Patrick Deville Taba Taba,
kiedy tylko zobaczyłam jej opis, poczułam się zachęcona, a wręcz zaproszona do lektury, czując, że to będzie interesujące literackie spotkanie. Potem pilnowałam już tylko, żeby książka nie utknęła gdzieś na samym dole przygotowanego do czytania stosu albo, co byłoby jeszcze gorsze, nie została upchnięta gdzieś głęboko na półkę. Po pierwszych kilkunastu stronach czułam, jakbym dostała obuchem w głowę, by za chwilę być wrzuconą na głęboką wodę pomiędzy, wydawałoby, się niezliczoną ilość wydarzeń historycznych będących tłem opowiadanej historii. Początkowo miałam problem, żeby wyłuskać z nich bohaterów i ich losy spomiędzy takiej ilości wydarzeń, zakrętów historii, pojawiających się postaci historycznych i ze świata kultury oraz sztuki. Nabrałam jednak powietrza, starając się nie wykonywać żadnych dodatkowych czy niepotrzebnych ruchów, zwolniłam tempo i... zanurzyłam się w niezwykłej historii, która w pewnym momencie zaczęła bardzo płynnie snuć się sama.
Opowieść utkana z fragmentów wydarzeń historycznych, licznych retrospekcji, przeskoków w miejscach i czasie, pojawiających się miejscami dygresji, przemyśleń i komentarzy, dała mi też coś więcej niż samo podążanie za losami bohaterów, rodziną małego chłopca. Ten mieszka na terenie szpitala psychiatrycznego, jest synem stróża, a jego jedynym towarzyszem jest nikomu nieznany pacjent szpitala, który jak mantrę powtarza jedynie niezrozumiałe słowa. Taba, taba, taba. Chłopiec od małego kuleje, zostaje więc poddany operacji, a potem unieruchomiony w gipsie na półtora roku. To zdarzenie zrodzi w nim w przyszłości wielką chęć podróżowania i poznawania świata.
Powieść? Esej? Kronika życia rodziny Deville widziana oczami narratora? A może kronikarski zapis wydarzeń dziejowych, odtworzony przez narratora na podstawie zbieranych przez ciotkę w licznych pudłach dokumentów rodzinnych, obejmujących dzieje czterech pokoleń? W podróż po całym kraju śladami swojej rodziny wyruszy narrator, już w dorosłym życiu.
"Kiedy w maju tego roku zacząłem zanurzać się na bezdechu w morzu dziejów Francji, po każdym takim wysiłku musiałem wracać na brzeg jakiegoś pokoju hotelowego, aby usiąść i spróbować złapać oddech, a potem spojrzeć na wszystko raz jeszcze z perspektywy satelity, a nie tylko przez pryzmat mojego kraju." Rodzinnych tropów będzie szukał niestrudzenie we Francji. Francuskich śladów natomiast, podróżując zawodowo i prywatnie po całym świecie, w Peru, Japonii, Sudanie, Szanghaju, Meksyku i wielu innych krajach.
Chociaż historia rodziny przewija się przez całą powieść, mam wrażenie, że stanowi jedynie tło do pokazania Francji i świata w szerszej perspektywie, wszelakie zawirowania polityczne, gospodarcze czy społeczne, toczone wojny, krwawe konflikty, ale również lata pokoju powodują, że to również od nich uzależniony jest ludzki los. Ten rzucać będzie rodzinę Deville po kraju w różne miejsca i powodować w życiu jej członków mnóstwo perturbacji.
Podróż przez odmęty wielkiej historii, ale też po licznych ścieżkach utkanych z mało znaczących dla świata rodzinnych zdarzeń, tworzą emocjonującą, wywołującą wspomnienia wyprawę nie tylko w czasie. Taba-taba zmusza również do pochylenia się nad dziejami swoich przodków w kontekście dużo szerszym niż tylko rodziny jako jednostki zamieszkującej w tym momencie określone miejsce, rzucając ją w wir przeróżnych wydarzeń krajowych, europejskich i ogólnoświatowych. Pełna pasji, erudycyjna, przywołująca wspomnienia podróż.