Uwielbiam komiksy o tej dwójce dzielnych Gallów. Czytanie ich, oglądanie perfekcyjnie wykonanych rysunków i poszczególnych detali na nich, to dla mnie czas wyjątkowy. Tu ważny jest każdy - i ptaszek na drzewie i kura i kogut i kwiatuszek i kiść winogrona. Wszystko. A podczas czytania jestem TYLKO ja i komiks i nikt ani nic więcej. Świat się wycisza, zegar zatrzymuje, a ja wchodzę - ba, wkraczam odważnie niemalże z wypiętą piersią jak piękność Falbala - do przyjaznej (acz nie zawsze;) wioski Gallów. Tylko ta wioska nie została jeszcze zdobyta, ani podbita przez Rzymian i tylko ta wioska zachowała swoją suwerenność (mówiąc górnolotnie, bo dla Gallów ów fakt stanowi oczywistą oczywistość).
I tu mamy wodza Asparanoiksa, który cierpi na "nieżyt wielki swej marnej wątroby" i każde muśnięcie choćby skóry powoduje "auuu" i podskok z łóżka pod sam sufit. Żona zna przyczyny owych boleści, acz chory nie godzi się na żony diagnozę - zbyt dużo napitku i zbyt dużo jedzenia okraszonego skwarkami i gęstymi sosami i to wszystko konsumowane w ilości dla wojska (dla sztabu wojska)... Kto, jak kto, ale wódz jest zmęczony i basta.
Jednak ból nie przechodzi i Aparanoiks zostaje wysłany przez druida Panoramiksa do sanatorium kurować się. Po drodze zalicza oczywiście wszystkie oberże i karczmy i zjada wszystko, co z mięsem i z gęstymi sosami. Spodnie na nim prawie pękają, guzik nie wytrzymuje, wątroba już "gra", ale w kurorcie... W kurorcie pogłoduje nieco i popije też, ale wody zdrojowej i ból (może) ustąpi...
Ale tego wszystkiego dowie się na miejscu, bo skłonny byłby uciec.
Ta kuracja nie jest dla Obeliksa, oj nie. On jest pulchny, nie gruby, a już ABSOLUTNIE obżarty. On ma tylko apetyt.
Ale w tym czasie pobytu wodza w sanatorium Asteriks i Obeliks nie marnują dni ani nocy. czekając na wyjście wodza z terapii sami zwiedzają inne mieściny i pałaszują stoły szukając... zagubionej tarczy Arwenów. Szuka też wspaniały Idefiks, piesek Obeliksa bez którego ten "Puszysty Gall" się nigdzie poza wioskę nie wybierze. A, jak się niejednokrotnie okazuje, mądrzejszy on jest od swego Pana - rzadko, ale są takie momenty, gdy to piesek błyszczy intelektem w przeciwieństwie do jego opiekuna.
Komiks - wspaniały. Czas spędzony z nosem w nim - bezcenny.