Dorota Gellner to już autorka – legenda. Kto nie zna, niech się wstydzi, bo z jej twórczością na pewno się zetknął chociaż raz w życiu. Moje pokolenie pamięta „Zuzię – lalkę niedużą”, „A ja rosnę” i „Ogórka wąsatego”. A teraz ja, wielbicielka tych piosenek, śpiewam je z moimi dziećmi. Z wielką przyjemnością sięgam też po każdą książkę Doroty Gellner, bo jej nazwisko to symbol jakości. Wiadomo, że to, co napisze, będzie dobre.
Przyszedł czas na spotkanie z mistrzowsko wydanymi „Wierszami na Boże Narodzenie”, które zilustrowała Dorota Rewerenda–Młynarczyk. Ilustracje są piękne i wspaniale oddają nastrój wierszy, którym towarzyszą. Od strony edytorskiej można mówić o pełnej perfekcji, do czego wydawnictwo Wilga przyzwyczaiło już swoich stałych czytelników. Książka kusi obrazkami, a do tego nie sposób zignorować tak serdecznego zaproszenia:
„Chodzą Święta po ulicach
w kolorowych rękawiczkach,
w ciepłych butach
na kożuchu –
białe Święta
w białym puchu.
Więc otwórzmy drzwi szeroko:
- Wchodźcie!
Wchodźcie jak co roku!”
Poezja dla dzieci to trudna dziedzina literatury. Wielu autorów ma skłonność do infantylizmu i płycizn intelektualnych, o rymach częstochowskich nie zapominając oczywiście. Jednak Dorota Gellner nigdy nie otarła się o śmieszność w swojej twórczości dla dzieci. Jest zabawna, wzruszająca, czasem nawet smutno – nostalgiczna, ale nigdy infantylna. Szanuje inteligencję najmłodszych czytelników, a oni to czują i kochają jej ksiązki. Skąd to wiem? Oczywiście z doświadczenia. Poddałam „Wiersze” surowej ocenie moich synów i reakcja była bardzo pozytywna. Czytaj jeszcze i czytaj jeszcze raz. I tak kilka razy dziennie. Od dwóch tygodni czytamy o zimowo – świątecznym świecie. O Mikołaju oczywiście, który „szedł przez łąki / całe z białej koronki”, o górze prezentów i choince w kłującej sukience, o aniołkach, kolędzie, Gwieździe Betlejemskiej, świątecznych krasnalach, czyli o wszystkim, co tworzy magię świąt Bożego Narodzenia. Dzieci są zachwycone, a dorośli mogą sobie przypomnieć, co tak naprawdę jest ważne w życiu. Wspólne czytanie tej ksiązki, nie tylko w czasie świąt, to prawdziwie głębokie przeżycie duchowe.
Szczególnie polubiłam dwa ostatnie wiersze, które są jednocześnie pięknymi kołysankami – „Śpij, maluszku”:
„Śpij, maluszku,
śpij maluszku,
z kroplą nocy
na paluszku.
Może
w czarno-złotej ciszy
bicie
naszych serc usłyszysz.”
i „Świąteczna kołysanka”. Znam je już na pamięć, jestem nawet trochę zazdrosna, że zastąpiły „mamine wymyślanki” podczas wieczornego rytuału zasypiania. Zwłaszcza ten drugi, inspirowany moją ukochaną kolędą „Lulajże Jezuniu”, zapada w serce:
„Lulajże, syneczku
lulajże, lulaj
śnieg jasną kołderką
drzewa otula.
Lulajże, córeczko
mała jak lalka
dokoła świat błyszczy
jak srebrna bajka.
Noc siadła cichutko
na progu szopki,
wyjmuje z fartuszka
złote grzechotki.
Proste, piękne i wymowne. W dodatku w doskonałej oprawie graficznej. Cóż tu więcej pisać. Świetna ksiązka dla dzieci i dorosłych, którzy dzieci kochają.