Opowiadanie jest to utwór który czyta się za jednym posiedzeniem, przez kilka – kilkanaście minut. A jednak przeżywamy to co przeczytamy o wiele dłużej. I gdzieś, i kiedyś – powrócą obrazy, słowa, jakoweś skojarzenia. Na tym polega literatura. Na tym polega czytanie. Zapamiętujemy to, co nam jest dane. Przez pamięć emocjonalną. Przez to wszystko, co możemy odczuć, powąchać, zobaczyć.
Takie oto myśli wędrowały po głowie, gdy odłożyłem na półkę „Malarza i jego modelkę oraz inne opowiadania” Jadwigi Skibińskiej - Podbielskiej. Z pewnością opowiadania zawarte w tym tomie przypomną o swoim istnieniu. Tego jestem pewien, tego się trzymam. Nie mam jednak na myśli treści, tylko formę. O formie, którą wybrała Skibińska można powiedzieć: dzisiaj już tak się nie pisze, droga młodzieży.
A jednak znalazła się odważna pisarka, która podjęła się napisania „inaczej niż wszyscy”. Inaczej to znaczy jak? Przede wszystkim w onirycznym tonie. Po drugie w lirycznym nastawieniu do życia. Po trzecie z nieskrępowanym uczuciu wyidealizowania drugiej osoby. Proszę sobie wyobrazić że te trzy cechy znajdujemy w każdym opowiadaniu. A jest ich spora gromadka, dwanaście czy trzynaście? Utrzymać poziom na przestrzeni czterystu stron ( tyle liczy objętość książki) to jest nie lada wyczyn. Ale wiesz co, Drogi Czytelniku? Mało tego.
Nad całością unosi się mgiełka tajemniczości. Aura opieki nad bohaterami, Nadnaturalności, a może samego Boga? W kilku opowiadaniach jest mowa o religijności poszczególnych bohaterów. To siła napędowa i zdarzeń w opowiadaniach, i motoryka wyborów ludzi.
Autorka drobno prowadzi pióro, pokazując akanty życia człowieczego. Kiedy mówiłem o wąchaniu, wypatrywaniu, dotyku – miałem właśnie na myśli te subtelności słowa pisanego. Jasne że ze stronic książki czuć farbę drukarską, a nie zapach kwiatów, aromat kawy lub niemiłą stęchliznę potu. Lecz Skibińska – Podbielska potrafi tak skonstruować zdania, ba – całe obrazy że można wyczuć posmak tychże zapachów. To już piąta, wspólna cecha opowiadań zawartych w tomie „Malarz i jego modelka oraz inne opowiadanie”.
Czasami Autorka nie domyka opowiadań, nie widać wyraznej pointy, to znaczy żadnej odpowiedzi na pytanie co się stało z bohaterami danego opowiadania. My, Czytelnicy, cali w domysłach i we mgle, mamy zatem prawo do snucia swoich własnych wizji zakończenia opowiadania. Przypominam: to jest zwiewna literatura, a tym samym opowieść, bohaterowie, sprawy którymi zajmowali się – mogą ulecieć z wiatrem poza margines strony, i tym samym stać się niewidocznymi dla Czytelnika.
Tyle dobrych rzeczy napisałem o książce Skibińskiej że aż sam się przestraszyłem. Bo mam z tyłu głowy myśl upartą która zrodziła się w mojej głowie tuż po przeczytaniu pierwszego opowiadania. To nie kraj dla starych ludzi. Przepraszam: to nie są opowieści dla tych, którzy lubią tempo i współczesny język. Zalety opowieści, które wyżej wymieniłem mogą stać się pułapką ich samych. To wszystko zależy od Czytelnika, jego sposobu patrzenia na literaturę. I w tym miejscu jeszcze jedna uwaga. Byłem w połowie książki, gdy zaświtała w łepetynie kolejna myśl. To jest książka do pociągu. Przeczytasz, zadumasz się, oddasz kolejnej osobie. Czyli zostawisz w przedziale wagonowym. Szybko czyta się. Bez przystanków – nie tak jak pociąg, będziesz mógł odseparować się od współtowarzyszy podróży. Nie, jednak nie. Po tym wszystkim co napisałem, stwierdzam, że to nie jest książka do jazdy pociągiem. A gdyby trafiła do rąk człowieka mało wyrobionego czytelniczo? Taka książka jak „Malarz i jego modelka” zobowiązuje.