrwać obóz zagłady. Jego przyjaciółka zamieszkała więc w pudełku i opuściła z nim Auschwitz. Gdy Maks postanowił kogoś pokochać na jego drodze pojawiła się Elen, kobieta, która została towarzyszką jego życia początkowo nie podzielała, jego pasji do dziwnego upodobania, jednak po jego odejściu sama zaczęła dokarmiać pleśń.
Po latach syn Elen – Richard wraz ze swoją rodziną kierują się na wyprawę, by zdobyć Głodną Górę. Jej nazwa jest bardzo znacząca. Minęło wiele lat, są lata 40. XXI wieku. Na świecie wybucha pandemia, a klęska głodu i nieposzanowania świata natury okazuje się być demonem przyszłości. Nie zdradzę Wam zakończenia, ale powiem jedynie, że pleśń będzie miała tu kluczowe znaczenie.
Gdy sięgnęłam po tę książkę nie byłam do niej przekonana. Początkowo wydawała mi się dziwna, ale bardzo szybko zrozumiałam jej przesłanie. To pełna mistycyzmu i realizmu magicznego treść, która pozwala się zastanowić nad sensem istnienia i nad znaczeniem świata przyrody w kontekście zmian klimatycznych. Dodatkowo książka opatrzona jest świetnymi reprodukcjami. Ta całość kompozycyjna pozwala czytelnikowi odnaleźć ukojenie i zasiać ziarno niepewności.