Tajemnica lekarki recenzja

Chicagowska kardiochirurżka Anne Wiley operuje mężczyznę. Jego zatrzymane na czas zabiegu serce powinno po określonych procedurach podjąć na nowo pracę, ale tego nie robi. Traf chce, że Wiley spogląda na twarz pacjenta i… rozpoznaje w nim zboczeńca, który doprowadził u niej do rodzinnej tragedii. W tej sytuacji dość szybko i przed wyczerpaniem wszystkich dostępnych środków kończy reanimację i stwierdza zgon.

Jej mąż Derreck ma kochankę. To ambitna pani prokurator, która z pobudek czysto osobistych wszczyna półlegalne śledztwo, by zrujnować lekarce karierę i zniszczyć jej życie.

Odtąd czytelnik stoi przed pytaniem, czy prokuratorce uda się znaleźć dziurę w całym i doprowadzić do tego, by bogata i sławna lekarka straciła wszystko, co kocha. Długo nie jest też jasne, dlaczego serce pacjenta nie wznowiło pracy, choć sam zabieg został przeprowadzony prawidłowo, a więc czy zaniechane przedłużenie reanimacji dałoby mężczyźnie szansę na dalsze życie.

Jak zachowa się Derrick, gdy zrozumie, co robi jego kochanka? Czy można wybaczyć lekarce, która świadomie i celowo skraca reanimację, bo chce, by pacjent-potwór zmarł? Czy prokurator może dążyć do osądzenia i skazania kogoś, kierując się wyłącznie osobistymi pobudkami? To nie wszystkie pytania, jakie zadaje czytelnikowi autorka powieści. Jest ich więcej, choć część z nich zrozumiała jest zapewne tylko w amerykańskich realiach.

Thrillera jest tu de facto niewiele, książka traktuje przede wszystkim o rozgrywce między dwoma kobietami. Autorka poświęca wiele miejsca stresowi, jakiemu poddawana jest lekarka wskutek nękania przez prokurator Paule Fuselier, a także wspomnieniom o przybranej siostrze Anne – Melanie, do której śmierci doprowadził przed laty niedawny pacjent Anne Wiley. Polski czytelnik może się dowiedzieć co nieco o amerykańskiej służbie zdrowia, a także o tym, jak działa biuro prokuratora stanowego.

Jest to z pewnością książka o traumie i skutkach, jakie ona wywołuje. W końcowej części nic nie jest już takie, jakie się wydawało. Potwierdza się jedynie fakt znany z tysięcy książek i filmów, że małżeńska zdrada do niczego dobrego nie prowadzi…