„Horda” Krzysztofa Haladyna to historia o Wrocławiu po kolejnej wojnie, po której ludzie nie są już na szczycie łańcucha pokarmowego. Warto wspomnieć, że jest to eksperyment wydawniczy Fabryki Słów, zatem „Horda” została wydana jedynie w wersji cyfrowej, jako e-book oraz audiobook, by zobaczyć, jak przyjmie się w Polsce coś, co na świecie jest już normą.
Nie przepadam za postapo oraz cyfrowymi wersjami książek, dlatego takie połączenie powinno być dla mnie katastrofą. A jednak tak nie jest i jedyna katastrofa w tej książce to wojna, która zniszczyła świat.
Głównym bohaterem książki jest Marek, którego jedynym celem w życiu jest zapewnienia jedzenia i bezpieczeństwa swojej rodzinie oraz unikanie Zarażonych. Życie nie jest jednak tak proste i w końcu Marek stanie przed trudnym wyborem, który może zmienić całe życie jego i jego rodziny.
Marka polubiłem praktycznie od samego początku ( i nie ma to nic wspólnego z tym, że też mam tak na imię) i kibicowałem mu za każdym razem, gdy natknął się na jakieś problemy. Historia sama w sobie nie jest jakaś oryginalna czy odkrywcza, a jednak wciąga i czytałem ją z przyjemnością i szybko. Jednocześnie powieść porusza dosyć ciężkie tematy, pokazując, że ludzie są czasem bardziej potworni od prawdziwych potworów, a momentami bywa brutalna.
Początkowo nie wiedziałem czego spodziewać się po „Hordzie”, ale też Krzysztofie Haladynie, gdyż była to moja pierwsza styczność z twórczością tego autora, ale po lekturze ani trochę nie żałuję, że sięgnąłem po tę powieść. Nie mam żadnych zastrzeżeń do stylu autora i sięgnę kiedyś po jego kolejne książki. Jeśli powstanie kontynuacja „Hordy” to na pewno ją przeczytam, gdyż uważam, że o tym świecie wiele można jeszcze opowiedzieć, a bohaterowie zasługują na swoje kolejne pięć minut. A może autor postanowi pokazać nam historie innych ludzi w pozostałych miastach Polski po tej właśnie wojnie. Możliwości jest wiele, dlatego ciekawe jak potoczą się losy uniwersum „Hordy”.
Po więcej recenzji zapraszam na Instagrama @chomiczkowe.recenzje