Malarz
Hovhaness Gevorgyan
„na skalistym brzegu wykiełkują tylko mocne nasiona“
Nasze życie jest jak obraz: stwarzamy je sobie sami, decydując o kolejnych maźnięciach na płótnie naszego Istnienia. Nie raz nie wiemy co robić, gubimy w się w codziennych gonitwach po lepsze jutro i bywa tak, że to los decyduje o zmianie naszego kierunku tak jak w przypadku bohatera książki pt.: „Malarz“.
O Hovhanessie Gevorgyanie nie znalazłam żadnych konkretnych informacji poza tą, że studiował na Uniwersytecie Papieskim Jana Pawła II i Uniwersytecie Jagiellońskim. Mieszka w Krakowie. Historia, którą stworzył w „Malarzu“ świadczy o jego bogatym wnętrzu i mądrości życiowej. Jej fabuła osadzona została w gdzieś w okolicach Vancouver ale wydarzenia wybiegają poza znane nam realia.
„długą drogę trudno przejść w pojedynkę, ale jeszcze trudniej ją przebyć razem z innymi, jeśli nie wszyscy idą od samego początku.“
Gdzieś w górach pewien mędrzec o imieniu Jahia, w obecności swojego Nauczyciela, posadził swoje ostatnie drzewo - dąb na skalistym brzegu nad rzeką. Wiedział, że kiedyś to drzewo przyda się komuś. „Dęby są silne, wyrośnie ich cała dolina. Pewnego dnia przekonasz się, że tu jest jego miejsce.“
Wiele lat później młody człowiek o imieniu Artur jedzie w góry, by w samotności odpocząć od codzienności. Jest zadowolony ze swego życia, pracuje w jednej z dobrze prosperujących firm w Vancouver, ma kilku zaufanych przyjaciół i ogólnie wiedzie mu się bardzo dobrze. Jednak czasami ma chęć uciec od zgiełku miasta i odpocząć na łonie natury. Nie ma dokładnego planu trasy - woli, by pokierował nim los. A los tym razem miał wobec niego nietypowe plany. Wystarczył moment nieuwagi a jego samochód stoczył się z drogi i zatrzymał na ogromnym dębie...
Artur budzi się w tajemniczym leśnym domku, pełnym niespotykanych malowideł na ścianach i sufitach, ksiąg z dziwnym pismem i w towarzystwie olbrzymiego kota o ciemnozielonym spojrzeniu. Niezwykłą atmosferę podnosi zachowanie zwierzęcia, który zachowuje się jak człowiek i wydaje się, że rozumie każde słowo jakie się wypowiada. Wszystko jeszcze bardziej staje się magiczne i niecodzienne, gdy do pokoju wchodzi mężczyzna, który uratował młodzieńcowi życie.
Kot chodzący na tylnych łapach, wiecznie żyjący Nauczyciel zwany Malarzem o mistycznych zdolnościach, cudowne napary przywracające zdrowie i siłę w jeden dzień to tylko niektóre elementy nadające opowiadaniu magicznego charakteru.
Artur początkowo jest przerażony, nie wie gdzie jest i co to wszystko znaczy, gdyż to co widzi przekracza jego postrzeganie rzeczywistości. Wkrótce poznaje sekrety swego wybawiciela i pragnie lepiej poznać jego świat. Dostrzega, że wypadek był cudownym zrządzeniem losu i miał ogromne szczęście, że trafił w tak niezwykłe miejsce...
„Pomimo atmosfery niezmiernej życzliwości, którą czuło się w tym pokoju, wisiało tu jednak coś dziwnego, a zachowanie gospodarza jeszcze bardziej pogłębiało niepewność.“
Książka nie jest zbyt obszerna, gdyż liczy sobie tylko 108 stron. Także format jest mniejszy niż w przypadku tradycyjnych powieści. Jej wydanie jest skromne, bez dodatkowych ozdobników czy ilustracji. Treść została wydrukowana na ekologicznym, szarym papierze wyraźną czcionką i ma tylko dwie części.
Moją uwagę zwróciła sentencja znajdująca się na okładce: „Jeśli lubisz światło, to sam odnajdziesz prawdę“. Miałam nadzieję, że czas spędzony przy jej czytaniu nie będzie czasem straconym a jej zawartość pozostawi po sobie niecodzienną atmosferę. I nie zawiodłam się, gdyż była to dla mnie wspaniała, pełna subtelnego uroku, duchowa uczta. Historia w niej opowiedziana zapada głęboko w pamięć, sprawiając, że zaczynamy zastanawiać się nad sensem życia i dostrzegamy rzeczy, które umykają nam w codziennej gonitwie. Czytając wkraczamy w eteryczny świat i z każdym akapitem odkrywamy prawdy, które powinny być drogowskazem w naszej życiowej drodze.
