In nomine mortis recenzja

Średniowiecze, mnisi i mordy

WYBÓR REDAKCJI
Autor: @Meszuge ·2 minuty
2022-12-05
1 komentarz
15 Polubień
W dniu świętego Kwiryna, Roku Pańskiego 1348, po raz pierwszy w życiu ujrzałem wymarzone miasto Paryż. I przeraził mnie jego widok.
/…/
Nazywam się Ranulf Higden, przynajmniej w historii, którą chcę wam opowiedzieć. Wtedy, w roku 1348, nosiłem inne nazwisko. Wolę je jednak przemilczeć w obawie, że jakiś inkwizytor przeczyta moją opowieść. A Inkwizycja, podobnie jak nasz Pan, nie zapomina żadnego grzechu. Ale, w przeciwieństwie do Niego, nie zna łaski, wybaczenia ani współczucia. Wiem o tym najlepiej, ponieważ sam byłem inkwizytorem*.

Podobieństwo do „Imienia róży” Umberto Eco z 1980 roku jest oczywiste i wręcz rzuca się w oczy. Jednak może nie jako plagiat, co to, to nie, ale jako twórcza inspiracja. Bo okres to niezwykle ciekawy w dziejach cywilizacji europejskiej, mało znany z oczywistych względów, a o zbrodniach Kościoła katolickiego opowiadać można w zasadzie w nieskończoność, tak są rozliczne.

Ranulf Higden podrzucony został jako niemowlę pod klasztorem dominikanów (domini canes – psy Boga) w Kolonii. Mnisi wychowali go i wykształcili na swój obraz i podobieństwo, a jako że przejawiał spore zdolności, dobrą pamięć i sprawność intelektualną, wysłano go na dalsze nauki do Paryża, do najsłynniejszego wówczas w katolickiej Europie uniwersytetu. Oczywiście też katolickiego. Higdenowi pomysł dalszych studiów przypadł do gustu i już widział siebie jako światowej sławy uczonego, ale pobierania nauk nawet nie zaczął. Przeor klasztoru nieomalże natychmiast po przyjeździe zrobił z niego pomocnika najgroźniejszego we Francji inkwizytora, zwanego mistrzem Filipem. Mistrz Filip de Touloubre „pracował” jeszcze z samym Bernardem Gui (inkwizytorem, autorem podręcznika inkwizycji „Practica Inquisitionis Haereticae Pravitatis”). czyli u jego boku mordował bestialsko ostatnich katarów. Rzecz jasna na chwałę Pana naszego, Jezusa Chrystusa; spore majątki katarów nie miały tu nic do rzeczy.

Pod murami katedry Notre Dame, której budowę ukończono zaledwie dwadzieścia lat wcześniej, znaleziono zwłoki zamordowanego mnicha, niemieckiego dominikanina, Henryka z Lubeki, a przy jego zwłokach znaczny majątek w nowych monetach srebrnych i złotych. Mistrz Filip, z Ranulfem Higdenem u boku, stara się ujawnić zabójcę i powody zbrodni.

Wkrótce popełnione zostaje kolejne morderstwo. Tym razem ofiarą jest czcigodny dziekan kanoników, Mikołaj D’Orgemont, któremu czcigodność zupełnie nie przeszkadzała korzystać z prostytutek. Powoli staje się jasne, że nie chodzi o przypadkowe zabójstwo, ale o mroczny spisek, zwłaszcza gdy pojawia się motyw zaginionej, tajemniczej księgi.
Ranulf Higden i mistrz Filip de Touloubre w swoich peregrynacjach po Paryżu zauważają znaki świadczące o zbliżaniu się zarazy, „czarnej śmierci” – dżumy. Można się tylko zastanawiać, czy epidemia nie zebrałaby mniej obfitego żniwa, gdyby kler katolicki nie twierdził, że higiena, a zwłaszcza kąpiele, to straszny grzech, którego należy unikać za wszelką cenę, bo… do piekła.

