Ta książka przyciągnęła moją uwagę już dawno temu, ale trochę się musiała odleżeć. Przyszła na nią pora teraz, gdy świadomie wybieram sobie niedługie lektury.
Elizje to niby zbiór bajek, które jednak nie są bajkami w powszechnym rozumieniu – chyba że filozoficznymi. Bohaterką większości jest królewna, ale mam nadzieję, że nie ta sama, bo jeśli tak, to współczuję jej natłoku wyzwań, z którymi musiała się zmierzyć i spraw, które musiała pozałatwiać. Autorka bierze na warsztat stereotyp królewny i ostro się z nim rozprawia, obnażając przy okazji szkodliwość wszelkich stereotypów. Oprócz królewny mamy jeszcze kilku innych bohaterów, a wszystkich łączy odstawanie od reszty.
Książka może być też trochę przewrotnym poradnikiem dla świadomych tej przewrotności, trochę zbiorem tekstów nadających się do działań biblioterapeutycznych (ale tu z ostrożna, potrzebne duże wyczucie). Trochę prozą, lecz bardziej poezją. Dosłowność i metaforyka świetnie się tutaj porozumiały i funkcjonują w doskonałej komitywie, a gra słów jest przecudowna. Dlatego czasami można odnieść wrażenie, że są to wzorcowe teksty ćwiczeniowe z jakichś warsztatów – i nie chciałabym, by to stwierdzenie zabrzmiało obraźliwie. Chcę powiedzieć dokładnie to, co powiedziałam: Elizje można stawiać za wzór tekstów świeżych i oryginalnych. Pod tym względem bardzo dobrze się je czyta, są intelektualną rozrywką. I mają w sobie sporo znaczeń do odkrycia, więc nie chodzi tylko o zabawy językowe.
Rzeczona królewna jest czarną owcą w stadzie wszystkich królewien. Odmieńcem, niepasującym elementem. Jest kłopotliwa, bo nie przystaje do szablonu. Zeszła z taśmy w fabryce produkującej królewny, ale okazała się wybrakowanym egzemplarzem. Jest inna, za mądra, za mało ograniczona. Poszukuje, jest zbyt dociekliwa, łamie zakazy, rozczarowuje się. Jej niedostosowanie polega na tym, że ma wątpliwości, nie pali się do spełniania królewskich funkcji albo ma umiejętności całkowicie zbędne do bycia królewną. Jaką postawę przyjmie w tej sytuacji – bezradność czy bunt? I co ją czeka – ocalenie czy upadek, zwycięstwo czy przegrana?
Od razu poczułam sympatię do tej dziwnej królewny. Ciekawa to i niełatwa osobowość, chciałoby się z nią popracować. Wydała mi się zresztą bardzo współczesną królewną, podobnie jak wielu z nas wtłoczoną w ramy, bez szans na otwartość i zrozumienie.
Co mi się nie podobało? Narzucony podział opowieści na przyjemne i nieprzyjemne na końcu książki – niepotrzebna sugestia dana czytelnikowi, jakby ten nie był w stanie sam zdecydować o wrażeniach z odbioru tekstu.
Była sobie królewna, bohaterka zbioru Elizje. Myślę, że warto ją poznać.