„(…) Bo jestem tylko człowiekiem. Omylnym jak każdy. Cały problem w tym, że moje błędy miały straszliwe konsekwencje.”
Baltimore, Maryland – rok 1943
Tess DeMello jest młodą i wrażliwą kobietą. Planuje przyszłość u boku swojego przyjaciela z dzieciństwa i wielkiej miłości Vincenta. Wkrótce ma się odbyć ślub, jednak mężczyzna wyrusza, by jako młody lekarz skutecznie walczyć z epidemią zakaźnej choroby. Tess tęskni, snuje absurdalne przypuszczenia, jednak je tłamsi; bezgranicznie wierzy w narzeczonego. Wszystko się zmienia, gdy wraz ze swoją przyjaciółką wyrusza w jednodniową podróż do Waszyngtonu.
Hickory, Karolina Północna – rok 1944
Życie Tess zmieniło się diametralnie. Od tego czasu, gdy opuściła rodzinny dom nie może znaleźć sobie miejsca. Oziębły, choć życzliwy mąż, oraz jego wrogo nastawiona rodzina nie pomagają zaaklimatyzować się jej w tym obcym miejscu. Pomimo bogactwa Tess czuje się nieszczęśliwa. Nikt jej nie akceptuje, zaś piętrzące się tajemnice w krótkotrwałym małżeństwie są nie do zniesienia. I kiedy wydaje się, że gorzej już być nie może, przydarza się kolejna tragedia katastrofalna w skutkach.
Do najnowszej powieści Chamberlain byłam nastawiona sceptycznie. Odczuwałam różne emocje po przeczytanych książkach tej pani, więc nie mogłam ślepo liczyć, że „Skradzione małżeństwo” będę mogła zaliczyć do „tych udanych”.
Główną bohaterką jest młodziutka i naiwna Tess. Dziewczyna jest tak mocno empatyczna, że moje początkowe prychnięcia, na wiadomość o jej wymarzonym zawodzie pielęgniarki, później skutecznie zbyłam. Nie czarujmy się, ten zawód to ciężka harówka, nie jakaś ckliwa wizja, jaką mają młode dziewczęta, typu: ona ociera rannemu pot i jej praca tylko do tego się ogranicza, a najlepiej by było, aby ten ranny był przystojny i zamożny - to już w ogóle cud, miód i malina.
Wracając do tematu, chcę przekazać, że brałam Tess za głupie dziewczę niezdolne do tak ciężkiej pracy. I na pytanie, czy polubiłam główną bohaterkę, też nie potrafiłabym odpowiedzieć. Z początku gardziłam nią, że była posłuszną żonką i nie mogła, chociaż raz „tupnąć nogą”, jednak z czasem wyrobiłam sobie o niej lepsze zdanie. Na pewno było mi jej żal. Każdy jest człowiekiem i popełnia błędy, wielu nawet ich nie żałuje, a Tess przez jeden głupi błąd, który ze szczerego serca żałowała, miała pokutować do końca życia?
Moje odczucia nie są jednak ważne, bo każdy sięgając po tę powieść na pewno odczuje to na własny sposób. Pomimo, że „Skradzione małżeństwo” jest mocno przewidywalne, to dziękuję autorce, że przybliżała mi obraz epidemii zakaźnej choroby polio. Miałam o niej blade pojęcia, a tak, wiem już znacznie więcej. Chamberlain w swojej powieści porusza również tak ważne tematy jak: podział klasowy, zdrada, rasizm, żałoba, czy druga wojna światowa, która jest tłem wydarzeń.