Powieść czyta się gładko, bo napisana została (i przełożona) przystępnym językiem. W miarę postępów w lekturze staje się coraz bardziej intrygująca i autentycznie wciąga. Do zarzucenia miałbym autorowi tylko pewną niespójność: Ranulf Higden całe życie spędził w klasztorze dominikanów w Kolonii, a po dniu lub dwóch w Paryżu potrafi twierdzić, że w jakimś tam miejscu ludzi było mniej niż zazwyczaj albo że jakieś zdarzenie było, jak na to miasto, wyjątkowe. Tym niemniej powieść polecam miłośnikom średniowiecznych kryminałów przygodowych – Dan Brown lub Umberto Eco to to nie jest, ale miło spędzić czas przy „In Nomine Mortis” da się, jak najbardziej.



---
* Cay Rademacher, „In Nomine Mortis”, przekład Monika, Łesyszak, Pax, 2010, s. 8-9.

Moja ocena:

Data przeczytania: 2022-12-05
× 15 Polub, jeżeli recenzja Ci się spodobała!

Gdzie kupić

Księgarnie internetowe
Sprawdzam dostępność...
Ogłoszenia
Dodaj ogłoszenie
2 osoby szukają tej książki
In nomine mortis
In nomine mortis
Cay Rademacher
8.8/10
Seria: Powieść z kapturem

Paryż Roku Pańskiego 1348. Z Kolonii przybywa młody dominikanin, Ranulf Higden, aby studiować świętą teologię na najsłynniejszym w Europie uniwersytecie. Okrutna zbrodnia u podnóża katedry Notre-Dame,...

Komentarze
@Lorian
@Lorian · ponad rok temu
Niedługo kupię, bardzo intrygująca pozycja.
× 1
@Meszuge
@Meszuge · ponad rok temu
Ja ją kupiłem na Allegro za 4,99 i taka cena jest OK. :-)
× 2
In nomine mortis
In nomine mortis
Cay Rademacher
8.8/10
Seria: Powieść z kapturem
Paryż Roku Pańskiego 1348. Z Kolonii przybywa młody dominikanin, Ranulf Higden, aby studiować świętą teologię na najsłynniejszym w Europie uniwersytecie. Okrutna zbrodnia u podnóża katedry Notre-Dame,...

Gdzie kupić

Księgarnie internetowe
Sprawdzam dostępność...
Ogłoszenia
Dodaj ogłoszenie
2 osoby szukają tej książki

Zobacz inne recenzje

Oto kolejny kryminał, który miałam okazję przeczytać i odchaczyć z mojego stosiku. Książkę otrzymałam od portalu @Link i bardzo się cieszę, że miałam okazję pogłębić swoją 'głowę' o literaturę niemiec...

@saruska @saruska

Pisanie powieści historycznych z morderstwem w tle, zwłaszcza po sukcesie „Imienia Róży” i „Kodu Da Vinci” nie wydaje się zadaniem łatwym a może nawet stać się czymś niezwykle ryzykownym. Kilku pisarz...

@Maynard @Maynard

Pozostałe recenzje @Meszuge

Wojna. Krótka historia
Nie radzimy sobie bez wojen

Jeremy Black (urodzony 30 października 1955) to brytyjski historyk, pisarz i były profesor historii na Uniwersytecie w Exeter; kawaler Orderu Imperium Brytyjskiego (MBE)...

Recenzja książki Wojna. Krótka historia
Sigalin
Od kefiru po (od)budowę stolicy

Jeśli danym jest urbaniście oglądać realizację planów, w których opracowaniu uczestniczy – poznaje smak tworzenia. Jeśli danym mu jest ponadto w tej realizacji brać bezp...

Recenzja książki Sigalin

Nowe recenzje

Nie tym razem, panie Reid
Nie tym razem
@Zaczytanabl...:

Nie tym razem , panie Reid - Ada Tulińska „Holly postawiła wszystko na jedną kartę. Po śmierci babci, która ją wychow...

Recenzja książki Nie tym razem, panie Reid
I zadrżała noc
Porywająca powieść, która zmusza do refleksji n...
@burgundowez...:

„Jest coś silniejszego niż ból i jest to przyzwyczajenie” “I zadrżała noc” to porywająca powieść, autorstwa Nadii T...

Recenzja książki I zadrżała noc
Dziury w ziemi
Czy dałbyś się zamknąć pod ziemią by przeżyć ży...
@books.on.th...:

Zazwyczaj nie czytam tego typu książek, jestem raczej fanką fantastyki i kryminałów/thrillerów, ale ta książka od począ...

Recenzja książki Dziury w ziemi
© 2007 - 2024 nakanapie.pl