"Przyjmij swój los takim, jaki jest. Jeśli zajdzie potrzeba, żebyś żył tysiąc lat, to będziesz żyć (...) Ale ważne jest nie to, ile lat pisane ci żyć na tym świecie, lecz to, czym te lata wypełnisz."
"Malarz" to piękna, metafizyczna opowieść zwracająca uwagę na ważne aspekty naszego życia. Pozostawia po sobie chwile zadumy i skłania do zatrzymania się, by przyjrzeć się własnemu Istnieniu. Głównym motywem są dary natury, piękno naszej planety i odkrywanie samego siebie na nowo. Nieziemską atmosferę stwarza z pewnością postać tytułowego Malarza - gospodarza leśnego domku, który posiada niecodzienne umiejętności, zna ludzkość od początku jej powstania, został stworzony w ósmym dniu powstawania świata i pamięta czasy Gilgamesza. Mówi, że „był naocznym świadkiem pierwszych kroków i decyzji ludzi“ i „jako świadek zawsze im się przyglądał“. Pamięta każde drzewo, które posadził.i uważa je za swoje dzieci, dlatego z każdym ściętym drzewem przybywa mu siwych włosów a on sam traci siły witalne. Wie, że Artur jest wybrańcem a jego uratowanie nie jest jedynym zadaniem jakie wyznaczył mu Stwórca. Stopniowo odkrywa przed Arturem, ale i przed nami, świat jego i naszej duszy, by poczuł czym jest prawdziwa wolność.
Książka zwraca uwagę na współczesne zniewolenie człowieka zależnego od miast, cywilizacji, innych ludzi, norm społecznych, pieniędzy. Uświadamia jak daleko odeszliśmy od naszych naturalnych umiejętności i od Matki Natury. Zapomnieliśmy, że jesteśmy jej częścią a ona potrzebuje ludzkiej opieki.
„Jesteśmy jak te konie, co biegają na torze wyścigowym, a płacą nam nasi dżokeje. Na żwawe koniki patrzą dobrym okiem, ale te, co są ostatnie na mecie, są wyrzucane za płot.“
Większość z nas uważa się za ludzi wolnych ale tak naprawdę jesteśmy więźniami stworzonej przez siebie rzeczywistości. Zamykamy się na świat, nie dostrzegamy jego piękna i zapominamy kim naprawdę jesteśmy.
Działamy jak zaprogramowani, funkcjonując w codziennym kieracie, wciąż szukając materialnych korzyści. Nie potrafimy żyć bez nowoczesnej technologii i nie zauważamy, że swoim postępowaniem dążymy do samozagłady.
Powstają nowe fabryki, drogi, miasta ze szkodą dla przyrody i zwierząt. W miastach ludzie zamykają się w swoich domach ze swoimi lękami i emocjami. Gromadzą w nich swoje materialne zdobycze z przekonaniem, że to da im szczęście i wolność. Tymczasem, im więcej mają w swoim otoczeniu rzeczy, tym bardziej tracą wolność.
Prawdziwą wolność możemy odnaleźć, gdy ponownie odzyskamy łączność z naturą. Ziemia ma dla nas wspaniałe dary natury a my każdego dnia możemy coś zrobić dla dobra naszej planety, ludzi, zwierząt i dla siebie. Troska o nią jest naszym priorytetowym zadaniem, gdyż w przeciwnym razie sami się unicestwimy. Przyroda potrzebuje naszej opieki a my potrzebujemy jej obecności.
„w wypełnianiu i ubogacaniu ziemi ludzie odgrywają bardzo ważną rolę“
Życie jest jak droga, na którą wkraczamy z chwilą narodzin. To szczególna podróż, w której spotykamy różnych ludzi, doświadczamy szczęśliwych lub dramatycznych chwil, wykonujemy powierzone zadania albo sami je sobie wytyczamy. Stwarza nam wciąż nowe okazje do tworzenia swojej rzeczywistości. od nas zależy jak ona będzie wyglądać, gdyż to my jesteśmy twórcami swojego życia. Mamy wszystko czego potrzebujemy, by czuć się spełnionym i cieszyć się szczęściem każdego dnia. Droga każdego z nas jest pełna niespodzianek i wyboistych ścieżek ale zawsze wiedzie do jakiegoś celu. Ważne jest byśmy wiedzieli dokąd chcemy dojść i co osiągnąć.
Recenzja pochodzi z mojego bloga:
https://ezo-ksiazki.blogspot.com/2019/04/467-malarz.html