Meghan March należy do autorek, których książki wręcz połykam nie zastanawiając się nad wypluciem kleju, czy nici, którymi są zszyte. Czytałam już kilka książek tej autorki i wiem, że mnie nie zawiedzie. W stylu jej pisania jest coś takiego, że trafia w czytelnicze gusta. Jej książki nie są rozwlekłe, potrafi odpowiednio dozować napięcie, perfekcyjnie wykreować swoich bohaterów. Jakiś czas temu recenzowałam dla Was „Pakt z diabłem”, pierwszy tom cyklu The Forge Thrilogy, byłam niecierpliwa, nie mogłam się doczekać, co dalej dzieje się u bohaterów, których polubiłam. Całe szczęście wydawnictwo zadbało o nasze czytelnicze serca i nie pozwoliło nam zbyt długo czekać na kolejne spotkanie z Jericho Forge’m. Co tym razem zaserwowała nam Meghan March?
Główną bohaterką książki jest India Baptiste, kobieta, która była mistrzynią w grze w pokera. Blef jest jej drugim imieniem, a ona sama niesamowitym graczem, który nie przegrywa. Opanowała tą sztukę do perfekcji, tak jak wszystko, co robi. Zyskała przydomek Królowej Midas, słynie z bezwzględności w grze. Życie nie nauczyło ją litości, było w stosunku do niej twarde i równie zaskakujące, jak partia pokera. Los z niej zadrwił, na jej drodze postawił jej Jericho Forge’a diabeł pozbawionego skrupułów, równie bezwzględnego, niebezpiecznego i zepsutego. Mężczyzna nie przegrywa i zawsze dostaje to, czego pragnie, nigdy nie przeprasza, przed nikim się nie korzy. To milioner, który bardziej od pieniędzy cenił sobie rozgrywkę i bezwzględne zwycięstwo. India tą partię jednak przegrała, została zmuszona do podpisania cyrografu z samym diabłem.
„Pakt z diabłem” zakończył się w szokujący sposób, bohaterka dowiedziała się prawdy o swoim mężu od Basteina, chociaż to sprawia, że jest zaskoczona, nie ma zamiaru występować przeciwko Forge’owi. Nie chce uciekać, co nie pasuje Basteinowi, który uknuł swój własny plan. Porywa kobietę nie siląc się na przekonywania o swojej racji, a wręcz przeciwnie. India zaczyna obawiać się, czy Jericho nie posądzi jej o ucieczkę, wtedy sprawy przybrałyby niebezpieczny obrót. Czy Forge ocali kobietę? Co będzie dla niego ważniejsze miłość, czy pieniądze?
„Szczęście diabła” jest pewnego rodzaju przystawką przed kolejną częścią, co prawda zaspokoiła nieco niedosyt związany z poprzednim tomem, jednak autorka w żaden sposób nie zwalnia. March nie odkryła przed nami wszystkich kart, wciąż ma wiele tajemnic, które musimy odkryć. To kolejne świetnie spędzone chwile w jej towarzystwie. Bohaterowie są fantastyczni, świetnie wykreowani, zadziorni i niebezpieczni. Prowadzą własne gry nie spoglądając na nikogo innego poza sobą, jednak kiedy do głosu dochodzą uczucia wszystko wygląda zupełnie inaczej niż powinno. Meghan March potrafi doskonale wyważyć fabułę i sceny zbliżeń, które nie są niesmaczne. W tej części pojawią się także pokerowe spotkania i turnieje więc będzie się działo. Nie mogę się doczekać, aby poznać zakończenia i rozszyfrowania wszystkich tajemnic bohaterów.
„Szczęście diabła” to przyjemna przepełniona emocjami historia, która połączyła umową dwójkę ludzi, wplątując ich tym samym w zawiły miłosny świat, który przepełniony jest intrygami.