„Niewinni” autorstwa Marcela Mossa to już trzeci tom serii ECHO, za którego bohaterami (Ignacym „Igim” oraz Sandrą) bardzo tęskniłam. Po intrygującym finale drugiego tomu musiałam koniecznie dowiedzieć się jak potoczą się losy tej dwójki. Jeśli szukacie mocnej oraz trzymającej w napięciu historii, to ta książka jest idealna dla Was!
Zieloną Górą wstrząsa tajemnicze zaginięcie 6-letniej Emilii Rajchel. Dziewczynka miała niezauważenie zniknąć nocą ze swojego pokoju. Podejrzenia śledczych padają na opiekunkę Emilii, która przebywała z nią pod nieobecność rodziców. Kobieta twierdzi jednak, że przez cały czas spała w sąsiednim pokoju i nic nie słyszała.
Wkrótce lokalne media donoszą, że zaledwie kilka dni wcześniej z więzienia wyszedł groźny pedofil Sergiusz Cieciora. Miał on być widziany w pobliżu domu Rajchelów. Nie ma jednak żadnych dowodów na to, że uprowadził Emilię.
Gdy policyjne śledztwo utyka w martwym punkcie, zdesperowani Rajchelowie zgłaszają się do Agencji Poszukiwań Osób Zaginionych „ECHO”. Jej właściciele, Ignacy „Igi” Sznyder oraz Sandra Milton, udają się do Zielonej Góry. Wspólnie odkrywają szokujące fakty, które przybliżają ich do przerażającej prawdy.
Gdzie jest Emilia? Czy padła ofiarą pedofila? I jaki związek z jej zaginięciem ma poszukiwany w związku z morderstwem kilku kobiet przestępca zwany „Zwyrolem z Zielonej Góry”?
„Niewinni” (jak to zawsze w twórczości tego autora bywa) wciąga już po samym prologu - Moss wie jak zacząć książkę z przytupem by w pełni kupić uwagę swojego czytelnika. Jeśli moją recenzję czyta osoba, która nie zna twórczości tego pisarza, to musisz wiedzieć, że pan Marcel specjalizuje się w pisaniu powieści wielowątkowych. Spokojnie, dacie radę odnaleźć się w fabule dzięki przyjemnemu dla oka stylu pisania - jak już zaczniecie czytać to przepadniecie. Ale wracając do wielowątkowości... Do tej pory nie potrafię wyjść z podziwu jak gładko Moss połączyć wszystkie wątki ze sobą - spodziewałam się, że finał tej historii potoczy się zupełnie inaczej, przez co po skończeniu tej części musiałam zbierać szczękę z podłogi.
Jak już wiele razy wspominałam, Marcel Moss należy do tych autorów, którzy nie boją się poruszać w swoich historiach tematów tabu. Tym razem na pierwszy plan został rzucony temat pedofilii. Nie będę ukrywać jest to dla mnie trudny wątek, który za każdym razem powoduje u mnie większy wstręt do ludzi, którzy nie mają z tym zaburzeniem problemu. Podziwiam autora za to, iż był w stanie zagłębić się w umysł takiej osoby by przedstawić swojemu czytelnikowi co prawdopodobnie kieruje taką osobą kiedy ta robi to co robi...
Jedyny element, do którego zmuszona jestem się przyczepić jest wątek Leny - jak dla mnie jej postać pojawiła się o wiele za mało. Niby autor pozwolił mi dowiedzieć się kilku ciekawych informacji na temat jej zaginięcia, to jednak czegoś mi w tej lekturze brakowało. Mam w nadzieję, że w kolejnej części jej postać pojawi się częściej.
Czy książkę polecam? Jak już pewnie zdążyliście zauważyć, twórczość Marcela Mossa polecam w ciemno. Jest to mój ulubiony autor, którego książki zawiodły mnie tylko raz. Jeśli jednak nie lubisz tematu pedofilii w książkach, to polecam Ci trylogię hejterską, bądź też serię Liceum Freuda!
Premiera już 25 stycznia!